Friday, August 23, 2019

Mleko dobre jak mleko

Australijska Heart Foundation ostatnio oznajmiła, że "tłuste" mleko może być dobre dla zdrowia - KLIK.
Napisałem tłuste w cudzysłowie, bo za moich młodych lat były dwa rodzaje mleka - prawdziwe i odciągane.
Na tym prawdziwym, już po kilku godzinach odkładała się smakowita warstwa śmietany.

Proszę zwrócić uwagę na zdjęcie na zlinkowanej w pierwszej linii stronie - półki z mlekiem w supersamie. Na pierwszy rzut oka naliczyłem tam ponad tuzin rodzajów opakowań. Domyślam się, że zawierają substancje sprzedawane pod nazwą mleko.
A co jest w środku?

Przypomina mi się czytana dawno temu książka In Defense of Food, autor Michael Pollan - KLIK.
Wspomniał on w tej książce, że około roku 1937 w USA wprowadzono Akt Czystej Żywności, który wymagał od producentów żywności umieszczania etykiety IMITACJA, na każdym produkcie, który... jest imitacją. W latach 1970 przemysłowi udało się znieść to wymaganie i zapanowała wolność.
Więcej moich uwag na temat tej książki - TUTAJ.

Natomiast mleko nieodciągane i niewzbogacane środkami zubożającymi - mój boże - Heart Fundation ma na koncie szczytną misję promowania odchudzanego mleka przez ostatnie 20 lat. Oni na pewno nie zginą, co innego ich zwolennicy.

Wednesday, August 21, 2019

Komputery liczą, liczą

Jako akompaniament proponuję starą piosenkę.

Kilka dni temu mój laptop zakomunikował, że musi przeprowadzić aktualizację Windows.
Ładnie z jego strony, że mnie powiadomił, bo zdarza się, że bierze się za robotę bez pytania.
Skoro prowadzi aktualizację, to znaczy, że wcześniej ściągnął sobie na laptop wszystkie potrzebne elementy software.
Oczywiście ładuje sobie te kilka gigabajtów oprogramowania bez pytania, nie mówiąc o zgodzie.
Widziałem gdzieś protesty, że takie działanie, to hackerstwo w czystej formie, ale gadaj zdrów! Takich argumentów można używać w stosunku do policji, ale nie do Microsoftu.

Lekkopółśrednim wieczorem zgodziłem się, żeby Microsoft zaczynał swoją operację.
Normalnie trwa to kilkanaście minut, ale tym razem laptop nie wskazywał żadnego postępu robót.

Dwie godziny później szykowałem się do spania. Spojrzałem na laptop - postęp aktualizacji - 25%.

Rano... wszystko było pomyślnie zakończone.

Zaskoczyło szanownych czytelników? Spodziewali się awarii, pretensji, reklamacji?

To nie u umnie. Ja jestem wyjątkowo zgodny człowiek.

Zastanawiałem się tylko co też ten komputer mógł robić przez tyle godzin?
Przecież ta maszyna wykonuje miliony operacji w ciągu sekundy.
A więc w ciągu kilku godzin?
Jedyne co przychodzi mi do głowy, to że moc obliczeniowa mojego laptopa została połączona z mocą tysięcy innych komputerów i wykorzystana do jakichś szatańskich obliczeń, które przyniosą zgubę całej ludzkości.

Tyz piknie.


Sunday, August 18, 2019

Niedzielne czytanie - rozłam

"Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.

Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej»."

Ewangelia wg św Łukasza 12: 49-53.

Cóż tu dodać?
Toż my to mamy w naszym, polskim środowisku już od lat.
Chociaż jedna z Jezusowych przypowięści w pełni zrealizowana.

Monday, August 12, 2019

Niedzielne czytanie - ?

Wczorajsze czytania liturgiczne wydały mi się jakieś pokręcone, bez ładu i składu.

Być może i ksiądz odebrał to w ten sposób, bo jedyna rzecz jaką zapamietałem z kazania to ta historia:

Chłopiec wraca ze szkoły do domu, relacjonuje ojcu szkolne sprawy, wreszcie dochodzi do lekcji religii.
- O czy mówił nauczyciel? - pyta ojciec.
- O tym jak Mojżesz pokonał Egipcjan.
- No i jak to było?
- Mojżesz chciał wyprowadzić Żydów z Egiptu, ale doszli do morza. Wtedy Mojżesz wezwał saperów żeby wybudowali most. Jak saperzy skończyli budowę, to Żydzi przeszli na drugą stronę morza, a jak na most weszli Egipcjanie, to Mojżesz kazał saperom wysadzić most w poowietrze. No i w ten sposób pokonali Egipcjan.
- To wam powiedział nauczyciel?
- No, może trochę inaczej, ale jakbym ci powiedział dokładnie co on mówił, to nigdy byś mi nie uwierzył.

Friday, August 9, 2019

Nie, nie, nie

Widziałem raz Manię, w wannie.
Naga lecz zachowywała się nieNAGAnnie.
Odtąd mam takie mniemanie, kto wie czy nie Manię,
że mnie nie ma, że nie ma mnie.
Że wiatr mnie niesie, lecz nic nie naniesie
a cóż z takiego niesienia gdy nie ma nasienia.
Jakoś to bałwanienie mnie nie niepokoi,
tylko czemuż to dzwonienie powoduje spowolnienie,
tak że moje powonienie nie nadąża za wonią,
która zwykle pojawia się gdy dzwonią?

Tuesday, August 6, 2019

Podwórkowe rozmowy

W poniedziałek zapłaciłem rachunki za światło i gaz osobom proszącym nasze Stowarzyszenie (Św Wincentego) o pomoc a potem poszedłem wrzucić im pokwitowania do skrzynek pocztowych.

Większość naszych podopiecznych mieszka w małych domkach utrzymywanych z państwowych pieniędzy. Lokatorzy płacą czynsz w wysokości nie przekraczającej 25% ich przychodów, prócz tego elektryczność, gaz, woda i cała reszta.
Na marginesie dodam, że okres oczekiwania na takie mieszkanie, to kilka lat.

Podchodząc do skrzynek pocztowych napotkałem naszego podopiecznego - Glena. Odprowadzał na miejsce pojemniki na śmiecie.
Na głowie spory guz i zaschnięta krew.
- Co się stało?
- Bójka - z rezygnacją wzruszył ramionami.
Wymieniliśmy kika zdań gdy z pobliskiego domku wyszła jakaś pani. Spojrzała na nas pytająco.
- To jest Lech, ze Stowarzyszenia św Wincentego, wyjątkowo dobry człowiek, zapłacił mój i Patrycji rachunek.
Pani spojrzała na mnie z aprobatą.
- Jestem Carmen.
- Co za piękne imię.
- Jak opera Bizeta. Znasz?
Skinąłem głową.
- To najpiękniejsza opera - kontynuowała Carmen - ale treść bez sensu. Bardzo antykobieca.
- Ależ Carmen - zaoponowałem - w operze musi być dramat, tragedia.
- Tak, tak. Ale dlaczego kobieta jest przyczyną całego zła?
- To jest gra przeciwieństw. Carmen ma ogromny urok, oczarowuje Don Josego. Teraz musi przyjść przeciwwaga, ona go rzuca...
- Dobrze, dobrze... ale dlaczego wpakowali w to kobietę?
- Bo tylko kobieta może tak kogoś zauroczyć.
- Carmen, Lech to bardzo dobry człowiek - Glen chyba uznał, że potrzebuję moralnego wsparcia.
- Widzę, że bardzo dobry - zgodziła się Carmen, ale nie dawała za wygraną.
- Ten facet w Watykanie. No wiesz, ten w oknie. A ci głupi ludzie przychodzą, czekają godzinami i patrzą na niego jak na kogoś nadzwyczajnego...

Nie będę relacjonował dlaszego ciągu rozmowy. Carmen miała długą listę zarzutów pod adresem Kościoła. Nie oponowałem zbytnio gdyż nasze opinie były tak sobie przeciwne, że nie miało to sensu.

Wieczorem zajrzałem na stronę internetową - polityka.pl.
Jakby to powiedzieć?
Carmen do kwadratu.
I to bez muzyki.

Sunday, August 4, 2019

Niedzielne wspomnienie - I Komunia

Dzisiejsze czytania przeciwstawiają wartość dóbr materialnych wartości Bożego błogosławieństwa (po śmierci).
Trudno z tym dyskutować więc spojrzałem na to co się działo w kościele - I Komunia.

Nie mam najmniejszego pojęcia co z tego wydarzenia wynoszą dzieci. Z obserwacji wnioskuję, że dzieci uczęszczające do szkoły podstawowej bardzo rzadko (wcale) odwiedzają kościoły
Wspomnę więc siebie sprzed około 70 lat.

Kielce, pierwsza połowa maja.
W mieście nie można było dostać lilii a właśnie ten kwiat miało trzymać w dłoni każde dziecko. Komitet Rodzicielski zdecydował, że dwie panie pojadą do Krakowa i tam kupią kwiaty dla całej klasy. Rodzice solidarnie pokryją koszta zakupów i wyjazdu.

Moja matka uznała to za zbytek, ale spytała mnie co myślę o lilii z papieru.
Nic nie myślałem, kwiaty to była dla mnie nieznana dziedzina.
Okazało się, że moja matka znalazła w naszej klasie bratnią duszę, panią, która miała takie samo podejście do sprawy.

Poniżej zdjęcie moje i kolegi - Tadka, obaj z papierowymi liliami, chociaż Tadek trzyma chyba również jakiś prawdziwy kwiat.


Po mszy, rzeczy materialne zostały poddane sprawdzianowi - bitwa na lilie.
Te naturalne, po byle uderzeniu, łamały się i padały na ziemię. Nasze, papierowe na drucie, przeszły zwycięsko każdą próbę.

Oczywiście, nijak się to ma do wieczności, ale przecież drobna satysfakcja też się z życiu trochę liczy.