Dwa kolejne dni Wielkanocy odbyły się już w miarę normalnie.
Niedziela - stół ze śniadaniem...
Talerze tylko dwa, ale te druty z lewej strony sygnalizują, że będzie łączność z rodziną.
Potem uczastniczyliśmy w wirtualnej mszy w naszym parafialnym kościele, a potem nastąpiła dłuższa przerwa.
Lany Poniedziałek.
To było kilka symbolicznych kropelek.
Radosną niespodziankę sprawił nam syn z rozszerzoną rodziną - przybyli pod nasze drzwi...
Potem były już tylko muzyczne refleksje, przede wszystkim ta...
Życzę czytelni(cz)kom żeby Wielkanocna Radość trwała.
Fajno mieliscie, Lechu. Wizyta syna, w dodatku ze skrzypaczka - to musialo byc niezmiernie przyjemne.
ReplyDeleteZauwazylam ze ludzie, rodziny, bardzo pomyslowo sobie radza z sytuacja znajdujac sposoby do kontaktow, milych gestow, dawania oznak ze pamietaja i troszcza sie.
Swietnie ze mieliscie ta wizyte.
My, podobnie jak Ty swieta, urodziny dzieci obchodzilismy poprzez Face Time - i poniekad dobrze iz zaraza dzieje sie w czasach gdy istnieje mozliwosc takiego rodzaju porozumiewania sie.
Zdrowia i dobrych nastrojow zycze - masz wspaniala Rodzine.
Wspaniała rodzina. Spisali się:-)
ReplyDeleteA muzyka to nieustanne powtórzenia. Przeżywane w nowy sposób. Tak jak i życie:-)
Dobrze, że nam teraz dodaje sił...
I niech Wielkanocna Radość trwa:-)