25 kwietnia, sobota, 5:55 rano.
Wyszedłem przed dom...
Sąsiedzi po drugiej stronie ulicy już byli na posterunku.
Zapaliłem swoją świeczkę i postawiłem na murku przed domem.
ANZAC Day.
Rocznica, już 105., bitwy pod Gallipoli, pierwszej operacji militarnej, w której Australia uczestniczyła jako niepodległe państwo.
Szczegóły opisywałem tutaj - KLIK.
Co roku jest to chyba najistotniejsze święto państwowe w Australii. Co roku gromadzi tłumy na centralnych i lokalnych uroczystościach.
W Melbourne, w paradzie w centrum miasta uczestniczy coraz skromniejsza grupka "Polish Rats of Tobruk" - weteranów bitwy o Tobruk, w której polskie oddziały (Brygada Strzelców Karpackich) zluzowały armię australijską.
W tym roku oczywiście - izolacja.
Organizacje weteranów zaapelowały do obywateli żeby o świcie pamiętali o tym dniu.
Jeden z naszych sąsiadów zaopatrzył wszystkich mieszkańców naszej ulicy w świeczki, inny zagrał na trąbce Last Post - sygnał wiecznego odpoczynku.
Czasem izolacja sprzyja solidarności.
Duzo czytalam o tej bitwie, o wspanialym wkladzie sil australijskich. Zreszta gdzie nie byli to odznaczali sie odwaga, czy to WWI czy WWII.
ReplyDeleteOczywiscie ze nalezy pamiec o tym uczcic - i z zalem patrze jak weteranow ostatniej wojny coraz mniej. Ladnie ze nadal pamietacie.
Udział Australii w wojnach to seria pomyłek lub wykorzystanie jaki mięso armatnie. W przypadku Gallipoli, jedno i drugie.
ReplyDeleteCiekawe, że przegrane bitwy są często czynnikiem łączącym ludzi.