Saturday, February 29, 2020

Przestępniacy

29 luty.

Przeglądarka Google Chrome przywitała mnie okolicznościową stroną.
Gdy w nią kliknąć pokazuje się lista znanych osób urodzonych w tym dniu:


????

Klikam w podany ponizej link do strony February 29 Birthdays, zjeżdżam dość daleko w dół. Na 20. pozycji znajduję:




Gioachino Rossini :)

Przypomina mi się dowcip z dawnych lat:

Góral chciał zapisać się do partii.
Zaprosili go na rozmowę wstępną. Po kilku pytaniach personalnych pytania natury ogólnej. Pokazują mu zdjęcie, na zdjęciu trzy portrety.
- Znacie te osoby?
Góral spogląda i kręci przecząco głową.
- Toż to Marks, Engels, Lenin. Nie znacie twórców komunizmu?
Góral rozkłada ręce i wyciąga jakieś zdjęcie -
- A wy, znacie te osoby?
Na zdjęciu jakieś osoby w góralskich strojach.
- Nie znamy.
- Toż to Staszek Krzeptowski i Józek i Maryśka Słodyczków?
Komisja rozkłada bezradnie ręce.
- No widzicie. Wy macie swoich znajomych a ja mam swoich.

Tak samo ze mną.
Gdzie nie spojrzę napotykam nieznane twarze, obce mi zwyczaje, niezrozumiałe procedury.
Pora się stąd wynieść.


Póki co wyłączę komputer i nie będę włączał telewizora.

P.S. Z ostatniej chwili!!!

Przed wyłączeniem komputera zajrzałem na stronę blogową, z której autorką współpracuję już od 7 lat. Umieściła na swojej stronie wiele moich wpisów.
Umieszcza nowy wpis codziennie kilka minut po północy czasu europejskiego a więc właśnie powinien był się pojawić.


Ja tu marudzę, składam dramatyczne deklaracje, że coś tam wyłączam.
Śmieszne.
Wielki Brat czuwa nad wszystkim i to ON zdecyduje kiedy mnie wyłączyć.

Thursday, February 27, 2020

Starych aptek czar

W naszej, dotychczas cichej i spokojnej dzielnicy dzieje się coś rewolucyjnego.

Przez długie lata, odkąd jesteśmy w Australii, a pewnie znacznie dłużej, korzystaliśmy z usług lokalnej apteki - Pharmacy



W ostatnich tygodniach, po drugiej stronie ulicy rośnie konkurencja...

...
Chemist Warehouse - jakoś kojarzy mi to się z wojną (War) , do tego chemiczną - brrrrr

Na początek więc nawiążę do tytułu.
Starych aptek czar...
Apteka, którą pamiętam najlepiej, to apteka Gierałtowskiego w Kielcach.
Proszę zajrzeć TUTAJ. Jest tam kilka zdjęć ze wspomnianej apteki, właśnie tak ją pamiętam.
Mniej dokładnie, ale jednak intensywnie pamiętam jej zapach. Nie potrafię go nazwać, to był dla mnie po prostu zapach apteki.
Większość leków robiono na miejscu, po odbiór trzeba było przyjść za kilka godzin.

To było wspomnienie z dzieciństwa.
Potem apteki jakoś zniknęły z mojej pamięci.
Przypomnały mi się dopiero w 2001 roku, we Włoszech.
Byłem tam na zawodach narciarskich. Mój znajomy, po wyścigu narciarskim, przypomniał sobie, że skończyło mu się Calcium-Magnesium - pigułki, które zapobiegają skurczom mięśni.
Wstąpiliśmy wiec do apteki.
To było niewiekie miasteczko, tylko jedna apteka, od progu uderzył mnie ten zapamiętany z dzieciństwa zapach przyrządzanych na miejscu leków.
- Calcium-Magnesium - aptekarz, kiedyś mówiło się: magister, spojrzał na nas ze smutnym uśmiechem - oczywiście, możemy to dla pana zrobić. Będzie gotowe za jakąś godzinę, może troche dłużej.
Znajomego zatkało.
- Godzinę? Przepraszam, ale my tu jestesmy przejazdem, to już spróbuję w większym mieście.

- Niebywałe! Żeby nie mieli Calcium-Magnesium? - dziwił się po wyjściu z apteki.
Przyznam się, że i ja się dziwiłem.

W mojej lokalnej aptece, tej na pierwszym zdjęciu, nie robią żadnych leków, mają gotowe  Calcium-Magnesium, ale jednak czegoś mi żal.
Może tej kasjerki, która udziela w ojczystym języku długich rad swoim greckim rodakom. Może tego "magistra", Chińczyka. Może po prostu tej przestrzeni.

Za kilka tygodni zastąpi ją Chemist Warehouse, farmaceutyczny supermarket. Znam go dobrze z natrętnych reklam w telewizji.
Znam zresztą również z autopsji - ściśnięte rzędy półek ze ściśniętymi używkami, suplementami i innymi specyfikami, które przez cały dzień reklamuja na komercyjnych kanałach TV.

Przypomniał mi się wiersz z dziecinnych lat:

Daremne żale, próżny trud,
Bezsilne złorzeczenia!
Przeżytych kształtów żaden cud
Nie wróci do istnienia.
....................

              Adam Asnyk.

Sunday, February 23, 2020

Niedzielne czytanie - a co z przyjaciółmi?

"A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie."
Ewangelia wg św Mateusza 5: 39:42

A ja czuję nadal zgagę po wczorajszym doświadczeniu.

Kilka dni temu mieliśmy charytatywną wizytę w wielodzietnej rodzinie. Matka + 7 dzieci, wspominałem o nich kilka razy na tym blogu.
Po raz pierwszy spotkaliśmy chyba cały komplet.
Co za miłe spotkanie!
Matka z dwójką maluchów była w odwiedzinach u sąsiadki. Po naszym telefonie wróciła do domu, sąsiadka pomagała jej pchać obładowany dziecięcymi drobiazgami wózek. Za chwilę zaczęły do domu wracać ze szkoły pozostałe. Nieco zagniewane na matkę gdyż myślały, że spotka je na przystanku autobusowym.
W tym przyjaznym gniewie wyglądały pięknie.
Bo one są po prostu niezwykle urodziwe, cała starsza piatka, dziewczynki i chłopcy.
Ja to mówię, stary, europejski seksista.

Do tego widać, że zadbane. Porządne, wyprasowane mundurki szkolne, zawiązane sznurowadła, włosy w porządku.
Przerosiliśmy je za zawracanie matce głowy, chwila przyjaznej konwersacji, daliśmy matce vouchery na  żywność i w optymistycznym nastroju zakończyliśmy wizytę.

Pozostał jeden drobiazg - zepsuty telewizor.
Mój partner znalazł funkcjonujący telewizor w sklepie naszego Stowarzyszenia i poprosił mnie abym pomógl go dostarczyć.
Gdy spotkaliśmy się w sobotę nie miał wesołej miny:
- Rozmawiałem z klientką wczoraj żeby uzgodnić czas dostawy. Miała trudności z mówieniem, moim zdaniem jest na dragach.

Zajechaliśmy. Piękny, słoneczny dzień. Dom zamknięty na cztery spusty, zasłony w oknach zaciągnięte.
Dzwonimy, pukamy. W końcu odzywają się dziecięce głosy. Przedstawiamy się, słyszymy trochę śmiechów, przepychanek, wreszcie drzwi otwierają się.
W środku, to jest pierwszy raz kiedy mieliśmy okazję zajrzeć do środka, niezwykły nieład, ciemno, najmłodsza dwójka, a może trójka, klika w jakieś gry czy filmy na smartfonach. Na środku pokoju tapczan, na nim ktoś śpi.
Dopiero po chwili orientuję się, że to matka.
Rozglądamy się za miejscem na telewizor, nie widzimy, tam nie ma miejsca na nic.
Matka nie da się dobudzić, zresztą to nic nie pomoże. Dzieci zachowują się beztrosko, najwidoczniej nie jest to dla nich nowa sytuacja.

Szybko przypominam sobie co o nich wiemy:
 matka owdowiała 7 miesięcy temu, musiała się wynieść z rodzinnego domu ze względu na konflikt z rodziną męża. Przebywała jakiś czas w azylu dla kobiet, potem wprowadziła się tutaj, dzieci przebywały nadal kilka miesięcy w jakimś ośrodku opiekuńczym. Przez pewien czas była często odwiedzana przez policję.

Decydujemy się postawić telewizor na podłodze, muszą później zdecydować gdzie  ma stać. Tłumaczymy to dzieciom a one perswadują matce aby się przeniosła do sypialni. Przesuwamy tapczan na bok i wnosimy telewizor.
To jest monster, grubo za dużo na mój nadwerężony kręgosłup. Uffff.
Pytamy dzieci czy są OK, odpowiadają wesoło, że tak. Wychodzimy.

Dopiero w domu zdaję sobie sprawę jaka ze mnie fujara.
To chyba ten wysiłek fizyczny zaćmił mi umysł. Pewnie dołożyła się do tego beztroska mojego towarzysza, który dużo lepiej zna problemy nowoczesnych rodzin i urzędowe procedury.

Sobotnie popołudnie, do kogo się zwrócić?
Nie działają żadne instytucje, pozostaje tylko numer 000 - policja.

Policja?
Mam silne opory. Najwyraźniej to nie jest nowa sytuacja, chyba nie ma zagrożenia życia czy zdrowia, taka doraźna interwencja może popsuć relacje rodzinne, zachwiać zaufanie.
Sięgam po metodę rodem z zapiecka - dzwonię do sąsiadki, proszę żeby się zorientowała czy dzieci są w porządku, czy mają szanse na gorący posiłek.

Po godzinie dwonię znowu.
Sąsiadka relacjonuje, że matka w międzyczasie się obudziła, w tej chwili gdzieś wyjechała. Sąsiadka pomogła dzieciom nastawić obiad, zajrzy do nich wieczorem.
Jakaś ulga.

Dzwonię do prezesa naszej grupki ochotników, wykazuje wiele jak to się nazywa?... empatii, ale w jej tle czuję obawę przed odpowiedzialnością jeśli coś się stanie.
Co racja, to racja.

W poniedziałek zrelacjonuję przypadek w lokalnym oddziale Stowarzyszenia, Tam jest silna grupa specjalistów od poprawności wszelkiego rodzaju.

Dzisiaj w Ewangelii - miłuj wrogów.
A co zrobić kiedy wrogów trudno znaleźć, jest za to masa przyjaciół, którym tak trudno pomóc?

Friday, February 21, 2020

Putin na śmietniku.

W szkole, do której mój wnuk uczęszcza na treningi koszykówki, zauważyłem


Nie wiem, czy osoba zainteresowana wie, że jego nazwisko jest wykorzystywane w rozwojowej dziedzinie gospodarki jaką jest przetwarzanie śmieci.
Może należą mu się za to tantiemy?

Jedno jest pewne, on szybko nie zniknie, pojawi się na politycznym firmamencie jak nie na tym, to na innym, równie ważnym, stanowisku.

Wednesday, February 19, 2020

Urodziny B

Urodziny B, wpis w kategorii muzyka, rok 2020 - odpowiedź wydaje się oczywista, ale dzisiaj jeszcze nie mierzę tak wysoko.
W radio powiadomili mnie, że dzisiaj, 19 lutego, urodziny obchodzi Luigi Boccherini, 277 - KLIK.

Z muzyką Boccheriniego zetknąłem się w momencie gdy w naszym mieszkaniu zainstalowano głośnik (kto wie co to było?). Wyjątkowo często nadawano Menuet tego kompozytowa
Za często, aż dostawałem mdłości. Uczucie to pogłębiła jeszcze piosenka Wojciecha Młynarskiego - KLIK.

Jakąś rehabilitacją była angielska komedia kryminalna - Jak zabić starszą panią - KLIK. Dotąd zaliczam ją do najdowcipnieszych komedii jakie oglądałem.

Dopiero australijske radio, ABC Classic, odkryło mi prawdziwe oblicze L. Boccheriniego.
Głównie za sprawą jego kwintetów gitarowych, w pierwszym rzędzie tego obdarzonego podtytułem Fandango.
Niestety popularność nie zawsze wychodzi na dobre. Na youtube znalazłem wiele wykonań, ale trudno znaleźć takie, w którym ograniczono się do oryginalnej partytury.
Z braku laku linkuję TO. a sam posłucham w spokoju z CD również innych kwartetów.

Żeby nie porzucić tak bezceremonialnie czytelników blogu dodam historię z życia kompozytora.
W 1757 roku, gdy Boccherini miał 14 lat, a Wolfgang Amadeusz Mozart dopiero uczył się chodzić, ojciec Boccheriniego przeniósł się z synam do Wiednia gdzie obaj zostali zatrudnieni jaco muzycy w teatrze miejskim. Kilka lat później Luigi przeniósł się do Madrytu na dwór hiszpańskiego infanta. Tam cieszył się wielkim uznaniem dopóki... zaprezentował infantowi nowy utwór, infant wyraził swoją dezaprobatę dla jakiegoś fragmentu i polecił go zmienić, na co Boccherini... podwoił ten fragment. Oczywiście stracił posadę, ale i  tak dał sobie radę.

Hmmm, W.A. Mozart też był niezależny, ale jednak czegoś takiego raczej by nie zrobił.

Sunday, February 16, 2020

Niedzielne czytanie - nie przysięgaj

"Słyszeliście, że kiedyś powiedziano: Nie przysięgaj fałszywie, ale bądź wierny przysięgom złożonym PanuA Ja wam mówię: Wcale nie przysięgajcie. Ani na niebo, ponieważ jest tronem Boga; ani na ziemię, ponieważ jest podnóżkiem Jego stóp; ani na Jerozolimę, gdyż jest miastem wielkiego Króla. Nie przysięgaj też na swoją głowę, bo nawet jednego włosa nie możesz uczynić białym lub czarnym. Niech wasza mowa będzie: tak – tak, nie – nie, a wszystko ponad to – pochodzi od Złego.
Ewangelia wg św Mateusza - 5:33-37

Wyjątkowo okrutna to Ewangelia, zupełnie nie pasuje do miłosiernego Jezusa.
Z początkiem w ogóle nie potrafię sobie poradzić. Ale w ostatnim tygodniu nie potrafiłem sobie nawet dać rady z pozornie łatwym ostatnim poleceniem.

Otóż ponad tydzień temu przyszedł do mnie pocztą mandat za parkowanie w niedozwolonym miejscu.
Kłopot w tym, że ja tego mandatu nie znalazłem za wycieraczką w związku z czym urząd dzielnicowy musiał mi wysłać ponaglenie pocztą i za ten kłopot dodał do mandatu A$25.

Natychmiast złożyłem odwołanie, w którym napisałem, że mandatu nie znalazłem i uważam że obciążanie mnie za to karą nie jest w porządku.
Teraz uwaga - scena z Ewangelii: urząd zażądał żebym złożył "statutory declaration" w tej sprawie. Nie wiem czy istnieje polski odpowiednik. Co by nie było, z punktu widzenia prawa jest to równoznaczne z przysięgą.
Napisałem, podpisałem przy świadku, wysłałem. Otrzymałem zwolnienie z opłaty A$25.

A zatem - żądanie urzędu miejskiego - pochodzi od Złego. Z tym absolutnie się zgadzam. Ale ja też nie jestem dużo lepszy. To znaczy, nikt nie zabrania mi zapłacić mimo że nie muszę, ale....ech szkoda słów, słaby ze mnie człowiek :(((

Sunday, February 9, 2020

Niedzielne czytanie - utrata smaku

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi...«


Ewangelia wg św Mateusza 5, 13-16

W ostatni wtorek kolejne odwiedziny u potrzebujących pomocy.
Młoda kobieta, mieszka w małym domku (granny flat) na zapleczu nieco większego domu. Przed domkiem bałagan, w środku bałagan. Niewielki pokój, przypadkowe meble, na środku pokoju podwójny materac, na nim baraszkuje dwójka dzieci (2,5 roku i 10 miesięcy).

W jaki sposób możemy ci pomóc?
W zeszłym tygodniu wyłączyli nam gaz. Obecnie gotuję posiłki na zewnątrz, na barbeque na butlę gazową.
Prosimy o pokazanie zaległego rachunku/powiadomienia o odłączeniu gazu.
- Nie mam, wszystkie rachunki przychodzą do ojca moich dzieci.
- Czy wiesz która firma dostarcza wam gaz?
- Nie wiem, wszystko załatwia ojciec moich dzieci. To on załatwił to mieszkanie.

W tym momencie dzieci, szczególnie to starsze, są już w stanie wysokiego podniecenia. To niewątpliwie skutek naszej wizyty, dzieci koniecznie chcą zwrócić na siebie uwagę.
Mój partner stara się wykazać zainteresowanie dzieckiem, ja staram się zorientować w sytuacji rodziny.
- Gdzie mieszkaliście przedtem?
- Byłam bezdomna, na ulicy z dziećmi. Opieka społeczna załatwiła nam pobyt w azylu dla kobiet. Ojciec moich dzieci załatwił nam to mieszkanie.
Zastanawia mnie ten zwrot: nie partner, ale "ojciec moich dzieci".


To jest nasze sąsiedztwo, dość dobra dzielnica, mieszkania odpowiednio drogie. Pytam o dochody rodziny.
Matka otrzymuje całkiem przyzwoity zasiłek rodzicielski. Wnioskuje z tego, że nie poinformowała opieki społecznej o dochodach swojego partnera, przepraszam - ojca jej dzieci. 
On pracuje w firmie przeprowadzkowej, dochody zależą od ilości zleceń.
Nie wiemy czy i na ile partycypuje w kosztach utrzymania.

W tym momencie widzę, że wysiłki mojego partnera nie przynoszą efektu. 
Starsze dziecko ciągnie matkę za włosy, hej - wołam. Za słabo, za późno. Matka wydaje okrzyk bólu, chłopak triumfalnie pokazuje nam pęk wyrwanych włosów.
Mój partner próbuje przekazać dziecku swoją dezaprobatę.
Ja...czuję się jak ta sól bez smaku, zdatna tylko do wyrzucenia i podeptania.

Daję kobiecie vouchery żywnościowe wartości A$100 i proszę o kontakt gdy będzie miała w ręku rachunki za gaz, elektryczność, wodę.

Wychodzimy z poczuciem porażki. 
Za łagodny ten św Wincenty. Może powinienem się zgłosić do Armii Zbawienia?
Co armia to armia... chyba.

Friday, February 7, 2020

Bang w bank

Kilka miesięcy temu otrzymaliśmy z potęznego australijskiego banku ofertę nie do odrzucenia: załóżcie rachunek terminowy, płacimy oszałamiajaco wysokie procenty - 1.55%.

Rezultat takiej inwestycji jest raczej śmieszny, ale skorzystałem.
Kliknąłem co trzeba na internecie. Wyświetliły mi się szczegóły umowy, zaakceptowałem, wyświetlił się komunikat: dostaliśmy twoją aplikację, skontaktujemy się wkrótce.
Prawie, że zapomniałem o całej sprawie, ale po kilku tygodniach zajrzałem na naszą bankową stronę żeby zapłacic jakiś rachunek, komunikat z obietnicą kontaktu nadal tam był. Jednak gdy zajrzałem kolejny raz na tę stronę, już go nie było.
Zadzwoniliśmy do banku aby wyjaśnić sprawę. Urzędniczka postukała na klawiaturze i powiadomiła nas, że na komputerze nie ma żadnego śladu żeśmy się o taki rachunek ubiegali.
Zrobiło mi się głupio, rzeczywiście, nie miałem żadnego dowodu.
Nawet żona, rachunek jest na jej nazwisko, spojrzała na mnie podejrzliwie - może znowu coś mi się wyśniło?
Nie pozostawało nic innego tylko powtórzyć całą procedurę, tym razem robiłem migawki ekranu komputera (snapshots).
Po miesiącu miałem komplet dokumentacji, opisałem sprawę, załączyłem kopie ekranów i zakończyłem pytaniem: wytłumaczcie co się stało i podajcie propozycję co z tym zamierzacie zrobić?

Po kilku dniach, w godzinach wieczornych, żona odebrała telefon, dzwonił ktoś kto przedstawił się jako pracownik banku i poprosił żonę o podanie swoich danych identyfikacyjnych.
Ponieważ otrzymujemy od czasu do czasu podobne, dość podejrzane, telefony a z drugiej strony dostajemy z banku ostrzeżenia żeby nikomu takich danych nie podawać, żona odmówiła.
Za kilka minut przyszedł email, że próbowali wyjaśnić sprawę, ale ponieważ spotkali sie z odmową identyfikacji, to uważają sprawę za zamkniętą.

Nie pozostawało nic innego jak złożyć skargę do bankowego ombudsmana.
Formularz skargi zawierał pytanie - jakiej rekompensaty oczekujemy?
Napisałem, że faktycznie poniesiona strata to pewnie około A$50, natomiast za nasze wysiłki i frustracje proponujemy żeby bank wpłacił jakąś okrągłą sumę na fundusz chartatywny, pomoc dla osób poszkodowanych w pożarach. Dotacja nie powinna być zwolniona z podatku.

W przepisanym terminie otrzymaliśmy email z banku - zgodzili się z zarzutami i zaproponowali wpłatę na konto żony A$500.
Ofertę przyjęliśmy poczym... natychmiast złożyłem aplikację o dokładnie to samo co poprzednio. Zdjęcia ekranów z potwierdzeniami zachowane.
Czekam aż powiadomienie o rychłym kontakcie zniknie i na propozycję takich samych warunków ugody.

Wednesday, February 5, 2020

Powrót do 2 lutego

W niedzielę szarpały mną silne sprzeczności -

Po pierwsze to była bardzo specjalna data; 0202 || 2020 - proszę zauważyć tę symetrię.
Ostatni raz coś takiego wydarzyło się 11 listopada roku 1111:  1111 || 1111
następny raz wydarzy się 12 grudnia roku 2121:  1212 || 2121
I koniec - już nigdy potem się nie wydarzy.
Niestety zabrakło mi wyobraźni żeby coś z tym zrobić :((((

Po drugie - to było święto Matki Boskiej Gromnicznej.
Tu było kilka skojarzeń, ale uznałem, że Divinity ma pierwszeństwo.

A więc dzisiaj - Matka Boska Gromniczna.
Nazwa tak polska, że sądziłem, że to szczególne polskie święto.
Z błędu wyprowadził mnie pobyt w Niemczech, w Bawarii, akurat 2 lutego.
W Oberammergau na słupach informacja: Maria LichtMess ( a przy okazji wykonie Mszy b-moll Schuberta).

W ostatnią niedzielę w moim kościele parafialnym o Matce Boskiej ledwie wspomniano, głównym tematem mszy było ofiarowanie Jezusa.

Zajrzałem do wikipedii, znalazłem hasło Candlemas - KLIK.
Czyli jednak świeca, światło.
Zdziwiło mnie, że na tej stronie nie wspomniano o tradycji w Polsce czy krajach słowiańskich.

P.S. Tydzień temu, we wpisie o Airbnb, umieściłem zdjęcie starodawnego gramofonu i wspomniałem, że obok lezały płyty z utworami E. Presleya, Beatlesów.
Zrobiłem również króciutki filmik prezentujący urządzenie w akcji. Spróbowałem umieścić go na youtube z zamiarem wstawienia do wpisu. Nagranie się załadowało do youtube, poczem zniknęło. We wpisie umieściłem więc zdjęcie.

Kilka dni temu youtube przysłało mi wyjaśnienie:


Co racja, to racja.




Sunday, February 2, 2020

Niedzielne uniesienie - boskość

W ostatnim tygodniu, podczas odwiedzin osoby proszącej Stowarzyszenie św Wincentego o pomoc, zauważyłem na ścianie petenta dyplom - Master of Divinity

Magister Boskości!

Nie wiedziałem co robić: klęknąć i prosić o błogosławieństwo? Wyjść na ulicę i głosić ludziom dobrą nowinę?
Póki co ostudziłem emocje, skupiłem się i wysłuchałem słów Magistra - rachunek za elektryczność i vouchery na żywność.

Jednak po zakończeniu wizyty musiałem się podzielić z moim towarzyszem emocjami jakie mną targały.
Spojrzał na mnie z politowaniem - to znaczy, że skończył studia teologii - wyjaśnił.

Zamilkłem.
W domu spytałem Google translate - divinity = boskość.
Oxford Dictionary - the quality of being a god or like God.

No i co z tym zrobić?

Spytałem Google, nie tłumacza, ale wyszukiwarkę.
Merriam-Webster Dictionary: 1. Theology 2. The quality or state of being divine.

Teologia przed boskością - jakże praktyczni są ci Amerykanie.