Przez te lata maszerowałem w słońcu
i w deszczu
ale zawsze w moim emerytowanym stroju narciarskim.
Czerwony to kolor tego marszu.
W tym roku... początki były nieco deprymujące. Na start dojechałem w czasie o 15 minut krótszym niż normalnie. Bez problemu znalazłem miejsce na parkingu.Na starcie było znacznie mniej ludzi niż w latach poprzednich.
Wniosek - marsz traci na popularności.
Na szczęście inne elementy dopisały.
Po pierwsze moja marszowa partnerka od kilku lat - Gudrun poznana w klubie narciarskim. W poznaniu się pomógł fakt, że urodziła się w Sorau, czyli w Żarach koło Żagania.
Po drugie pogoda - wbrew prognozom nie zapowiadało się na deszcz.
A więc start.
Wygląda na to, że z roku na rok staję się coraz mniejszy.
Za to procedury medyczne, które obrzydziły mi ostatnie 10 miesięcy zdają się przynosić rezultaty. Nie spostrzegłem się gdy obeszliśmy jezioro dookoła
Jeszcze kilka kroków i meta.
Za metą - pocieszająca wiadomość. Mimo pozornie mniejszego zainteresowania organizatorzy osiągnęli planowany cel finansowy.
Razem z podobnymi marszami w Sydney i Canberze zebrali ponad milion dolarów.
Mój wkład: prawie $400 w tym roku a przez te 9 lat prawie $6,000. Dziękuję wam bardzo moi sponsorzy.
W tym momencie nad jeziorem zaświeciło słońce.
Do zobaczenia za rok.
Moja strona zbierania funduszy TUTAJ.
Jeśli kogos interesuja moję wcześniejsze wpisy na ten temat, proszę kliknąć w etykietę MS Walk pod tym wpisem.
zachwyconam! :)))) cudownie czytało mi się tę notkę czytało.
ReplyDeleteCieszę się. Będe pamiętał w przyszłym roku :)
Deletebędę czekać na przyszłoroczną notkę :)))
DeleteZima podobno Cię już zastała...
ReplyDeleteAustralia jest okropnie wielka.
DeleteW górach, 150 km od nas spadł śnieg, 400 km od nas nawet sporo śniegu.
W Melbourne w nocy jest 7C, w dzień 12-15, ale tutaj chłód odczuwa się znacznie dotkliwiej niz w Polsce.
Życzę dobrego lata.
Akcja... ważna, pożyteczna.
ReplyDeleteLudzie z SM/MS wymagają wsparcia
- każda jego forma poprawia nastrój,
zmniejsza izolację pacjentów...