Ewangelia w ostatnią niedzielę to relacja o tym jak "niewierny Tomasz" uwierzył.
Przypomnę - zmartwychwstały Jezus odwiedził apostołów w ich schronieniu.
Rozmawiał z nimi, pokazał im swoje rany.
Nie było przy tym Tomasza. Gdy apostołowie opowiedzieli mu o tym spotkaniu, nie uwierzył im.
Jezus odwiedził apostołów ponownie, tym razem zwrócił specjalną uwagę na Tomasza, kazał mu dotknąć swoich ran.
Zakończył słowami: wierzysz ponieważ mnie ujrzałeś. Szczęśliwi ci, którzy nie zobaczyli a uwierzyli.
To bardzo popularna Ewangelia, spopularyzowana do rozmiarów przysłowia.
Ciekawe, że komentatorzy, którzy w większości/całości traktują Tomasza z pewnym lekceważeniem, nie zauważają, że Jezus nie wystawił innych apostołów na taką próbę, uwierzyli kiedy ujrzeli.
Tomasz obok św Piotra, to wyjątkowo autentyczna postać w Ewangelii.
Zawsze tak traktowalam ta historie o Tomaszu - ze byl jedynym ktory nie wierzyl dopoki nie zobaczyl, ze dlatego sie o nim mowi bo byl wyjatkiem wsrod tych co uwierzyli na slowo.
ReplyDeleteNiestety w zyciu naleze do tych tomaszow, czesto nie wierzac w kazda ludzka opowiastke.
Zdrowia zycze.
Mam bardzo podobnie:-) Zawsze „wyprzedza mnie” mój sceptycyzm. Wręcz głupio mi za samego siebie... Tomasz to mój bezsprzeczny idol:-)
DeleteNo właśnie to samo na myśl mi przyszło, kiedy zaczęłam czytać ten post:)
ReplyDeleteNie wszyscy bywamy na próbę wystawiani, a przynajmniej nie na tę samą.
Wszak o to się modlimy w podstawowej modlitwie - Ojcze Nasz - i nie wódź nas na pokuszenie, coraz częściej tłumaczy się to na - nie wystawiaj nas na próbę.
Delete