Czytam obecnie biografię Diagilewa, twórcy słynnych Ballets Russes - KLIK.
Książka bardzo bogata w szczególy, jak dla mnie to aż za bardzo. Nagle czytam tam, że na wiosnę 1906 roku Diagilew wyjechał z Rosji do Europy zachodniej, najpierw do Grecji gdzie oglądał olimpiadę w Atenach.
Jakby piorun we mnie strzelił. Wszak każdy wie, że olimpady odbywają się w latach podzielnych przez 4. Olimpiada w Atenach odbyła się w roku 1896, a potem - 1900 Paryż, 1904 St Louis, 1908 Londyn, itd.
Sprawdzam, może autor miał na myśli rok 1896? Nie, zdecydowanie 1906.
Ogarnęła mnie złość - tyle wysiłku wkładam w tę lekturę a może te wszystkie szczegółowe informacje są tyle warte co ta olimpiada w 1906 roku.
Zacząłem szukać na internecie kontaktu z autorem żeby przekazać mu moje pretensje. Nie znalazłem, więc dla relaksu wpisałem w google: Athens 1906 Olympic Games.
Odpowiedź - TUTAJ - 1906 Intercalated Games.
Okazało się, że Grecy od początku uważali, że wszystkie olimpiady powinny odbywać się zgodnie z antyczną tradycją w Atenach. Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) postanowił inaczej. Po bardzo udanej olimpiadzie w 1896 roku i po niezbyt udanych w latach 1900 i 1904, Grecy ponowili swoje starania. MKOl zaproponował, żeby w Atenach odbywały się "intercalated games" czyli igrzyska wstawione w zatwierdzoną strukturę. A zatem w latach parzystych między olimpiadami. Pierwszy taki rok to właśnie 1906. Igrzyska odbyły się, były świetnie zorganizowane. Jednak wiele narodowych komitetów olimpijskich stwierdziło, że wysyłanie sportowców co dwa lata na igrzyska, to za dużo. "Intercalated Games" odbyły się w Atenach jeszcze w 1910 i 1914 roku. A tuż potem wybuchła wojna i o nich zapomniano.
A więc autor biografii miał rację chociaż uważam, że powinien był wspomnieć, że nie były to normalne igrzyska olimpijskie.
Na zlinkowanej powyżej stronie kliknąłem w etykietę Participating Nations. Na pierwszym miejscu oczywiście Australia, a 3 pozycje niżej - flaga biało-czerwona - zgadnijcie kto? Bohemia.
Wracam do lektury.
Zobacz jakie możliwości daje internet, zastanawiałeś się co musiałbyś zrobić, gdyby go nie było? Trzeba tylko umieć wyszukać, a to też sztuka. Wiem, bo przekonałam się o tym niejednokrotnie - dużo można znaleźć, ale nie zawsze łatwo. :-)
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeleteTo prawda. Powinno się to znaleźć w przypisach. Autor być może w ogóle nie zainteresowany sportem i nie wychwycił problemu z datami i na wiarę przyjął, że to "normalne" igrzyska.
ReplyDelete@Izabelka - gdyby nie było internetu?
ReplyDeleteNic nie musiałbym zrobić, ale pozostałbym ze złością na autora i wątpliwościami co do jego kompetencji.
A więc, w tym przypadku, internet spełnił pozytywną rolę.
@Ilenka - masz pewnie rację, autor widocznie nie orientuje się w historii nowoczesnych olimpiad więc powtórzył to co znalazł w dokumentach źródłowych.
Wynika z tego, że również edytorzy i tłumacz książki nie zwrócili na to uwagi.
No i jak idzie dalej lektura?
ReplyDeletePrzepraszam za zwłoke w odpowiedzi, ale ktoś powiedział mi, że do wpisów starszych niz 3 dni nie ma co zaglądać.
DeleteWidać, ze się mylił.
Lektura - skończyłem - ostateczne wrażenie dość smutne.
Niewątpliwie wyjatkowa osobistość, zadziwiło mnie jak bardzo on ingerował w pracę kompozytorów i artystów pracujacych nad dekoracjami i strojami. A to przecież najwieksze sławy XX wieku - Picasso, Kandinski, Matisse, Strawiński, Ravel, Debussy, Prokofiew.
Co istotne, to w wiekszości przypadków oni przyznawali mu rację.
Dlaczego smutne wrażenie?
Po pierwsze okropna niesolidność, niedotrzymywanie umów, niepłacenie wynagrodzeń.
Rozbawiło mnie, że chyba jedyna osoba , która wyegzekwowała od Diagilewa wszystkie należności, i to w terminie, to Prokofiew, który po popisach na zachodnich scenach wrócił do Związku Radzieckiego.
Jednak najbardziej zasmuciło mnie seksualne wykorzystywanie młodych chłopców, kandydatów do głównych ról - Nizyński, Massine, Kochno i inni.
Dobiła mnie informacja, że juz pod koniec zycia, otyły, owrzodzony Diagilew spotkał 16-letniego muzyka - Igora Markiewicza i oczywiste było, ze ten chłopak musi zostać jego kochankiem.
Igor Markiewicz! Toż ja go widziałem jak dyrygował w Warszawie Święto Wiosny. To była polska premiera. Stefan Kisielewski wspomniał, ze przedwojenna Filharmonia Narodowa po dyrekcją Emila Młynarskiego miała ten utwór w planie, ale nie poradzili sobie z trudnościami technicznymi.
Dopiero Markiewicz, cóż to było za wykonanie, co za emocja.
I on musiał ulec temu obleśnemu staruchowi?