Sunday, October 31, 2021

Niedzielna miłość

 Jeden z uczonych w Piśmie podszedł do Jezusa i zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?»

Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Drugie jest to: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Nie ma innego przykazania większego od tych».

Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznie powiedziałeś, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego znaczy daleko więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary».

Jezus, widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się Go więcej pytać.

Ewangelia św Marka 12 28-34

Nasz ksiądz proboszcz w dzisiejszym kazaniu stwierdził, że Bóg wcale nie potrzebuje tych naszych ciągłych hołdów, podziękowań, uwielbienia.
To my ich potrzebujemy.

Zastanowiłem się...
My ich potrzebujemy, to znaczy Bóg stworzył nas z taką dominującą potrzebą.
Jeśli Jemu ona niepotrzebna, to jaki jej cel?

Rozejrzałem się dookoła...
Po pierwsze, nasz rząd stanowy od piątku zniósł najdokuczliwsze restrykcje w związku z czym dzisiaj (niedziela) w naszym kościele odprawiono aż 3 msze.


Żółte tabliczki informują, że msze o 10 i 15 tylko dla podwójnie zaszczepionych. Msza o 17 - poziom zaszczepienia niesprawdzany.
Prócz tego obowiązują limity ilościowe - chyba 100 osób.

Po drugie, w dzisiejszej mszy uczestniczyliśmy zdalnie bo - po pierwsze-drugie nie jesteśmy jeszcze podwójnie zaszczepieni (ale wkrótce będziemy) a po drugie-drugie okropnie zaspaliśmy.

A zaspalismy bo 3 dni temu nawiedziła nas w nocy okropna wichura. Dom trzeszczał i jęczał. Nie mogłem zasnąć do rana bo obawiałem się, że coś się urwało, pękło, zawaliło.

Na szczęście nie, ale już w centrum handlowym - ułamało gałąź z drzewa...


...supermarket nieczynny bo brak elektryczności. Sklep z pieczywem czynny, ale nie ma prądu więc nie mogą pociąć chleba na kromki.

Gdzie to ja byłem? 
Acha, zaspaliśmy.
Dzień po zarwanej nocy byliśmy w ruchu bo trzeba było pozmiatać połamane gałązki wokół domu a prócz tego, po szkole przyszła do nas wnuczka i została na noc.
To znaczy następnego dnia wstała o niesamowitej dla mnie porze - 6:30.

W rezultacie w niedzielę wstałem tuż przed 10.

Po 11 włączyliśmy na youtube mszę i właśnie w porze kazania usłyszałem natrętny warkot kosiarki do trawy.

Po brunchu wyjrzałem przed dom, nasi sąsiedzi skosili trawę na naszej i kilku pobliskich posesjach.
To są bracia, w wieku 30-40 lat, chyba nieco powolni umysłowo. Ja nazywam ich - dwaj elokwentni bracia.
Przed 3. zabrałem się do zamiatania skoszonej trawy i przy tym zastała mnie uczynna parafianka - Sister Majella. Tytuł oznacza świecką zakonnicę.
Spytała o zdrowie i obiecała się pomodlić za nasze zdrowie na mszy, na którą właśnie szła.

Co ja tak kręcę nie na temat?
Właśnie, że jaknajbardziej na temat.
Przecież ta Sister Majella ustrzeliła na mszy dwa wróble jednym strzałem - swoją modlitwą uczciła Boga i wyraziła swoją miłość do nas.
Elokwentni bracia wykorzystują wiele okazji by dać wyraz życzliwości dla sąsiadów.
I tak dalej - łancuch życzliwości.

Jako agnostyk i racjonalista poszukałem początku.

Podczas zmiatania ściętej trawy przed domem obserwowałem szeregi pracowitych mrówek. Bez zatrzymania maszerowały do sobie tylko wiadomego(?) celu.

Zwierzęta - co one robią z wolnym czasem?
Mrówki po prostu go nie mają.
A gdyby miały?

"Po czarnej ziemi, gdzie rosły różnokolorowe kwiaty, pełzały setki czarnych żuków. Wiele z nich podnosiło odwłoki do góry.
- Niech pan patrzy na te robaki - zauważył Magda.
- Są interesujące - powiedział Doktor.
- No, a dlaczego one tak zadzierają tyłki do góry?
- Nie wiem - odpowiedział Doktor - Badałem je niedawno. To są bardzo pospolite stworzenia, wykonują niewiele czynności i najczęściej właśnie podnoszą odwłoki do góry. A we wszystkich książkach nie ma nawet wzmianki o tym fakcie.
- A co pan myśli? Dlaczego one to robią?
- Myślę, że się modlą.
- Co?!
Magda był wstrząśnięty.
- Ważne nie jest to, że zadzierają odwłoki w górę - powiedział Doktor. - Ogromnie ważne jest natomiast, że my to uwazamy za ważne. (...) Gdybyśmy my sami czynili coś niewytłumaczalnego i dziwnego, wtedy najprawdopodobniej bysmy się modlili... więc być może, że one się modlą.
- O, diabli, chodźmy stąd! - zawołał Magda.
"

John Steinbeck - Ulica Nadbrzeżna - Czytelnik 1958.

A ludzie?

Chyba najprościej wyjaśnia to hierarchia potrzeb Masłowa - KLIK.
A więc w uproszczeniu:
1. Bezpieczeństwo i przeżycie fizyczne.
2. Przynależność.. do plemienia, rodziny, grupy.
3. Szacunek społeczny
4. Doznania artystyczne.
5. Doznania duchowe.

Rozglądając się dookoła odnoszę wrażenie, że etap 4 i 5 mamy już za sobą.
Najbardziej liczy się etap 2 - przynależność, akceptacja.

W którą stronę będzie następny krok?
Walka o przeżycie czy pozycja społeczna?

Thursday, October 28, 2021

Odcienie wolności - zwierząt

Ktoś jadący samochodem zaobserwował dziwne zjawisko.
Przed nim jechała spora ciężarówka tak załadowana towarem, że resory były obciążone do granic możliwości, opony całkiem płaskie.
W którymś momencie ciężarówka się zatrzymała, wysiadł z niej kierowca z kijem. Walnął kilka razy w ścianę ciężarówki i w magiczny sposób, opony się zaokrągliły, resory podniosły samochód w górę.
Ciężarówka ruszyła, ale za kilkanaście kilometrów sytuacja się powtórzyła - ciężarówka szoruje brzuchem po asfalcie, kierowca wali kijem...
Przy najblizszej okazji, obserwator tego zjawiska zagadnął kierowcę - panie, co tu się dzieje?
- Wiozę 10,000 kanarków. Jak one wszystkie usiądą, to samochód okropnie przeciążony. A jak walnę kijem, to podrywają się do lotu, ale na krótko.

Zasłyszane 50 lat temu

Kilka dni temu musiałem kupić jajka w supermarkecie, spojrzałem na półki...


Ponad tuzin różnych rodzajów jajek Free Range, czyli z chowu na wolnym wybiegu.

Na wolnym wybiegu - to było inspiracją tytułu wpisu.
Drugą, choć chronologicznie pierwszą, był wpis blogowy na temat weganizmu - KLIK.

Ceny za tuzin od około A$5 do A$10, to chyba proporcjonalne do wielkości tego wolnego wybiegu.

Z pierwszego zdania wpisu można wnioskować, że zakupy jajek to dla mnie rzadkość.
Zgadza się, generalnie dostawcą jajek jest nasza córka, która wraz z mężem prowadzi farmę, znaczy hobby-farmę, ale przy okazji może kupić jajka od sąsiadów.
Według relacji córki, kury na tej farmie mają bardzo dużą swobodę ruchu.

Przemysłową hodowlę kur widziałem tylko raz i wspomnienie tego widoku i zapachu mdli mnie do dzisiaj.

Natomiast na farmie córki...


Hobby-farma naszej córki jest zdominowane przez konie, wygląda to jak na powyższym obrazku. Konie w akcji - TU.

Kilka lat temu na farmie pojawiły się byczki - steers - czyli wykastrowane, hodowane na mięso.
Ich hodowla trwa trochę ponad rok. Nie jest ich więcej niż 4-6.


Cały ten czas żyją na świeżym powietrzu, mają swobodę poruszania się na kilku hektarach łąk,  przybierają na wadze około 400-500 kg.

Któregoś dnia na farmę przyjeżdża rzeźnik. Byczki bez większych obaw przychodzą do jego samochodu - KONIEC.

Co innego krowy na farmie sąsiada.
Jest to farma mleczna więc od czasu do czasu zdarza się cielak.

Tu przypomniała mi się wizyta ze znajomym na farmie bydła. 
Znajomy był z zawodu weterynarzem, w Melbourne, czyli ptaszki i kotki. 

Najbardziej zapamiętałem zapłodnienie krowy.
Weterynarz nałożył rękawicę, taką długą, na całą rękę. Wysmarował ją jakimś kremem, wziął w dłoń pojemnik z "nasieniem" i wcisnął całą rękę krowie pod ogonem. 
Krowa ruszała się niespokojnie...
- Trzeba bardzo uważać - tłumaczył nam weterynarz - jak krowa rzuci się gwałtownie, to może złamać weterynarzowi rękę.
Weterynarz wycisnął we wnętrze krowy to co miał do wyciśnięcia, a ja, kolejny raz stwierdziłem, że hodowla to nie jest zajęcie dla mnie.

Około 9 miesięcy później natura znowu pokazuje swoją pawdziwą naturę - poród.
Oglądałem go na farmie sąsiada naszej córki.
Farmer, dość siłowo, unieruchomił krowę, wcisnął w nią rękę i założył pętlę na nogę nienarodzonego jeszcze cielaka. Kopnął lekko krowę żeby ruszyła do przodu i... rodzimy...

Chwilę później krowa wylizała swoje dziecko poczym zjadła swoje łożysko - KLIK.

Smacznego...

Oooops, pospieszyłem się.
Farmer poinformował nas, że krowy karmiące cielęta musza być zaganiane na noc do obory.
Powód - świeżo ssane krowie sutki to ulubiony smakołyk lisów.
Niestety po takiej degustacji, krowę trzeba zabić żeby zaoszczędzić jej cierpień

Na zakończenie - sielanka.

Córka kupiła kilka owieczek, do ścinania trawy, potem dokupiła barana, ani się spostrzegliśmy, a tu rodzina się rozwija...

Sunday, October 24, 2021

Niedzielne spojrzenie

 Gdy Jezus wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. A słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Synu Dawida, ulituj się nade mną!»

Jezus przystanął i rzekł: «Zawołajcie go». I przywołali niewidomego, mówiąc mu: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię». On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się na nogi i przyszedł do Jezusa.

A Jezus przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił?»
Powiedział Mu niewidomy: «Rabbuni, żebym przejrzał».
Jezus mu rzekł: «Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.

Ewangelia św Marka 10: 46-52

Tę samą sytuację, w ten sam sposób, opisuje Ewangelista Łukasz 18: 35-43.
Bardzo podobną sytuację opisuje Ewangelista Mateusz 9: 27-31.

We wszystkich trzech wersjach Jezus wypowiada słowa - twoja wiara cię uzdrowiła.

Wyznam, że wierzę w możliwość uzdrowienia przez wiarę chociaż odnoszę to raczej do przypadków chorób postępujących. Uważam, że możliwości samoobrony ludzkiego organizmu są ogromne.
Prawie rok temu już o tym pisałem - KLIK.

Można też spojrzeć na to z innej strony.
Kilka lat temu, mój znajomy przekazał mi materiały z konferencji na temat Religia i medycyna.
W artykule wstępnym zarzucono Jezusowi, że swoimi słowami o sile wiary, opóźnił o kilkaset lat rozwój medycyny. 

Jednak dzisiaj jakoś trudno mi się skupić na religijnych rozważaniach.

Zamiast tego skorzystałem z daru wzroku i rozejrzałem się po okolicy...

Kolejka do fryzjera (w sobotę).
W czwartek rozluźniono u nas znacznie restrykcje. Między innymi zezwolono na otwarcie zakładów fryzjerskich - wewnątrz może przebywać 5 osób.

Kościoły jednak nadal zamknięte, w dzisiejszej mszy uczestniczyłem zdalnie.
Natomiast zezwolono na wizyty. Tu mam mieszane uczucia. Kilka godzin temu zadzwonił do nas syn informując, że jego szwagierka złapała Covid. Nie spotkali się z nią osobiście, ale spotkali się z jej mężem. W związku z czym cała rodzina do kontroli. W poniedziałek dowiemy się jakie będą rezultaty testów.

Lepiej popatrzeć co nam przed domem wyrosło...

Thursday, October 21, 2021

Słowo do słowa

To było tak... mała dziewczynka, półsierota.
Matka zmarła podczas porodu. Ojciec, nie bardzo mając co z córką zrobić, zabiera ją do pracy gdzie dziewczynka siedzi pod stołem, na którym pracuje jej ojciec i kilku leksykografów.


Powyżej miejsce pracy - Scriptorium - i szef projektu - dr James Murray.

Któregoś dnia ze stołu spada zapisana karteczka, dzieczynka łapie ją w locie i zanosi do domu.
Tam, z pomocą służącej odczytują - bondmaid.
Co to znaczy? - pyta 6-letnia Esme - to jest dokładnie to czym ja jestem - odpowiada służaca -Lizzie.
Esme chowa karteczkę do swojej walizeczki.
Z czasem dołączają do niej inne kartki, słowa usłyszane przez Esme w środowiskach,  które niekoniecznie są reprezentowane w Oxford Dictionary.

W ten sposób powstaje...


Bardzo sypatyczna i wzruszająca fikcyjna opowieść.

Oxford Dictionary - KLIK - monumentalne dzieło. 
Początek - rok 1879. W roku 1885 wydrukowano pierwsze dwa tomy - litery A i B - brakowało w nich słowa bondmaid.
Całość zakończono w 1928 roku (43 lata).

Projekt inspirował kilka książek - właśnie czytam jedną z nich - 


Autor na wstępie składa hołd wielkim umysłom Anglii lat 1850. Według niego była to kumulacja intelektu niemożliwa w żadnym innym kraju.

Być może... przyznaję że historia powstania Oxford Dictionary była bardzo ciekawa, ale...

Co na to Polacy, nie gęsi, co swój język mają?

Zajrzałem do Wikipedii - KLIK - a tam...
 6 słowników opracowanych w średniowieczu a potem Słownik Lindego opracowany w czasach Księstwa Warszawskiego. I conajmniej 6 słowników opracowanych później

Że też nie dotarła do mnie żadna książka  opisująca to w sposób interesujący normalnego zjadacza chleba?

Sunday, October 17, 2021

Niedzielna pozycja

Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, podeszli do Jezusa i rzekli: «Nauczycielu, pragniemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy».

On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?»
Rzekli Mu: «Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie».

Jezus im odparł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?»
Odpowiedzieli Mu: «Możemy».

Lecz Jezus rzekł do nich: «Kielich, który Ja mam pić, wprawdzie pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane».

Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich:

«Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu».

Ewangelia św Marka 10: 35-45

To już drugi raz w ostatnich 4 tygodniach św Marek wspomina rywalizację uczniów Jezusa.

Najbliższą okazją sprawdzenia była Ostatnia Wieczerza.
Leonardo da Vinci widział to tak:


Jan, siedzi pierwszy po prawej stronie Jezusa, Jakub (James) siedzi pierwszy po lewej.
Czyli dokładnie tak jak prosili.

W wiecznej perspektywie sprawa wygląda znacznie gorzej gdyż Jezus będzie siedział po prawicy Ojca, czyli nikt nie będzie mógł siedzieć po Jego lewej stronie.

A moja pozycja w życiu teraźniejszym?

Kilka dni temu otrzymałem odwołanie kolejnego koncertu...


Z pięciu zaplanowanych na ten rok odbył się tylko jeden.

Z drugiej strony, premier naszego stanu zapowiedział dzisiaj, że od czwartku nastąpi bardzo istotne rozluźnienie restrykcji - otworzą szkoły, salony fryzjesrskie i kosmetyczne, restauracje. Wolno będzie kogoś odwiedzić

Warunek - podwójne szczepienie.

Ja, jak to często bywa, wylądowałem na mieliźnie.
Przez kilka miesięcy nie spieszyłem się na szczepienie gdyż dla mojej grupy wiekowej oferowali tylko Astra-Zeneca. Wreszcie uległem i szczepiłem się. 
Zalecane oczekiwanie na 2. dawkę to 12 tygodni, czyli początej grudnia.
Tymczasem w październiku przyszły dodatkowe dostawy Pfizera i tak, moja żona zaszczepiła się w zeszłym tygodniu, 2. dawka w pierwszym tygodniu listopada, czyli wyprzedzi mnie o miesiąc.

No cóż, jeśli wypadnie jakaś ciekawa impreza, to zaszczepię się drugą dawką nieco wcześniej.

Saturday, October 16, 2021

Protest

Proteza i Proza spotkały się na proteście.
Na głównym placu, w dużym mieście,
Protest miał być przeciwko testom.

Więc rozmawiały w barze, pijąc zimne piwko -
protest, czyli coś pro-, jak może być przeciwko?

Rzekła Proza - niech nas dzisiaj retoryka nie zmami, 
chętnie wezmę w tym pro-teście udział, bo jestem za testami.
Przestań proszę Prozo - odpowiedziała Proteza -
to będzie protest przeciwko, po prostu - dobra impreza.

Wyszły na plac, tam promocja protestu wpadła w jakąś dziurę.
Proza obejrzała swój profil, Proteza sprawdziła procedurę
Proboszcz radził procesję, profesor bał się prowokacji,
prognoza strzelała z procy, promotor  nie chciał profanacji.

Prowadzący zastukał palcem w mikrofon, chciał przetestować,
na co tłum zaczął gwizdać, przeciw testowi protestować.
Co się tam dalej, podczas protestu wydarzyło,
tego się nie dowiedziałem, w głośniku głosu nie było.

Nie było również wizji,
bo producent nie dostał prowizji.
Ważne, że Proza i Proteza, choć nie przestały się wadzić,
wróciły prosto do domu, nikt ich nie musiał prowadzić.

Wednesday, October 13, 2021

Droga bez wyjścia

 

Niezbyt daleko naszego domu jest taka uliczka....


Church St - ulica Kościelna, No Through - znaczy: nieprzelotowa, bez wyjścia.
To byłoby nawet obiecujące, gdyby w tej uliczce był kościół, ale go nie ma.

Uliczka jest malutka, jakieś 5 domków po każdej stronie.

Jeden z nich to Neighbourhood House - Dom Pomocy Sąsiedzkiej.

Przy wejściu skrzynka na książki - można jakąś sobie wziąć, można jakąś włożyć.
Ponieważ nie przewidywałem tej wizyty, to byłem przygotowany tylko na branie.

Może złamałem jakąś restrykcję, ale wszedłem na podwórko.
Dom, zgodnie z przepisami, był zamknięty jednak na stole zauważyłem 
bochenki chleba...


Na skrzynce obok, biało-zielona tabliczka z informacją o Food Bank - Banku Żywności.
Bank to brzmi dumnie, w skrzyce zauważyłem jakieś żywnościowe puszki, ale wyglądały mi na sprzed epoki lockdownu, czyli mocno przeterminowane.
Nie sądzę żeby osoby potrzebujące żywności tutaj zaglądały.

Wieczorem mieliśmy zoom-zebranie naszego zespołu St Vincent de Paul.
Jak zwykle, prócz spraw bieżących, chwile czasu poświęcamy na jakąś duchową refleksję

Dzisiaj były to słowa naszego patrona, św Wincentego - love is inventive to the point of infinity ( L'amour est inventif jusqu'à l'infini ) - miłość jest nieskończenie pomysłowa - KLIK.

Ze zlinkowanej strony dowiedziałem się, że Vincent de Paul pochodził z ubogiej rodziny i już jako 15-latek, wybrał karierę duchowną, słusznie licząc, że zapewni mu ona dostatnie, może nawet luksusowe, życie.
I tak pewnie by było, ale w wieku 36 lat całkowicie zmienił kurs inicjując liczne projekty charytatywne, które zaowocowały obficie.

Miłość jest nieskończenie pomysłowa...

Jednak francuskie L'amour uparcie kojarzy mi się z Habanerą z opery Carmen...


Miłość jest drapieżnym ptakiem
którego widzi się tylko raz
nocą zbiera czarne kwiaty
i cicho czeka na twój czas...

A prócz tego...
Dzisiaj wizytowaliśmy osobę proszącą nasze Stowarzyszenie o pomoc.

Pierwsza refleksja - osoby proszące o pomoc są znacznie bardziej pomysłowe niż my, którzy ze szczerej miłości, im tę pomoc dostarczamy.

Druga refleksja - na próg domu wyszła nasza klientka i jej 6-letnia córka.
Moja wizytująca partnerka grzecznościowo zapytała dziewczynkę:
- Brakuje ci szkolnych kolegów (bo szkoła jest zdalna) ?
- Ja nie mam żadnych kolegów - odpowiedziała dziewczynka.

Rzeczywistość jest nieskończenie pomysłowa.

Sunday, October 10, 2021

Niedzielne bogactwo

 Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, zaczął Go pytać: «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»

Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę».

On Mu odpowiedział: «Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości».

Wtedy Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną». Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.

Wówczas Jezus spojrzał dookoła i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego». Uczniowie przerazili się Jego słowami, lecz Jezus powtórnie im rzekł: «Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego».

A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: «Któż więc może być zbawiony?»

Jezus popatrzył na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe».

Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą».

Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym».
                                                                                      Ewangelia św Marka 10: 17-30

Wyznam, że moja niesforna (pod)świadomość najpierw zareagowała na słowa - Nauczycielu dobry...
Skojarzyła to z fragmentem Mistrza i Małgorzaty -

Człowiek ze związanymi rękami postąpił nieco ku przodowi i począł mówić:
– Człowieku dobry. Uwierz mi…
Ale procurator, nadal znieruchomiały, natychmiast przerwał mu, ani o włos nie podnosząc głosu:
– Czy to mnie nazwałeś dobrym człowiekiem? Jesteś w błędzie. Każdy w Jeruszalaim powie ci, że jestem okrutnym potworem, i to jest święta prawda. – Po czym równie beznamiętnie dodał:
– Centurion Szczurza Śmierć, do mnie!
Wszystkim się wydało, że zapada mrok...

W obu przypadkach, osoby nazwane dobrymi, protestują.

Nie to jest jednak istotą tej Ewangelii.

Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną...

Od dziecka zastanawiałem się jak to jest, że księża, bez zająkniecia, wypowiadają te słowa z ambony po czym kontynuują swoją działalność w często luksusowych warunkach.
Najwyraźniej nie łaszą się na skarb w niebie.

Ta rozmowa utwierdza mnie w przekonaniu, że Jezus prorokował bliski koniec świata - jeszcze za życia Jego pokolenia. Skarb w niebie zdawał się być blisko.

Alternatywa - rozdanie majątku ubogim - nie zmieniłaby na świecie niczego a pamięć o Jezusie pozostałaby tylko w opowieściach ludowych.

Tu kolejne wspomnienie:

"Rozmowa z kardynałem Sapiehą nie wypadła najlepiej.(...)
Ponieważ jak zawsze wtrącam się w nie swoje sprawy, więc powiedziałem kardynałowi, że niewątpliwie bedzie ofensywa komunistów na Kościół i że trzeba ją opóźnić i storpedować.
M.in. uważałem, że Kościół powinien dobrowolnie rozparcelować posiadane majątki, zrobić gest, że to on daje bezrolnym ziemię, nie czekając, aż mu ją zabiorą komuniści.
Sapieha bardzo się na to oburzył. Nie mieściło mu się to w głowie i potraktował to z dużą nieufnością".

Jerzy Giedroyć - Autobiografia na cztery ręce.

Jak tu nie podziwiać dalekowzroczności kardynała.

Friday, October 8, 2021

Żyd, nie-Żyd, a może po prostu nieżyt

 Jako użytkownik Microsoft Windows, zostałem przymuszony do kontaktu z portalem MSN.

Pierwszy kontaktowy punkt to obrazek, który pojawia się na ekranie laptopa po włączeniu komputera.

Drugi, to automatyczne włączenie przeglądarki Edge.
Gdy instalowałem Windows 10 napominano mnie kilka razy żebym używał Edge jako głównego łącznika z internetem. Jednak pozostałem przy Chrome.
Powód - uznałem że Edge, a właściwie napędzający go MSN, jest zbyt nachalny w bombardowaniu mnie plotkami i reklamami.
Google, które stoi za przeglądarką Chrome, zachowuje się w stosunku do mnie, po prostu wzorcowo.

Jednak dzisiaj Edge włączyło się pierwsze.
Przed wyłączeniem zdążyłem zauważyć tytuł artykułu - Most controversial Nobel Prize Winners - (Najbardziej kontrowersyjni zdobywcy nagrody Nobla).
Kliknąłem, a tam...


Przetłumaczę pierwsze zdania artykułu:
Po śmierci męża, Maria (Curie) nawiązała romans z byłym studentem swego męża Paulem Langevin, który był żonaty. Gdy prasa dostała wiatr w żagle, rozerwali Marię na strzępy nazywając ją burzycielką domu rodzinnego i publikując rasistowskie komentarze wspominające jej polsko-żydowskie pochodzenie...

To pochodzenie nieco zaskoczyło mnie, nie zgadzało się z moją wiedzą, ale jednak sprawdziłem w Wikipedii.
Wersja angielska: ... was misrepresented in the tabloids as a foreign Jewish home-wrecker.
- ...została fałszywie przedstawiona w tabloidach jako obca, żydowska, burzycielka domu -KLIK.

Polska wersja wikipedii tłumaczy to dokładniej - KLIK.

Skopiuję fragment wyjaśniający jak Francuzi wpadli na pomysł żydowskiego pochodzenia:
"
Maria była zdeklarowaną niewierzącą i pochodziła z Polski, która przez większość Francuzów była utożsamiana z bliżej nieokreślonym terytorium pod berłem rosyjskiego cara, gdzie znaczny procent ludności stanowili Żydzi – snuto przypuszczenia, że badaczka jest Żydówką (co w tamtych czasach było w ksenofobicznych kręgach Francji uważane za mocno podejrzane – nie ucichły bowiem jeszcze resentymenty, które kilkanaście lat wcześniej doprowadziły do sprawy Dreyfusa), pomimo że w rzeczywistości pochodziła ze szlacheckiego polskiego rodu Dołęga-Skłodowskich, a w dzieciństwie została ochrzczona w wierze katolickiej. Domniemania paryskich brukowców oparte były na tym, że Maria Skłodowska-Curie nosiła po babce drugie imię Salomea, które w Polsce było popularnym imieniem chrześcijańskim, zaś we Francji kojarzyło się z Salomé, używanym przez Żydówki."

Z powyższego wynika, że redaktorzy francuskich brukowców 110 lat temu, jednak sporo kombinowali.

A MSN, amerykański brukowiec czasów obecnych... zapewne uważa przypisanie Marii Skłodowskiej-Curie żydowskiego pochodzenia za komplement.
I chyba większość odbiorców MSN też tak to potraktuje.

Wednesday, October 6, 2021

Zwierzenie, nie zwierzę

Wiesz, że nic nie wiesz?
Spytał wieszak wieszaka.
A jak nie wiesz, to nie wierz
- reguła jest taka.

Proszę, swoją tajemnicę mi powierz,
tylko nie zwierzaj się na wieży,
bo nikt ci nie uwierzy.
A ty mi swoją powiesz?
Chyba nie, szybciej się powieszę
niż tobie powierzę,
i jednak wejdę na wieżę...

Ale na wieży się nie powieś,
bo będzie krzyk na całą wieś.
Bo to taka niezwykła wieść.

Cześć.

Sunday, October 3, 2021

Niedzielna tolerancja

 Faryzeusze przystąpili do Jezusa i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.

Odpowiadając zapytał ich: „Co wam nakazał Mojżesz?”
Oni rzekli: „Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić”.

Wówczas Jezus rzekł do nich: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg «stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem». A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela”.

W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”.

Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus widząc to oburzył się i rzekł do nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”.

I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.

Ewangelia św Marka 10: 2-16

Dzisiaj zmienili nam czas na letni.
Znaczy sen krótszy o godzinę.

Żeby to jeszcze był dzień powszedni...
I tak nie mam nic do roboty więc nie jest istotne o której wstanę.

Ale niedziela - na internetową mszę o 10 trzeba zdążyć.

Dlatego ujęły mnie słowa: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie.

Znaczy z władzami kościelnymi można sporo utargować. Tylko trzeba być twardym.

Poza tym treść Ewangelii jest tak bezkompromisowa, że dyskutować trudno.

Wspomnę więc miły drobiazg - dostałem dzisiaj email z Wiednia!
Email z Wiednia?
Od prawie 2 lat Australia jest krajem zamkniętym.
Oczywiście, sportowcy pojechali na olimpiadę, premier jeździ na spotkania z politykami.
Wyjaśnię więc, że ta osoba pojechała do Wiednia z USA...czyli nic nadzwyczajnego, nawet za Stalina/Bieruta obywatele USA mogli latać do Wiednia.
Jednak email przywołał miłe wspomnienia

Rok 1963 - wycieczka studencka.
Rok 2006 - przystanek podczas powrotu z wakacji w Polsce.

Obie wizyty są pamiętne, zrelacjonuję przypadek z tej drugiej...

To był pobyt wypełniony muzyką - Don Giovanni w Volksoper, Coppelia w StaatsOper, koncert kameralny w jakimś pałacu i Wiener Sanger Knaben na mszy w pałacowej kaplicy.

Z Coppelią było śmiesznie... szedłem do kasy kupić bilet, ciemno, zimno, zacina deszcz (początek listopada) a tu z bramy wysuwa się jakiś ciemny typ.
- Chcesz bilet do opery ? - po angielsku z rosyjskim akcentem.
- Chcę, na Coppelię.
- Coppelia, to jest balet, to trzeba mieć dobre miejsce.
- Wiem.
- A wiesz ile taki bilet kosztuje?
- Wiem, 160 EU.
- O, dobrze się przygotowałeś.... ja ci sprzedam bilet, miejsce w 8 rzędzie, w środku, za 80 EU.
- Świetnie... ale ja nie mam tyle gotówki.
Może i miałem, ale bałem się, że on mnie zaciągnie do bramy i okradnie.
- Nie szkodzi, ja przyjmuję karty kredytowe.
Zastanowiłem się, to były czasy tranzakcji papierowych. Jeśli mnie oszuka to zdążę zablokować wypłatę w banku.

Nabyłem bilet i wtedy następny dylemat - jeśli jest sfałszowany to najem się wiele wstydu.
No trudno, to jest cena kupowania w bramie.

Bilet był dobry, przedstawienie też - już w pierwszych minutach tańczą mazura - KLIK.

Pozostało jeszcze wyjaśnić, dlaczego on sprzedał mi dobry bilet za pół ceny?
Wyjaśnienie było podane drobnym druczkiem na odwrocie biletu - to był "complimentary ticket" dla sponsora Opery.