W Australii to całkiem nowy obyczaj, dowiedziałem się, że około 25% Australijczyków nie wie co ten termin oznacza.
Obniżki cen, obniżki cen... jestem tragicznie zacofany w tym temacie - kupuję tylko wtedy gdy czegoś potrzebuję.
Jednak dzisiaj udało mi się połączyć obyczaje rynkowe z potrzebami osobistymi - pora się ostrzyc.
Od ponad 60 lat strzygę się tak samo - na krótkiego jeża.
Wydawałoby się, że to najprostsza fryzura, jednak wielu fryzjerów miało z nią niezrozumiałe dla mnie problemy.
Dopiero Chińczycy rozwiązali problem ostatecznie.
Strzygą mnie, według określenia mojej żony "na jajo". Czyli nic tam nie cieniuja, nie modelują, itp - po prostu: top - number two, bottom - number one, rounding - number one and the half. Trzy minuty i załatwione.
Najefektywniej robią to w pobliskim centrum handlowym - Box Hill.
Pierwszy znak Czarnego Piątku...
Okulary?
Czyżby ktoś odkładał zakup potrzebnych mu okularów do dnia obniżki cen?
Zapaliło mi się światełko nadziei że w takim razie może i w moim punkcie ekspresowego strzyżenia też będzie jakaś zniżka.
Bo to nie jest fryzjer tylko punkt ekspresowego strzyżenia.
--
Obniżki cen nie było.
Korzystając z okazji rozejrzałem się po okolicy.
To centrum handlowe obliczone jest raczej na zakupy codzienne a więc Black Friday był niewidoczny.
Produkty spożywcze pod obiecującą nazwą...
I wiele punktów żywienia...
Oczywiście również usługi finansowe...
Tyle moich czarnopiątkowych doświadczeń.
P.S. Kiedyś Black Friday miał w Australii inne znaczenie - była to nazwa tragicznych pożarów z 13 stycznia 1939 roku - KLIK.
Już za moich czasów w Australii, mieliśmy kolejne pożarowe dni - Ash Wednesday - KLIK i Black Saturday - KLIK.
Myślę, że wkrótce zabraknie dni tygodnia.
P.S2 - powyższe zdjęcia pozwalają sądzić, że mieszkam w jakiejś chińskiej dzielnicy - patrz komentarze.
I tak i nie. W moim najbliższym otoczeniu przeważają sąsiedzi Australijczycy, ale Chińczycy zaczynają się pojawiać. Póki co, chińscy inwestorzy budują takie oto pojemniki na siłę roboczą.
Czy Ty mieszkasz w jakieś australijskiej odmianie Chinatown? Wszędzie widzę chiński napisy...
ReplyDeleteWłaściwie tak. Wprawdzie w mojej najbliższej, mieszkalnej dzielnicy mieszka niewielu Chińczyków, ale pobliskie dzielnice handlowe, szkoły, uniwersytet, są przez nich zdominowane.
DeleteZ drugiej strony, wśród osób które zwracają się do Stowarzyszenia św Wincentego o pomoc, nie ma ani jednego. Za to są bardo widoczni w moim kościele parafialnym.
Mnie tez uderzyla ta chinska atmosfera Twej dzielnicy.
ReplyDeleteA strzyzenie ? dla mnie to zywcem styl jaki nosi ich prezydent - widocznie inny nie jest dozwolony :)
Z kolei w USA Czarny Piatek (nastepny bedzie po Nowym Roku) to czyste szalenstwo. Mozna artykuly kupic taniej ale rowniez wypuszczaja wtedy nowosci, glownie elektroniczne. I tak zauwazylam spadek frekfencji klentow bo zazwyczaj bywaly ich istne krocie, kolejki ustawialy sie od poprzedniego wieczora czyli wiele ludzi czekalo pod drzwami cala noc by im nie braklo, sama nie wiem czego. I pozniej, w srodku , dzialy sie dantejskie sceny. Teraz jakby zelzalo, ale istnieja i w dodatku zaraz po tych piatkach doszedl Cyber Poniedzialek. O, ten to ma powodzenie. Ale zaczynaja wprowadzac te dni online co pewnie ulzy frekfencji w sklepach i ruchowi samochodowemu.