Wednesday, June 29, 2022

Bezwzględny świat kobiet

Zabierałem się do napisania dłuższego wpisu, ale zelektryzowały mnie komunikaty nadesłane przez Google.


Polka upokorzyła Włoszkę.

I dalej - Pogromczyni .... wyrzucona...


O ile bezpieczniej być mężczyzną...

Z turniejem panów, po pięciosetowej batalii z Alejandro Davidovichem Fokiną (37. ATP), pożegnał się Hubert Hurkacz (10. ATP).

Źródło ostatniego cytatu - KLIK.

Mężczyźni toczą batalie i żegnają się.
Nie na darmo tenis nazywano grą dżentelmenów.

Sunday, June 26, 2022

Niedzielne skojarzenia

Pierwsze czytanie -
Pan rzekł do Eliasza: «Elizeusza, syna Szafata z Abel-Mechola, namaścisz na proroka po tobie».

Eliasz zszedł z góry i odnalazł Elizeusza, syna Szafata, orzącego: dwanaście par wołów przed nim, a on przy dwunastej. Wtedy Eliasz, podszedłszy do niego, zarzucił na niego swój płaszcz.

Wówczas Elizeusz zostawił woły i pobiegłszy za Eliaszem, powiedział: «Pozwól mi ucałować mego ojca i moją matkę, abym potem poszedł za tobą».

On mu odpowiedział: «Idź i wracaj, bo po co ci to uczyniłem?» 

Księga Królewska 19: 16,19-21

Ewangelia -

Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jeruzalem, i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by przygotować Mu pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jeruzalem.

Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich?»
Lecz On, odwróciwszy się, zgromił ich. I udali się do innego miasteczka.

A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: «Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz».
Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć».

Do innego rzekł: «Pójdź za Mną». Ten zaś odpowiedział: «Panie, pozwól mi najpierw pójść pogrzebać mojego ojca». Odparł mu: «Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże».

Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu». Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego».

Ewangelia św. Łukasza 9: 51-62

Zaczęło się nawet wesoło.
"Pan rzekł do Eliasza: «Elizeusza, syna Szafata z Abel-Mechola,..."
Po angielsku: 
"The Lord said to Elijah, go you are to anoint Elisha, son of Shaphat of Abel Meholat...".

Niestety, tego Anglosas nie da rady wymówić.
Dobrze nam znany prorok Eljasz to po ichniemu - Elajża.
A Elizeusz?
Proboszczowi wyszedł Aliosza co nawet pasowało do obecnej sytuacji politycznej.

Tu żarty się skończyły.
Stary Testament nie jest jeszcze tak restrykcyjny, Aliosza, przed poborem, może jeszcze ucałować rodziców, ale Jezus na coś takiego nie pozwala.

Według mnie czytanie 2 tygodnie temu oraz dzisiejsze pokazują Jezusa zupełnie inaczej niż wszystkie pozostałe ewangelie.

Dziwnym trafem zbiegło się to z moją niedawną lekturą.
Była to swoista trylogia J.M. Coetzee - The Childhood of Jesus, The Schooldays of Jesus, The Death o Jesus.
Wyznam, że wykorzystanie imienia Jezus w tytule uważam za poważne nadużycie zaufania czytelników.
W książce, główny bohater ma na imię Dawid, jest dzieckiem uchodźców z nie wiadomo jakiego kraju, które zgubiło rodziców i którym zaopiekował się jakiś przypadkowy uchodźca, Szymon, człowiek wyjątkowej dobroci i o wielkiej cierpliwości, którą Dawid nieustannie testuje.

W dzisiejszym Ewangelii znalazłem jednak jakieś podobieństwo.

Jednak w życiu codziennym bliższa jest mi sytuacja opisana tymi słowami:
"Panie, pozwól mi najpierw pójść pogrzebać mojego ojca». Odparł mu: «Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych...".

W ostatnich 10 dniach uczestniczyliśmy w dwóch pogrzebach.
Najpierw Ray, mój znajomy z działalności w Stowarzyszeniu św. Wincentego.
Chyba najsympatyczniejszy ze znanych mi Australijczyków.
Szczupły, oszczędny w słowach, dobre poczucie humoru, wyjątkowo życzliwy ludziom, ale jednocześnie z dużą dozą rozsądku i praktycznym podejściem.
Umarł w wieku 96 lat.
Na pogrzebie dowiedziałem się, że miał 7 córek.
Stanęły wszystkie w szeregu obok trumny ojca i znowu zrobiło mi się ciepło na sercu - 7 szczupłych blondynek o pociągłych twarzach a z boku wnuczęta, podobne do dziadka i do matek.

Drugi pogrzeb - Teresa - znajoma Polka.
Osoba o silnym charakterze, który powodował trochę konfliktów w polonijnym otoczeniu.
Jednak z nami żyła zawsze w zgodzie, niestety kontakt był dość rzadki.
Pozostawiła dwójkę fantastycznych dzieci - córka, z którą spotykałem się na nartach, syn, z którym nasz syn spotykał się często w harcerstwie.

Jezus powiedział: zostaw umarłym grzebanie ich umarłych.

Zgoda - mnie już jakoś bliżej do tych zmarłych.

Załączam link do Missa Creola, ta pani grająca na ukulele i jej radosny kontakt z dyrygentem przypominają mi bardzo Teresę - KLIK.

Thursday, June 23, 2022

Nadmierny nadmiar

 Kilkanaście dni temu, w czołówce wiadomości jakimi Google karmi mój telefon, znalazłem radosny anons - USA poza pierwszą dziesiątką najbardziej otyłych krajów .

Zerknąłem TUTAJ.
Miernikiem otyłości jest BMI - Body Mass Index = Waga w kg podzielona przez wzrost w metrach podniesiony do kwadratu - W/H2.
Znalezienie tego wzoru na internecie to nie lada wyczyn. Dostałem linki do dziesiąków tysięcy kalkulatorów, które podawały wynik i zawierały linki do stron dietetyków, poradni medycznych lub psychologicznych, osobno dla mężczyzn i dla kobiet.
Znak czasu - nie próbuj samodzielnie myśleć.
Za otyłe uważa się osoby, których BMI wynosi ponad 30, powyzej 45 to już otyłość zabójcza (morbid)

Oto pierwsza dziesiątka:
Nauru, Wyspy Cooka, Palau, Wyspy Marshalla, Tuvalu, Niue, Tonga, Samoa, Kiribati, Micronesia.

Wyspy Pacyfiku.
Wielu z nich nie potrafiłbym znaleźć na mapie, o kilku nigdy nie słyszałem, ale mieszkając w Australii często czytam/oglądam wiadomości na temat naszych sąsiadów i zauważyłem, że są to ludzie potężnej budowy, stąd ich sukcesy w rugby - KLIK.

Wiele lat temu spotkałem panią, która pracowała w agencji zajmującej się nadzorem nad inwestycjami ONZ na wyspach Pacyfiku.
Była zachwycona tymi wyspami.
Ci ludzie żywią się wyłącznie owocami morza plus mają jakiś tuzin roślin nadających się do spożycia lub rodzących jadalne owoce.
Wyobraź sobie, że te rośliny zapewniają im również lekarstwa na wszelkie dolegliwości jakich mogą się w naturalny sposób nabawić.

Wyspa odizolowana od reszty świata... łatwo sobie wyobrazić co się z nią stanie gdy trafi na nią nowoczesny przemysł spożywczy i farmaceutyczny.

A dalej - 11. Kuwait, 12, USA, 13. Jordania, 14. Arabia Saudyjska, 15. Katar...

Kuwait, łza zakręciła mi się w oku, przecież spędziłem tam ponad 2 lata i poza kilkoma wyjątkami nie zauważyłem otyłych ludzi.
USA - odwiedziliśmy Stany urlopowo, podczas pobytu w Kuwejcie i to właśnie tam zwróciliśmy uwagę na sporą ilość otyłych osób.
To był jakiś szok, ale do tego czasu jedyni Amerykanie jakich widzieliśmy to byli bohaterowie westernów więc mieliśmy pewnie zbyt wysokie oczekiwania.

Kolejna dziesiątka to głównie kraje Bliskiego Wschodu.
Też pewne zaskoczenie gdyż w Kuwejcie spotkaliśmy wiele osób z Libanu, Jordanii i Iraku i wszyscy byli szczupli.

27. Australia... 

Polska na około 70 pozycji z takim samym wynikiem jak Rosja i Norwegia.

To tyle na dzisiaj, ale muszę jeszcze dodać
PostScriptum do poprzedniego wpisu.
Wczoraj zawiozłem wnuczkę, Gracie, na lekcję muzyki (skrzypce i pianino).
Przed domem nauczycielki zauważyłem kolejny samochód bez rury wydechowej. Wysiadł z niego mąż nauczycielki więc pogratulowałem mu troski o środowisko.
- O nie - sprostował - nie wiem skąd ta moda, ale większość nowych samochodów ma rurę wydechową ukrytą pod spodem.

Musiałem położyć się na ziemi żeby potwierdzić...


Rozejrzałem się wokół...


Same zeschnięte liście.
No to jak taki samochód ma się podłączyć do zielonego liścia jak na przykładzie w poprzednim wpisie?



I jeszcze jedna refleksja...
45 minut później podjechałem znowu pod dom nauczycielki muzyki.
Z wnętrza dolatywał dźwięk pianina, kolejna uczennica.
Nauczycielka otworzyła mi drzwi.
Gracie, wychodząc, miała smutną minę...
- Jak ja ci zazdroszczę, jak ja zazdroszczę - powtarzała.

- Czego zazdrościsz nauczycielce, Gracie? - spytałem.
- Że jej dom jest cały czas tak pełen muzyki...
...i jeszcze, że ma trzy koty, w tym jeden ma dopiero 2 tygodnie.
- Gracie, ale w Twoim domu jest też wiele muzyki... i macie dwa psy... i kota.
- I mamy jeszcze rybkę w sadzawce - dodała Gracie - mieliśmy nawet dwie, ale jedną zjadł kot.
- No widzisz jak Wasz dom tętni życiem - powiedziałem i to ją wyraźnie pocieszyło.

A po zjedzeniu naleśników, Gracie, jak zawsze, usiadła do pianina...

i jeszcze dołączyła do tego fujarkę (recorder) i tak ją pozostawiłem, w jej ulubionym żywiole.

Tuesday, June 21, 2022

Bez wydechu

 Wczoraj rano, na naszej ulicy, zauważyłem samochód lokalnej rady miejskiej...


Elektryczny, podłączasz do zielonego liścia i jedziesz.
To nawet się zgadzało, na zdjęciu widać liście młodego drzewka dotykające maski samochodu w miejscu gdzie powinien być wlew paliwa.
A wydech?
Obszedłem samochód dookoła, ani śladu...


Spytałem kierowcy czy nasza lokalna władza przesiadła się już w całości na samochody elektryczne.
- Jeszcze nie - odpowiedział - to zbyt kosztowne. Ten samochód kosztował A$50,000, na razie mamy takich 10, ale stopniowo zamierzamy się przesiąść.

Powędrowałem w stronę naszego centerka handlowego i po drodze zajrzałem wielu samochodom pod zadek.







Czysto.

Sunday, June 19, 2022

Niedzielne Boole

 Tydzień temu sygnalizowałem moje rozterki po przeczytaniu przepisanej na ten dzień ewangelii.

W dzisiejszą niedzielę nastrój trwa a to z powodu pomieszania Niedzieli ze świętem Bożego Ciała - Australii nie jest ono obchodzone w czwartek lecz w niedzielę.

Dlatego nie zacytowałem czytanej w naszym kościele Ewangelii - cudowne rozmnożenie chleba i ryb - gdyż moim zdaniem nie pasuje mi ona do niczego.

Swoje bóle ukoję nieco przydługim wspomnieniem, wyjaśni ono również dziwny tytuł wpisu.
Inspiracją była trafiona przypadkowo muzyka D. Szostakowicza do filmu Gadfly - KLIK.

Pamiętam ten film, w Polsce nosił tytuł Szerszeń, ale o tym za chwilę, wspomnę tylko, że jest tam odnośnik do ceremonii Bożego Ciała.

Gadfly - uddajmy głos specjalistom.
W słowniku angielsko-polskim wydanym przez Fundację Kościuszkowską słowo gad tłumaczone jest jako giez, uprzykrzony natręt.
A gadfly?
Źródła (1) podają, że Sokrates mówił: "I am the gadfly of the Athenian people, given to them by God...,"
Na marginesie dodam, że angielskie słowo "gad" pochodzi od "goad" oznaczającego oścień - rodzaj wideł do popędzania bydła.

Radziecki film Szerszeń, tytuł oryginału - Овод - fonetycznie: owod.

Rok 1955. W Polsce zaczynały nieco trzeszczeć lody, zbliżała się odwilż. Na tej właśnie fali weszła na rynek książka angielskiej autorki E. Voynicz - Szerszeń. W recenzjach wspominano, że książka wzbudziła kontrowersje na Zachodzie. I oto proszę - polski czytelnik może sam sprawdzić co nurtuje "wolny Zachód".
Wprawdzie nazwisko autorki brzmiało trochę z rosyjska, ale jednak moja matka złapała się na haczyk.
Mieszkaliśmy w jednoizbowym mieszkaniu bez ogrzewania więc w zimowe wieczory rozgrzewały nas dyskusje o książkach, a tę moja matka przeżyła bardzo intensywnie.
Akcja książki w wielkim skrócie przebiega tak: Włochy, rok 1848, powstanie niepodległościowe przeciwko Austrii. Bohaterem jest młody rewolucjonista, który przybiera pseudeonim Szerszeń.  Niebacznie, podczas spowiedzi, wyjawia dane o swojej organizacji. Następują aresztowania. Sprawa trafia do włoskiego kardynała, który popiera surowe wyroki dla spiskowców. Surowe znaczy kara śmierci dla przywódców, w tym Szerszenia.
W przeddzień święta Bożego Ciała wyrok zostaje wykonany a jednocześnie kardynał dowiaduje się, że Szerszeń był jego biologicznym synem.
Procesja Bożego Ciała, kardynał niesie monstrancję i drążą go porównania do Boga Ojca - obaj skazali na śmierć swoich synów, jednak kardynał nie może pogodzić się z faktem, że Bóg Ojciec potraktował tę tragedię tak lekko. Rozterki są tak intensywne, że kardynał ciska monstrancją o ziemię.

Moja, bardzo mocno wierząca matka, była wstrząśnięta.
(Bóg) Ojciec skazał na śmierć swojego syna!? Zdawałem sobie sprawę, że nie mogła się z tym pogodzić, ona nie wydałaby swojego dziecka na śmierć, raczej sama by się na nią skazała. Atmosfera w naszej malutkiej izbie zrobiła się bardzo gęsta.

Kilka miesięcy później na ekrany wszedł radziecki film oparty na tej książce. Muzyka Dymitra Szostakowicza, ale wtedy nie zwracałem na to uwagi.
O ile pamiętam był to całkiem dobry film, ale zakończenie było inne niż w książce.
Oczywiście, film nie daje szansy na dokładne przedstawienie rozterek bohatera. Kardynał wali monstrancją o bruk i krzyczy - Boga nie ma!
To był oczywisty przekręt, który w jakiś sposób złagodził rozterki mojej matki.
- To było zupełnie inaczej - mówiła. A po chwili dodawała - wszystko komunistyczna propaganda.

Pora wreszcie wyjaśnić dlaczego te boole w tytule.

Otóż autorka książki, E. Voynich, była córką George'a Boole (fonetycznie - ból) twórcy zero-jedynkowej algebry, która stała się podstawą komputerowych technologii - Źródła - 2.

Bardzo polecam przeczytanie choćby początku zlinkowanej informacji - zupełnie nieprawdopodobne początki kariery naukowej.

Pora na krótką informację o równie nieprawdopodobnej córce.
Ethel Lilian Boole ( rok urodzenia 1864) została osierocona przez ojca w wieku 5 miesięcy i miała trudne dzieciństwo. W wieku 18 lat zyskała jednak prawo dostępu do spadku pozostawionego przez ojca, porzuciła rodzinę, wyjechała do Berlina na studia muzyczne.
W Niemczech napotkała środowisko rosyjskie, które zafascynowało ją na tyle, że nauczyła się języka i podjęła pracę jako guwernantka w Petersburgu. Tam nawiązała kontakty z rosyjskimi anarchistami i rewolucjonistami. Po dwóch latach wróciła do Anglii gdzie była współzałożycielką Society of Friends of Russian Freedom.
W roku 1890 poznała polskiego rewolucjonistę Michała Habdank Wojnicza i zamieszkali razem. Ethel przyjęła nazwisko Voynich, w 1902 roku wzięli ślub.
Pełna biografia - Źródła 3.

Pójdźmy chwilę tym polskim tropem.
Michał Habdank Wojnicz urodził się w 1865 roku w rodzinie szlacheckiej (herbu Abdank) w Telszy na Litwie. Szkołę średnią ukończył w Suwałkach a następnie studiował na uniwersytetach w Warszawie, St Petersburgu i Moskwie. Zdobył kwalifikacje farmaceuty.
Podczas pobytu w Warszawie wstąpił do pierwszej polskiej partii socjalistycznej Proletariat. Gdy Proletariat został rozbity Wojnicz uczestniczył w próbie odbicia skazanych na śmierć członków partii. Próba się nie powiodła, Wojnicz został zesłany na Sybir, w okolice Irkucka. Uciekł stamtąd i w 1890 roku dotarł do Londynu gdzie założył antykwariat.
Wkrótce zasłynął z wyjątkowo szczęśliwej ręki. Jego pierwszy słynny nabytek to Biblia Malermi - powstałe w 1471 roku tłumaczenie biblii na włoski.
W 1904 roku M. Wojnicz uzyskał obywatelstwo brytyjskie i zmienił nazwisko na Wilfrid Voynich.
W przededniu wybuchu I Wojny Światowej W. Voynich był w posiadaniu wielu bardzo cennych manuskryptów z XII i XIII wieku, w tym Manuskryptu Wojnicza, dotychczas nieodszyfrowanej średniowiecznej księgi - Żródła 5.

Wróćmy jednak do Ethel Voynich i Szerszenia.
W 1895 roku Ethel poznała w Londynie Sidney'a Reilly, który namówił ją do wspólnej podróży do Włoch. Ta wyprawa, plus prawdopodobnie fakty z życia S. Reilly, stały się inspiracją książki.
Wydana w 1897 roku książka zyskała w Anglii spory rozgłos. Na tyle spory, że Ethel poprosiła swojego przyjaciela George Bernarda Shaw żeby przerobił ją na sztukę teatralną i w ten sposób zapobiegł próbom podróbek i plagiatów. G.B. Shaw spełnił tę prośbę.
Z upływem lat, książka poszła w zapomnienie, ale nie w Związku Radzieckim.
Już w 1928 roku w Gruzji wyprodukowano film oparty na tej powieści. Jednak prawdziwy renesans nastąpił w 1955 roku.
Książka stała się literackim przebojem, sprzedano 2.5 miliona egzemplarzy. Podobną popularność zyskała w Chinach, ponad 2 miliony egzemplarzy.
Film obejrzało jeszcze więcej osób.
Radzieccy wydawcy i filmowcy w 1955 roku sądzili, że autorka wydanej prawie 60 lat wcześniej książki od dawna nie żyje.
Nic błędniejszego. Ethel Voynich żyła (w USA ) i miała się dobrze. W 1955 roku odwiedził ją radziecki dyplomata i przekazał słowa uznania. Odwiedził ją również amerykański dyplomata i przekazał $15,000 tytułem przegapionych tantiem.
Co kraj to obyczaj.
Zmarła w 1960 roku, w wieku 96 lat.

Przepraszam czytelników, że w tym wpisie aż tyle odnośników, ale nie mogę się powstrzymać przed dodaniem jeszcze jednego - Sidney Reilly, współpracownik Scotland Yard.
Urodzony jako Rosenblum, może w Odessie, a może w okolicach Grodna.
Dalszy ciąg jego życia jest znacznie bardziej poplątany. Podobno był modelem postaci James'a Bonda. Niemożliwym do pełnego wykorzystania gdyż jego kariera specjalnego agenta jest znacznie bardziej skomplikowana.
Wspomnę tylko, że zginął w 1925 roku, w Związku Radzieckim, podstępnie ściągnięty przez OGPU pod pozorem organizacji zamachu na W.I. Lenina.
Jeśli komuś mało to polecam Żródła 6.

Źródła:
1. Sokrates - gadfly - KLIK.
2. George Boole - KLIK.
3. Ethel Voynicz - KLIK.
4. Michał (Wilfrid) Voynich - KLIK.
5. Manuskrypt Wojnicza - KLIK.
6. Sidney Reilly - KLIK.

Thursday, June 16, 2022

Mylący wygląd

 Kilka dni temu, podczas wizyty w supermarkecie, przechodziłem koło działu z alkoholami i aż podskoczyłem...


Jeśli wyglądasz jakbyś miał poniżej 25 lat, przygotuj się na sprawdzenie twojego dokumentu tożsamości.
Co? Nasze prawie 18-letnie wnuczęta nie będą mogły za kilka miesięcy kupić dziadkowi koniaku?

Wzburzony wszedłem do środka aby wyjaśnić sprawę.
Kasjer uspokoił mnie - alkohol można kupować legalnie od 18. roku życia, przepisy się nie zmieniły, ale... coraz więcej nastolatków wygląda jakby mieli o wiele lat więcej.

Odetchnąłem.
A więc to po prostu tylko wielki postęp w dziedzinie odżywiania, kosmetyki i wolności wypowiedzi w mediach społecznościowych.

- A na ile lat ja wyglądam? - spytałem kasjera.
Przyjrzał mi się uważnie - 26 - odpowiedział.
Iście Salomonowa mądrość i elegancja.

Monday, June 13, 2022

Poniedzielne świętowanie

 Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi.

Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi».

Ewangelia św. Jana 16: 12-15

W moim wpisie z poprzedniej niedzieli narzekałem, że Kościół nie nadał odpowiedniej wagi Zesłaniu Ducha Świętego.
W ostatnich dniach popatrzyłem co na ten temat podają liczne strony internetowe i zrobiło mi się niewyraźnie.

Dzisiejsza ewangelia dobiła mnie.
Powstrzymam się od komentarza gdyż byłyby to same bluźnierstwa :(

Na szczęście życie wypełniło powstałą lukę - dzisiaj, poniedziałek, większość australijskich stanów obchodzi Queen's Birthday - Urodziny Królowej - KLIK.

Tydzień temu oglądaliśmy w TV migawki z obchodów w Anglii i muszę przyznać, że zrobiły na mnie znacznie większe wrażenie niż parady wojskowe w Rosji, Chinach czy Korei Północnej.
Prywatnie wspomnę, że łaskawie nam Australijczykom panująca Elżbieta II urodziła się 21 kwietnia.

Co robią Australijczycy w takim dniu?
Musiałem wstąpić do supermarketu kupić lody i ze smutkiem stwierdziłem, że było tam więcej klientów niż w przeciętnym dniu i nie po desery tu przyszli.

Wiele lat temu media przypominały, że jest to oficjalny początek sezonu narciarskiego.
Byłem wtedy zapalonym narciarzem, ale tę zapowiedź traktowałem jako kiepski żart.
W drugi poniedziałek czerwca bardzo rzadko w górach był śnieg.
Nie odstraszało to miłośników narciarskich zjazdów, jechali w góry i spędzali 3 dni w restauracjach.

W tym roku w górach jest śnieg jak nigdy, media jakoś o tym zapomniały, ale jestem pewien, że narciarze dopisali.

Co mi pozostało?
Prawie miesiąc temu wspominałem o plebiscycie na najlepszą muzykę filmową.
W niedzielę plebiscyt się zakończył.
Prawie wszyscy moi faworyci zmieścili się w pierwszej dwudziestce.
1. Star Wars.
2. The Lord of the Rings.
3. The Mission - głosowałem :)
Więcej szczegółów TUTAJ.

Saturday, June 11, 2022

Na rzece Styks

Na blogu, który dość regularnie odwiedzam, przeczytałem wpis inspirowany mitem o rzece Styks - TUTAJ.

Nie podoba mi się w nim rubaszna sylwetka Charona, wyobrażam go sobie jako niezauważalnego lecz niezawodnego przewodnika.
Co innego cienie...

To przypomniało mi natychmiast utwór gruzińskiego kompozytora Giya Kancheli - STYX.
Pierwszy raz usłyszałem ten utwór pewnie 20 lat temu i natychmiast pospieszyłem do sklepu z dyskami z muzyką klasyczną.
Tak, 20 lat temu w Melbourne jeszcze był taki sklep.

Przeprawa przez rzekę.
Wyznam, że mimo licznych lektur o dzielnych kapitanach, nigdy nie czułem się zbyt pewnie na wodzie.

Właściwie doświadczenia mam dość dobre - spływ Dunajcem, spływy kajakowe na Mazurach i na jeziorach augustowskich, dość urozmaicone spływy na rzekach Filipin, Tajlandii i Wietnamu.
Poniżej - Filipiny...


Taki tłok na rzece Styks?

A jak sobie Państwo to wyobrażaliście?
Bądźmy realistami.

Zrozumiałe więc chyba, że gdy przyszła mi do głowy przeprawa przez Styks, wolałem znaleźć się w muzycznym wymiarze...

Altówka jest tym cieniem, który wędruje w nieznane.
Chór i orkiestra kojarzą się raczej z niebezpieczeństwami, krążącymi dokoła.

W którymś momencie spojrzałem uważniej na wykonawców i solista wydał mi się podobny do prezydenta Ukrainy - Wołodymyra Zełenskiego...

A na dodatek otoczenie - dyrygent, Rosjanin, który skojarzył mi się z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych - Ławrowem - i chór, rosyjskich, uroczych lecz bezwzględnych kobiet...

Wyznam, że przyniosło mi to pewną ulgę - nie ja jestem najważniejszy na tym świecie.

Bo według mnie ta (muzyczna) wędrówka kończy się gdzieś w karkołomnych wąwozach Gruzji.

Osobom, które nie miały cierpliwości wysłuchania całego utworu dedykuję ostatnie 3 minuty - KLIK.

Wednesday, June 8, 2022

Marsz, którego nie zrobiłem

 W przedostatnią niedzielę, jak zawsze, australijskie MS Society (Stowarzyszenie Stwardnienia Rozsianego - Multiple Sclerosis) zorganizowało MS Walk, marsz na cel dobroczynny - wsparcie dla osób cierpiących na to schorzenie.


Biorę w nim udział od 12 lat, przez ostatnie 5 lat donosiłem o tym na tym blogu - TU.

Minęło 10 dni i co?

W marszu nie uczestniczyłem, nie czułem się na siłach :(
Rozważałem opcję ulgową - umówię sie na spacer w Ogrodzie Botanicznym z moją regularną partnerką we wcześniejszych marszach.
Wyznam, że istotnym aspektem jest zbiórka pieniędzy.
2 osoby, które regularnie i szczodrze wspierały moje wcześniejsze marsze, zmarły ostatniego roku.
Nie miałem śmiałości promować mojej akcji na forach internetowych gdyż wiem, że wielu moich znajomych włącza się do pomocy dla Ukrainy.
Pozostała mi wspomniana wcześniej partnerka - prywatnie - znajoma z tras narciarskich a do tego Niemka urodzona w Sorau - znaczy w Żarach koło Żagania.
Jednak uznałem, że nawet spacer po ogrodzie w mojej obecnej formie i przy obecnej pogodzie to za dużo.

Przez kilka dni zastanawiałem się czy mogę jeszcze coś zrobić w tej sprawie i wtedy nawinęła się okazja - obrabować bank!

Mam już w tym pewne doświadczenie, patrz TUTAJ.
Teraz sytuacja była bardzo podobna...
Mamy w banku niewielki depozyt terminowy.
To właściwie żart, kilkanaście dolarów dochodu rocznie, ale jednak jest w tym potencjał.
Kilka dni przed osiągnięciem przez rachunek daty dojrzałości, dostaliśmy z banku powiadomienie żeby sprawdzić dostępne opcje i wybrać tę, która nam odpowiada. Jeśli tego nie zrobimy depozyt zostanie automatycznie przedłużony na istniejących warunkach.
Kliknąłem i dostałem informację żeby spróbować bliżej daty dojrzałości (maturity date), przepraszam, ale nie znam polskiej terminologii.
Kliknąłem jeszcze raz, w przeddzień tej daty - to samo.
Następnego dnia dostaliśmy powiadomienie, że rachunek został automatycznie przedłużony.
Tym razem jednak, gdy kliknąłem w link do sprawdzenia dostępnych opcji, dostałem informację, że tego rachunku nie można modyfikować na internecie, trzeba odwiedzić osobiście bank.

Odwiedziłem.
Pani w okienku była mocno zdezorientowana, zaproponowała rozmowę ze specjalistą, ale zrezygnowałem, poczułem się już na solidnym gruncie.

W domu natychmiast napisałem skargę, poparłem ją licznymi zdjęciami ekranu laptopa, wyliczyłem doznane straty czasu i upokorzenia i zaproponowałem ugodę - przeprosiny przez email i dotacja A$100 na cel dobroczynny mojego wyboru.
Trochę to potrwało, stąd to wspomnian na wstępie opóźnienie, ale w poniedziałek sprawa została zakończona. 
Bank powiadomił mnie, że nie wolno mu robić dotacji więc już wpłacił pieniądze na nasze konto.

Czym prędzej wpłaciłem dotację, dodałem kilka dolarów od siebie.
Teraz wygląda to tak...


Do banku wysłałem dowód wpłaty...

Wszystkie zainteresowane strony są chyba zadowolone.

Sunday, June 5, 2022

Niedzielny Duch

 Pierwsze czytanie...

Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.
Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku.
Pełni zdumienia i podziwu mówili: «Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty?

Dzieje Apostolskie 2: 1-11

Ewangelia...

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze.

Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.

To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem».

Ewangelia św. Jana 14: 15-16, 23-26

"dzień Pięćdziesiątnicy" - po angielsku - Pentecost - celebracja zesłania Ducha Świętego.
Zaraz, zaraz... kilka wierszy dalej czytamy, że "
Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem".
 Dlaczego oni tam przebywali? czekali na zesłanie Ducha Świętego?
Chyba nie, oni celebrowali żydowską pięćdziesiątnicę, Szawout - KLIK - święto obchodzone 50 dni po święcie Paschy.
Żydowska tradycja mówi, że jest to upamiętnienie chwili przekazania Mojżeszowi przez Boga - Tory - żydowskiego prawa.

Wyznam, że poczułem inspirację do wykorzystania tego w kazaniu.
Oto jego zarys....
Stary Testament opowiada nam, jak to 50 dni po święcie Paschy - święcie ofiarowania baranka, Bóg dał Mojżeszowi Torę - prawo, twarde prawo.
Nowy Testament mówi nam, że Bóg w 50 dni po ofierze Jezusa, zesłał do ludzi Ducha Świętego aby nam przypominał czyny i nauki Jezusa.
Czy widzicie różnicę?
Tam - twarde prawo, tu przemówienie do uczuć i dobrej pamięci.

Podoba Wam się?

Mnie zaś przypomniało się jak to wiele lat temu, ale już w Australii, byłem w tym dniu w kościele i ksiądz wyrażał ubolewanie, że to święto nie zainspirowało żadnej tradycji ludowej czy społecznej, takiej jaka towarzyszy Bożemu Narodzeniu lub Wielkanocy.
- Zwróciliście uwagę? - mówił ksiądz - w połowie grudnia nasza prasa donosiła, że Alan Bond (australijski milioner aferzysta) spędzi Boże Narodzenie w więzieniu. Dlaczego nikomu nie przyjdzie coś podobnego do głowy w dniu Zesłania Ducha Świętego?

No właśnie.
Według mnie chrześcijaństwo, zamiast kontynuować nauki Jezusa, zaadoptowało prawa podane w Torze do tradycji Cesarstwa Rzymskiego - Divide et Impera.

Wednesday, June 1, 2022

Pierwszy dzień zimy

 1 czerwca to w Australii oficjalny początek zimy.

W tym roku nie tylko oficjalny.
Poniżej mapa pogody dla naszej okolicy...


Ten czerwony kolor oznaczał dzisiejsze wiatry

W naszej okolicy nie był zbyt dokuczliwy, co innego zimno.
Śnieg spadł w terenach powyżej 600 m.
Powyżej 1,500 m wyglądało to tak...


Jednocześnie dotarły do nas sygnały skutków wojny na Ukrainie.
Kilka dni temu, omawiając sytuację finansową na świecie, stwierdzono, że Australia ma ogromną szansę - zwiększyć wydobycie węgla.
To będzie ciekawa sprawa gdyż kilka miesięcy temu, poprzedni rząd sygnalizował plany otwarcia chyba 2 nowych kopalni.
Nie muszę dodawać, że spotkało się to z wściekłą reakcją partii Zielonych i mocną krytyką opozycji, która dzisiaj jest u władzy.
No i co teraz zrobi nowa władza?

Bliższa jednak jest sprawa cen gazu.
Nie wiem dlaczego dopiero teraz, ale od dwóch dni jednym z głównych tematów w mediach jest czterokrotna podwyżka cen gazu, która uderzy nas za kilka tygodni.
To rzeczywiście zaboli, szczególnie w zimie.
Zajrzałem do rejestru wydatków - rok temu, o tej samej porze, zapłaciliśmy za gaz A$530 za 2 miesiące. Pomnożyć przed cztery - robi się zimno.

Ekonomiści zwracają uwagę, że Australia eksportuje ogromne ilości gazu. Sugerują żeby eksporterom wyznaczyć limity.
To są duże zagraniczne koncerny, podejrzewam, że mają sposoby żeby zminimalizować podatki płacone w Australii. 
A ograniczyć bardzo lukratywny eksport - to nie przejdzie tak łatwo.