Thursday, April 28, 2022

Donos z Krety, na krety

 Powiem Wam w sekrecie:
pewien kret na Krecie
kopał dziury krecie.

Opowiem wam to chętnie,
prosto, nie pokrętnie -
Otóż podano to w specjalnym dekrecie,
że miejsce kretów jest na Krecie.

Więc wsiadły krety do okrętów,
a okręty, bez żadnych zakrętów,
popłynęły w kierunku Krety.
Niestety.

Nie polubiły krecic Kretenki,
szczególnie kreteńskie panienki,
nie polubiły ani krzynki
i mówiły na krecice - kretynki.

Zasmuciły się tym bardzo krety,
zasmucił się każdy kret z kretesem,
lecz żeby nie stracić fasonu
uszyły sobie koszule z kretonu.

To szylkret szył z tego kretonu,
robił to bardzo dyskretnie.
A krety przyniosły mu betonu,
żeby było konkretnie.

A potem pochowały się krety w kretowiskach,
wykopały kręte korytarze,
w każdym korytarzu - koryto
a przy korytach - sekretarze.

Kręcę się po kreteńskim labiryncie,
od sekretarzy znam sekrety krecie,
wysyłam je światłowodem Ariadny.
No i teraz wiecie.

Sunday, April 24, 2022

Niedzielne niedowierzanie

Drugie czytanie liturgiczne:
Ja, Jan, wasz brat i współuczestnik w ucisku i królestwie, i wytrwaniu w Jezusie, byłem na wyspie, zwanej Patmos, z powodu słowa Bożego i świadectwa Jezusa. Doznałem zachwycenia w dzień Pański i posłyszałem za sobą potężny głos, jak gdyby trąby mówiącej: «Co widzisz, napisz w księdze i poślij siedmiu Kościołom: do Efezu, Smyrny, Pergamonu, Tiatyry, Sardes, Filadelfii i Laodycei».


I obróciłem się, by patrzeć, co to za głos do mnie mówił; a obróciwszy się, ujrzałem siedem złotych świeczników i pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego, przyobleczonego w szatę do stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem.

Kiedy Go ujrzałem, do stóp Jego padłem jak martwy, a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc: «Przestań się lękać! Ja jestem Pierwszy i Ostatni, i Żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani. Napisz więc to, co widziałeś i co jest, i co potem musi się stać».

Apokalipsa św Jana 1: 9-13,17-19

Ewangelia

 Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.

A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».

Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!»

Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».

A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».

Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»

Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».

I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.

Ewangelia św Jana - 20: 19-31

Opowieśc o Tomaszu niedowiarku.
Jedna z najbardziej "ludzkich" ewangelii.

Co mnie zaskakuje, to, że napisał to św Jan, ten sam, który napisał cytowaną na wstępie Apokalipsę.
Prawdę mówiąc czytając słowa Apokalipsy trudno uwierzyć, że jej autor mógł napisać cokolwiek osadzonego w ziemskich realiach.
Cuda jednak się zdarzają.

Thursday, April 21, 2022

Śmigusowy tydzień

 Poniedziałek zaczęliśmy u córki na farmie.
Tym razem przewidywania Biura Meteorologii sprawdziły się i już przed świtem zaczęło padać.

Śmigus Dyngus.
Pierwsze kroki skierowałem do kuchni w poszukiwaniu stosownej polewaczki.
Znalazłem - pusta plastikowa solniczka ...


Pierwszą partnerką do polewania był nasza córka wyposażona w rozpylacz.
Wydaje mi się, że spotkanie zakończyło się remisem.
Za chwilę do kuchni przyszła wnuczka, oczywiście nieprzygotowana.
Pozwoliliśmy jej bezkarnie dotrzeć do blatu kuchennego gdzie znalazła jakiś plastikowy pojemnik. To mogło być groźne, na szczęście większość wody wylała na podłogę.
Moja żona przyszła też bezbronna i z humorem przyjęła symboliczne "posolenie" i popryskanie wodą.

Zięć - organicznie nienawidzi tego zwyczaju - więc odczekał w sypialni aż do czasu gdy usiedliśmy do śniadania i nie w głowie były nam śmigusy.

Przez południem wyjechaliśmy, padał lekki deszcz, który nieco obmył samochód z kurzu.

Wtorek - udałem się na bazar kupić rybę.
Przed bazarem - śmigusowy stół...



Aż tyle okruchów ze śmigusowego stołu.
Trzeba jednak przyznać, że Natura, jeśli nawet śmieci, robi to z artystycznym smakiem.

Saturday, April 16, 2022

Końcówka Tygodnia

 Sobota, wczesnym popołudniem opuściliśmy Melbourne i dobrze, bo to był dość wymagający tydzień.

Najbardziej interesujące było pewnie zabłąkanie w ogromnym szpitalu.
Moja żona miała tam umówioną wizytę u specjalisty.
To była pierwsza wizyta w tym miejscu.
Szpital przytłaczał swoim ogromem. Kilka parkingów. Brak widocznej informacji.
Wszedłem do budynku zbadać sytuację - fatalna - pusty korytarz bez końca.
 Ani żywej duszy. Po kilku minutach intensywnego marszu, wykonaniu kilku zakrętów i zejścia jedną klatką schodową, napotkałem jakąś osobę. 
Pani poinformowała mnie, że teoretycznie mogłem kontynuować marsz, ale praktyczniej było wrócić do samochodu i pojechać na inny parking.
Wrócić - łatwo powiedzieć, opatrzność musiała mnie prowadzić.
Samochód, z żoną w środku, znalazłem i potem poszło jak z płatka.
Jednak dobre szybko się kończy, trzeba było odnaleźć zaparkowany w pośpiechu samochód. Parkingi były dwa, żadnych znaków czy informacji. Obejrzeliśmy kilkaset samochodów zanim trafiliśmy na właściwy.

Popołudnie też wypełnione.
Mieliśmy z partnerem aż 8 wezwań od osób potrzebujących pomocy, to dzienny rekord.
Niestety wizyty dość przygnębiające, żadna z odwiedzonych osób nie rokuje nadziei na poprawę sytuacji - uzależnienia od pomocy charytatywnej.

Nic dziwnego, że gdy wyjechaliśmy na autostradę i skierowaliśmy w stronę farmy naszej córki odetchnąłem z ulgą. Na dodatek tydzień temu rząd obniżył akcyzę na paliwo i benzyna wyraźnie staniała.

Trochę ponad godzina jazdy i...


Kraina mlekiem płynąca i becząca...


Koło domu - palma - wspomnienie ostatniej niedzieli...


Ale cóż to czerwonego prześwieca między gałęziami?


Zwiastun jutrzejszego dnia.
Ciekawe czy do rana całkiem poczerwienieje.

Wszytkim czytelniczkom i czytelnikom życzę Radosnych Świąt Wielkanocnych.

Wednesday, April 13, 2022

Kronika kornika

 Kornik chodził po korze,
w pokorze.

Za to jego żona nie korzyła się wcale,
założyła koronki i korale.
Potem kupiła na loterię fanty,
sprzedał jej je kornik Korfanty.
Następnie odwiedziła Korwina
i napiła się z nim dobrego wina.
Ze spotkania wyszła jednak skwaszona
bo Korwin zgrywał się na korniszona.

Kornikom z Hiszpanii - escarabajo de corteza *,
nie podobała się w Koranie pewna teza,
więc przybyły do Mekki wprost z Kordoby,
płynęły korwetą cztery doby.
Koło Korsyki napadli je korsarze
lecz puścili gdy dostali korony w darze.
Wreszcie przypłynęły do celu (korwetą)
i od razu zgłosiły weto.

A kornik siedział w kórniku pod korą
i spisywał swą kronikę z pokorą

* corteza - po hiszpańsku - kora.

Sunday, April 10, 2022

Niedzielne formuły

 Jezus szedł naprzód, zdążając do Jerozolimy.

Gdy przybliżył się do Betfage i Betanii, ku górze zwanej Oliwną, wysłał dwóch spośród uczniów, mówiąc: «Idźcie do wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie uwiązane oślę, którego nie dosiadał żaden człowiek. Odwiążcie je i przyprowadźcie. A gdyby was kto pytał: „Dlaczego odwiązujecie?”, tak powiecie: „Pan go potrzebuje”».

Wysłani poszli i znaleźli wszystko tak, jak im powiedział. A gdy odwiązywali oślę, zapytali ich jego właściciele: «Czemu odwiązujecie oślę?»

Odpowiedzieli: «Pan go potrzebuje».

I przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze, wsadzili na nie Jezusa. Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze. Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów zaczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I mówili głosem donośnym:

«Błogosławiony Król,
który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie
i chwała na wysokościach».

Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: «Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom!»

Odrzekł: «Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą».

Ewangelia św Łukasza 19: 28-40

Dzisiaj Niedziela Palmowa.
Piękny, słoneczny dzień.
W naszym kościele, przy drzwiach stał kubełek z palmowymi liśćmi, złapałem jeden i podążyłem z procesją na przylegające do kościoła boisko szkolne.



Na zdjęciach nie widać wielu parafian bo większość stała za mną.

--------

Przez ostatnie kilka dni nasze media mają bzika na temat wyścigu Formuły I, który właśnie kiedy to piszę rozgrywany jest w Melbourne. Oceniają, że dzisiejszy wyścig obejrzy na żywo 130,000 ludzi.

Wyznam, że jestem przeciwnikiem wyścigów samochodowych a w szczególności gdy rozgrywane są w Melbourne, w pięknym Albert Park.

Przed laty, kilka dni przed wyścigiem, jeździłem na rowerze do Albert Parku, robiłem kółko na wyścigowej trasie, co kilkaset metrów przystawałem i wygrażałem pięściami organizatorom i publiczności, która miała się tu za kilka dni pojawić.

Przez 2 lata wyścig nie odbył się z powodu pandemii. W tym roku wrócił ze zdwojoną siłą a mnie brak już siły na jazdy rowerowe do miasta. Pozostało wygrażanie pięściami...

... i wspomnienia...


Albert Park bez Formuły


I z Formułą





Sunday, April 3, 2022

Niedzielne pisanie

 Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On, usiadłszy, nauczał ich.

Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą dopiero co pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?» Mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć.

Lecz Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem». I powtórnie schyliwszy się, pisał na ziemi.

Kiedy to usłyszeli, jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca na środku.
Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: «Kobieto, gdzież [oni] są? Nikt cię nie potępił?»A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz».

Ewangelia św Jana 8, 1-11

Jezus i cudzołożnica.
Dzisiaj wróciliśmy w Australii do prawidłowego w naszym położeniu geograficznym czasu "zimowego" czyli godzina snu więcej.
Chyba była mi potrzebna gdyż obudziłem się dokładnie o tej samej godzinie co zawsze.

W związku z tym opowiem historię jak ze snu.

W 1945 roku, po zakończeniu wojny, Holendrzy powołali specjalną komisję mającą na celu odzyskanie dzieł sztuki zrabowanych w Holandii przez hitlerowców.
Po kilku miesiącach działania komisja otrzymała elektryzującą waidomość - w górskim tunelu w Alpach odkryto pociąg z kolekcją obrazów z pałacu Goeringa.
Komisja pospieszyła na miejsce odkrycia, otworzyła wagony i już w pierwszym znalazła coś nadzwyczajnego - nieznany obraz Vermeera - Jezus i cudzołożnica - to nawiązanie do dzisiejszej Ewangelii.


Eksperci nie mieli wątpliwości - Vermeer.
Ja mam - otóż w Ewangelii Jezus rozmawia z cudzołożnicą dopiero gdy pozostali sami zaś na obrazie towarzyszą im jacyś gniewni mężczyźni.
Na szczęście nie miałem wtedy prawa głosu więc mogła powstać ta historia.

Obraz był zupełnie nieznany, zaczęto żmudne badania skąd pochodzi. 
Po kilku miesiącach odkryto, że główny zaopatrzeniowiec Goeringa kupił go od handlarza dziełami sztuki, który z kolei kupił go od Hana van Meegerena, nieudanego malarza za to udanego handlarza.
Van Meegeren odmówił podania źródła z którego kupił ten obraz, tłumaczył, że to z prywatnej kolekcji zbankrutowanej włoskiej arystokratki, której przysiągł, że nie wyjawi jej nazwiska.

Czasy były okrutne, van Meegeren został aresztowany i powiadomiony, że został oskarżony o sprzedaż dóbr narodowych okupantowi a za to grozi kara śmierci.

Po krótkim namyśle van Meegeren wyznał, że... to on sam namalował ten obraz,
Wspomnę, że to nie był Prima Aprilis.

Eksperci pośmiali się trochę poczym podtrzymali swoje stanowisko - kara śmierci.
Wtedy van Meegeren złożył następującą propozycję:
- dajcie mi kilka dni czasu i umożliwcie malowanie w celi więziennej. Namaluję wam jeszcze lepszy obraz Vermeera.
Sąd wyraził zgodę, oto rezultat...


Jezus naucza w świątyni.

Źródło powyższej historii TUTAJ.

Dodam jeszcze epilog.

Z dnia na dzień van Meegeren urósł do rangi bohatera narodowego.
Nie dość, że oszukał i okpił Goeringa, to na dodatek okazało się, że Goeringowi zabrało gotówki na tak kosztowny zakup i dołożył ponad sto zrabowanych wcześniej obrazów.
A jednak... Han van Meegeren skończyl życie w więzieniu (atak serca) czekając na proces, oskarżony (słusznie) o fałszerstwo i nie chodziło tu o obraz sprzedany Goeringowi.

Ciekawym polecam książkę Franka Wynne - I was Vermeer, the forger who swindled the Nazis.