Friday, January 19, 2018

Alfonsi z Cukrowej Góry

Nidgy nie ciągnęło mnie do Facebooka, ale kilka lat temu założyłem konto, aby śledzić na bieżąco aktualności rodzinne.
Ani się spostrzegłem a ilość "przyjaciół" wzrosła do około 60 , a co za tym idzie wzrosła ilość informacji, którymi moje kontakty chciały podzielić się ze światem. Niestety stwierdziłem, że większość tych informacji mnie nie interesuje, albo wręcz drażni, więc zredukowałem ilość kontaktów do połowy. Wydawało mi się, że nikt nie zauważy mojego ruchu. Jednak niektóre osoby zauważyły i obraziły się na mnie.
Po czasie odkryłem opcję, która pozwala zablokować wyświetlanie informacji od określonej osoby bez usuwania jej z listy kontaktów.

Kilka miesięcy temu zdecydowałem się zlikwidować konto. Było jednak jedno ale. Jestem administratorem strony Facebook. Strona promuje internetową wyszukiwarkę herbów polskich, której jestem współautorem.
Na marginesie wspomnę, że jest to bardzo popularna wyszukiwarka - KLIK . Od 12 lat, codziennie korzysta z niej średnio 200 osób.
Użytkownicy strony umieszczają na stronie Facebook swoje pytania i komentarze więc nie mogłem ich całkiem opuścić.

Założyłem więc nowe konto Facebook używając dość absurdalnego nazwiska. Nie mam ani jednego przyjaciela. Polubiłem tylko dwie strony - program muzyki klasycznej australijskiego radia i narciarstwo biegowe.
Myślałem, że będę miał spokój.
Złudne oczekiwania. Już następnego dnia po założeniu konta znalazłem w skrzynce poczty internetowej kilka maili z Facebook informujących, że przyszło do mnie wiele powiadomień. Zajrzałem, rzeczywiście...

Nie znalazłem opcji jak te sugestie usunąć. Te 3 kropki w prawym górnym rogu takiej opcji nie dają. Można oczywiście kasować każdą sugestię indywidualnie klikając w krzyżyk, ale to nie ma sensu gdyż Facebook ma takich sugestii tysiące.

Zadumałem się... no tak, mężczyzna pod 80-tkę, interesujący się heraldyką, muzyką klasyczną i narciarstwem biegowym. Oczywiste, że jego prawdziwa potrzeba to jędrne kobiece ciało. Gdybym do tego był osobą wpływową, to jaki potencjał na kolejną medialną sensację o molestowaniu młodych ambitnych kobiet.

Po kilku dniach poszukiwań znalazłem stronę społecznościową Facebook, na której można wypisać swoje żale i pretensje.
Opisałem, dostałem pół tuzina lajków. O dziwo, po kilku dniach te nachalne sugestie zniknęły. Nadal dostaję jakieś sugestie, ale nie są tak sugestywne.
Powróciły natomiast znane mi z poprzedniego facebukowego wcielenia strony reklam, a tam, na pierwszej pozycji, reklama strony randek dla osób w starszym wieku.

Oczywiście, Facebook swojej prawdziwej natury nie zmieni.

1 comment: