Tuesday, June 27, 2017

Czy tenisowy kort może nosić imię Margaret Court?

Australijka Margaret Court to najbardziej utytułowana tenisistka wszechczasów - 62 zwycięstwa w wielkoszlemowych turniejach - KLIK. Żaden mężczyzna nie zbliżył się do tej liczby, prowadzi Roy Emerson - 28 tytułów.
Nic więc dziwnego, że w jej imieniem nazwano jeden z kortów w kompleksie, na którym rozgrywany jest turniej Australian Open - KLIK.
Cały kompleks nosi imię Rod Laver Arena. Rod Laver wygrał tylko 11 turniei wielkoszlemowych, ale jest jedynym tenisistą, który wygrał dwukrotnie Wielkiego Szlema - wszystkie 4 turnieje wygrane w jednym sezonie.

W tym roku Margaret Court zdobyła sławę w innej dziedzinie. Po zakończeniu kariery tenisowej Margaret poświęciła się działalności religijnej w ramach Kościoła Zielonoświątkowego (Pentecostal Church). W ramach swojej działalności zdecydowanie sprzeciwiała się legalizacji małżeństw jednopłciowych. Za słowami poszły czyny - Margaret Court zadeklarowała, że nie będzie korzystać z usług linii lotniczej Qantas gdyż jej kierownictwo popiera małżeństwa jednopłciowe - KLIK.

W starych, dobrych czasach byłaby to pewnie burza w szklance wody. Co to kogo obchodzi? Inna sprawa, że Margaret Court może mieć trudności w znalezieniu odrpowiedniej dla siebie linii lotniczej.
Ale mamy nowe, lepsze czasy a ich atrybutem jest wszechobecność mediów i nagłaśnianie każdej potencjalnej kontrowersji. Margaret Court trafiła na czołówki gazet. Rezultat był łatwy do przewidzenia - liczne głosy żeby zmienić nazwę kortu.

W zeszłym tygodniu Margaret Court była zaproszona w charakterze prelegenta na spotkaniu Partii Liberalnej. Wzbudziło to gwałtowne protesty - KLIK - i w końcu nikt nie wie czy zaproszona dotarła na to spotkanie.

Typowe dla fanatyków wolności - tępić każdego, kto tę wolność interpretuje inaczej.
Szczególnie dziwią (i denerwują) mnie ataki na instytucje religijne. Każda wiara ma swoje zakazy - kropka.

Jakie jest moje stanowisko w tej sprawie?
Jeśli chodzi o nazwę kortu, to zdecydowanie jestem za jej utrzymaniem. Rozliczajmy sportowców z wyników a nie z poglądów.
Małżeństwa jednopłciowe? Nie złożę oficjalnej deklaracji na ten temat, z przekory, gdyż składanie takich deklaracji stało się nieomal obowiązkowe - patrz dygresja.
Wspomnę tylko stare, dobre czasy. W tamtych czasach, o osobach , które miały tylko ślub cywilny, mówiono, że żyją na "kocią łapę". W takim razie dlaczego przejmować się tym czy są jedno czy dwupłciowi?

Dygresja. Nie po raz pierwszy zauważyłem, że osoby publiczne - na wysokich stanowiskach lub celebryci - czują się zobowiązane do deklaracji poglądów na sprawy, które nie należą do ich kompetencji.
Mało tego, wywierany jest na nie nacisk żeby te poglądy zadeklarowały. W przypadku homoseksualizmu i małżeństw jednopłciowych nacisk ten jest wyjątkowo silny.
Jeśli chodzi o rząd australijski - obecnie rządzi Partia Liberalna - to oficjalne stanowisko brzmi: ogłosimy referendum gdy uznamy, że Australijczycy są na to gotowi.
Te wątpliwości na temat gotowości, to obawy, że przy obecnym stanie umysłów mogłoby dojść do zamieszek.
Lobby homoseksualne zdecydowanie sprzeciwią się referendum, żąda głosowania w parlamencie. To zrozumiałe - referendum trudno kwestionować, poza tym jest anonimowe. W przypadku głosowania w parlamencie będzie można dręczyć każdego posła za jego wybór - zarówno za jak i przeciw.

2 comments:

  1. Co do nazwy kortu to mam mieszane uczucia. Nie uważam co prawda, że takie czy inne poglądu mogą rzutować na docenianie osiągnięć sportowych w przeszłości, ale nie uważam też, że fakt, że ktoś był wielkim sportowcem na zawsze czyni go wielkim - to oczywiście uwaga ogólna, bo sprawa pani Court jest mi obca. I bawi mnie językowo kort pani Court.
    Co do tych ataków na instytucje religijne... Pewnie inaczej to jest w Australii a inaczej w Polsce. Cudownie byłoby gdyby uznać, że Kościoły regulują jakoś tam życie swoich wiernych i nikomu nic do tego. Otóż w Polsce Kościół zaczyna regulować życie wszystkim i w związku z tym ja coś do tego mam:))) Silne Kościoły są graczami politycznymi i jako takie są atakowane.
    Co do małżeństw jednopłciowych to znów pojawia się problem różnic między państwami. Ja mam sporo wątpliwości w kwestii gejowskich małżeństw, choć mam kilku kumpli gejów i życzę im jak najlepiej. W Polsce jednak osoby żyjące na te kocią łapę spotykają się z wieloma utrudnianiem, w tym z największym - dziedziczenie. Mój kolega gej jest ze swoim facet już ponad ćwierć wieku. Wybudowali razem dom, wszystko mają wspólne. Po śmierci jednego z nich, jeśli rodzina będzie chciała, to uniemożliwi normalne dziedziczenia. Nie opowiadam się więc jednoznacznie za małżeństwami, ale na pewno za rozwiązaniem tej i innych kwestii.

    ReplyDelete
  2. Ilenko - właśnie - dziedziczenie. A również podejmowanie decyzji w przypadku ciężkej choroby partnera. W Australii, w zasadzie pary żyjące ze sobą dłuższy czas, t.zw. pary de facto, mają prawo do podziału majątku, ale gdy przychodzi do wykonania, to jednak trzeba sporo spraw udowodnić, udokumentować. Można też załatwić pełnomocnictwa na wiele spraw, ale w praktyce mogą pojawić się komplikacje.
    W obecnych czasach małżeństwo nakłada więcej obowiązków niż daje przywilejów. Na przykład samotny bezrobotny czy rencista dostanie większy zasiłek niż osoba będąca w związku. Poza tym jeśli dojdzie do kryzysu, to trzeba przeprowadzić formalny rozwód.
    Więc jesli ktoś chce brać na siebie te ograniczenia to dlaczego mu zabraniać?

    ReplyDelete