Zielone Świątki - zstąpienie Ducha Świętego.
Pisałem powaznie na ten temat w zeszłym roku - KLIK, i dwa lata temu - KLIK.
No to dzisiaj też poważnie.
Dzieje Apostolskie wyjaśniają - "Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu...".
Nadszedł czas pięćdziesiątnicy - czyli nie było to związane ze Zmartwychwstaniem Jezusa lecz był to wcześniejszy, żydowski ceremoniał - wczesne, wiosenne żniwa.
Niedziela, 50 dni, czyli czas liczony nie od niedzieli lecz od soboty - sabatu. Zgadza się, 50 dni wcześniej była żydowska Pascha, dlatego tak się spieszono z piątkowym ukrzyżowaniem.
Po angielsku to święto nazywa się Pentecost - czyli pięćdziesiątnica, pochodzenie greckie.
U mnie dzisiaj dominowała muzyka - radiostacja ABC Classic relacjonowała wyniki plebiscytu - kompozytor, bez którego nie mógłbym żyć.
Generalnie nie lubię imprez tego typu, nie mam zaufania do większości. Z drugiej strony jednak ostatnie dwa dni szczelnie upakowane dobrą muzyką.
Pozytywnie zaskoczyło mnie, że Frydery Chopin zajął 7. miejsce - po Vivaldim, ale przed Szubertem.
W tajemnicy przyznam się, że głosowałem na S. Prokofiewa - 32. miejsce.
Na pierwsze miejsce wytypowano Beethovena - nie mam pretensji.
Pełne wyniki TUTAJ.
W pierwszej setce zmieścił się jeszcze Henryk Górecki, nie zmieścili się natomiast Witold Lutosławski i Grażyna Bacewicz, których bardzo sobie cenię.
Nie tylko ja - oto jak rekomendowała Grazynę Bacewicz w tym plebiscycie australijska dziennikarka radiowa - KLIK.
No comments:
Post a Comment