Książka tak świeża, że nie doczekała się jeszcze żadnej profesjonalnej recenzji, Google znajduje tylko 25,000 anonsów reklamowych.
Nie ma też jeszcze tłumaczenia na polski - nie wiem czy mogę sobie zastrzec prawa autorskie do tłumaczenia tytułu.
Wspominałem na tym blogu przypadki nadużywanie tematyki Holokaustu do promocji książek i to był pierwszy bodziec do sięgnięcia po tą książkę w bibliotece. Informacja na żydowskim portalu rozwiała te obawy - KLIK.
Ostatnie zdanie powyższej informacji dobrze oddaje klimat książki - power of music as a transcending force to heal and rebuild lives ( muzyka jako siła przekraczania granic aby uzdrawiać i odbudowwać życie ).
Podoba mi się słowo transcendencja gdyż jego przetłumaczenie jest tylko przybliżeniem.
Muszę przyznać, że przez 100 stron autor potrafił trzymać mnie w stanie swoistego zawieszenia między rzeczywistością i złudą i zacząłem już obawiać się o swoje zdrowie psychiczne, ale jednak książka wróciła na twardy grunt na dodatek z silnym australijskim akcentem.
Jednak jak to z rzeczywistością bywa - może wywoływać różne oceny i reakcje i o ile tę mętną stronę książki oceniłem na piątkę, to tę rzeczywistą już tylko na trójkę.
Nie mam zdolności trzymania czytelników w stanie tajemniczej dezorientacji więc kilka słów o treści książki.
Rok 1938 - Wiedeń pod hitlerowską okupacją - Niemcy wysyłają do obozu koncentracyjnego w Dachau młodego żydowskiego muzyka - Otto.
Adiutant komendanta obozu przydziela go do pracy w swoim domu - szorowanie zapuszczonej podłogi i granie na wiolonczeli dla żony adiutanta.
Dla żony? Tu sprawa nie jest jasna, ona jest głucha - Otto gra dla jej nienarodzonego jeszcze dziecka. Adiutant wierzy w pozytywny wpływ jaki muzyka wywiera na ludzi.
W tym samym okresie Erna, ciężarna siostra Otto zostaje zesłana do obozu przejściowego Terezin (niemiecka nazwa Teresienstadt).
Rzeczywistość w jakimś sensie potwierdza przekonania adiutanta, siostra Otto i jej dziecko giną w obozie koncentracyjnym, żona adiutanta i jej dziecko przeżywają wojnę i wprawdzie dziecko kończy marnie to jednak daje początek życia kolejnego pokolenia - córce imieniem Rosa, która zostaje cenionym krytykiem muzycznym i w końcowych rozdziałach książki spotyka się z Otto i osiągają wzajemne porozumienie.
Otto był całe życie kawalerem, nie dochował się potomstwa - z książki można wysnuć wniosek, że Rosa jest jego muzyczną wnuczką.
Dzisiejszy spacer...
Słoneczna pogoda trwa, australijskie słońce jest bardzo przenikliwe, białe aż parzy oczy...