Coś ze świata nie dotkniętego pandemią.
Kilka dni temu sąd wydał wyrok w sprawie wypadku drogowego - starsza kobieta, w wyniku nieprawidłowej jazdy spowodowała wypadek, w którym zginęły 4 osoby.
Oskarżona przyznała się do winy.
Wyrok - 500 godzin pracy społecznej i zabranie prawa jazdy na 4 lata - KLIK.
Pierwszy odruch to pewnie szok i oburzenie - jakiś okrutny żart? Zaproszenie do lekceważenia przepisów drogowych?
W zlinkowanej powyżej relacji wspomniana jest reakcja świadka wypadku - cierpi na stres pourazowy, musiała zmienić miejsce zamieszkania.
A co cierpią rodziny ofiar?
Dodane dzień później: nie wspomniałem tego gdyż jest zaznaczone w zlinkowanej relacji - sprawczyni wypadku, to bardzo porządna osoba, podobnie zresztą jak ofiary - 4 starsze panie, mogłyby być jej dobrymi przyjaciółkami.
Będąc z daleka zastanawiam się nad sensem kary.
500 godzin pracy społecznej uważam za terapię. Chętnie zgłosiłbym się po taką karę na ochotnika, ale kto chciałby mnie przyjąć?
Co innego gdybym miał wyrok sądowy.
Jaka powinna być więc w tym przypadku kara?
Relacja nie wspomina nic o odszkodowaniu dla rodzin ofiar. Domyślam się, że będzie to przedmiotem osobnych procesów.
Wyznam, że takie rozwiązanie mi się nie podoba.
Wydaje mi się, że pierwotnym celem formalnej, urzędowej, praworządności jest między innymi neutralizacja poczucia krzywdy u osób, które poniosły stratę. Żeby nie miały motywacji do osobistej zemsty, wendetty.
Drugi powód to wskazówka dla społeczeństwa - nieunikniona, surowa kara.
Więc co?
Więzienie nie ma chyba sensu.
To spory koszt dla państwa a dla osoby skazanej ... o ile nie spotka się z szykanami ze strony współwięźniów i strażników, to może to być interesujące doświadczenie życiowe.
Co pozostaje?
Chyba tylko wysoka kara finansowa, ale ustalona arbitralnie, w podstawowym procesie, a nie negocjowana prywatnie.
Trudno zdecydowac o adekwatnej karze - praca spoleczna i odebranie prawa jazdy za spowodowanie smierci 4 osob z pewnoscia jest zbyt lagodna i taka ironia w strone wymiaru sprawiedliwosci.
ReplyDeleteNie uznaje argumentu ze uwiezienie to wydatek dla panstwa - po to sa wiezienia i budzet na nie. Jesli nie nie bedzie sie karac przestepcow ze wzgledow oszczednosciowych to caly system mozna zlikwidowac.
Jednak w wypadku tej kobiety mialabym zgryz z dobraniem kary - choc ogolnie wsadzilabym ja do wiezienia bo lekcewazac przepisy zlekcewazyla zycie innych a to jest zabojstwo.
Trudno się z tym nie zgodzić chociaż we wpisie odrzuciłem takie rozwiązanie.
DeleteOdrzuciłem, ale z poważnymi wątpliwościami, tak więc dziękuję za jakąś wskazówkę.