Właśnie zakończyły się wybory stanowe w stanie Queensland - KLIK.
Wspominam o tym z dwóch powodów.
Pierwszy - w Australii mamy jednoosobowe okręgi wyborcze. Pamiętam jak podczas ostatnich wyborów parlamentarnych w Polsce było sporo dyskusji na ten temat.
Wyniki stanowych wyborów rzucają nieco światła, a może cienia, na ten temat.
Z przedwyborczych badań opinii publicznej wynikało, że dwie główne partie - Partia Pracy (Labor) i koalicja partii liberalnej i narodowej mogą liczyć na podobne poparcie - około 40%, a trzecią siłą będzie partia One Nation - KLIK - 20% poparcia.
Dziennikarze pytali przedstawiecieli obu głównych partii - czy w przypadku nieuzyskania bezwzględnej większości wejdziecie w koalicję z One Nation? Obie partie odpowiedziały zdecydowanie - NIE.
Wyniki wyborów zgadzają się z przedwyborczymi sondażami. One Nation uzyskała około 20% głosów i... jakimś cudem wprowadziła do parlamentu JEDNEGO posła. Cudem, bo jeszcze wczoraj zapowiadało się, że nie wprowadzi ani jednego.
20% poparcia i tylko jeden poseł? Jak to możliwe? No cóż - to są jednoosobowe okręgi wyborcze. Kandydaci One Nation plasowali się regularnie na 3. pozycji w swoich okręgach i koniec zabawy.
Polecam to pod rozwagę entuzjastom JOW-ów.
Drugi powód. Przywódcą Partii Pracy w stanie Queensland jest pani Annastacja Palaszczuk - KLIK.
Nazwisko brzmi mi nieco po ukraińsku jednak wikipedia wspomina o polskim rodowodzie.
Ojciec pani Annastacji - Heinrich Palaszczuk - urodził się w 1947 roku w Niemczech, jego rodzice byli Polakami - Hipolit Palaszczuk i Ludwika Boba. Matka pani Annastacji to Australijka pochodzenia niemieckiego.
Przed wyborami dziennikarz spytał przywódców obu głównych partii czy mogą powiedzieć coś sympatycznego swoim przeciwniku.
Pani Palaszczuk powiedziała: ma miłą rodzinę.
Przywódca partii liberalnej powiedział: spróbuj przeliterować jej nazwisko.
Partii One Nation nie pytali, ale wydaje mi się, że Liberał ma kwalifikacje aby się do tej partii zapisać.
P.S. W pierwotnej wersji tego wpisu umieściłem link do podsumowania wyborów na stronie internetowej jakiejś gazety. Gdy kliknąłem w ten link przed chwilą, pokazała się strona do zamówienia prenumeraty, o wyborach ani słowa. Być może system jest na tyle sprytny, że gdy rozpozna, że czytelnik jest spoza Australii, to wyświetli inną stronę - na przykład ofertę prenumeraty Gazety Wyborczej.
Na razie zmieniłem skierowałem link do artykułu naszej państwowej telewizji.
Jakże kurczy się ten nieskomercjalizowany świat.
No comments:
Post a Comment