Sunday, September 23, 2018

Niedzielne balety - Spartakus

Właściwie nie niedzielne, ale sobotnie lecz cóż za różnica, wszak Biblia zaleca święcić Szabas czyli sobotę.
Dziwne kaprysy natury sprawiły, że wczoraj obejrzeliśmy dwa balety.
Pierwszy to tytułowy Spartakus.

Na wszelki wypadek przypomnę, że Spartakus był przywódcą powstania rzymskich gladiatorów w 73  roku p.n.e. Powstanie wywołała grupa zaledwie kilkudziesięciu gladiatorów, iskra padła jednak na żyzny grunt i wkrótce powstanie przekształciło się w masową rewolucję - ponad 70,000 uczestników - KLIK. Kolejny raz podaję link do angielskiej wersji wikipedii gdyż wersja polska jest wyjątkowo uboga.

Ja uczyłem się o powstaniu Spartakusa w szkole. Rzeczywiście, to było wydarzenie bardzo odpowiadające komunistycznej propagandzie.
Według mnie z dwóch powodów. Pierwszy oczywisty - ludowa rewolucja przeciwko systemowi niewolniczemu. Drugi... jakoś nikt o nim nie wspomniał, ale dla mnie był istotny. Powstanie Spartakusa upadło a zwycięscy Rzymianie w rewanżu ukrzyżowali 6,000 jego uczestników.
6,000 ukrzyżowanych - dla mnie było to szok, który w jakiś sposób zmiejszał wagę ukrzyżowania Jezusa.
Jednak nigdzie nie spotkałem się z takim spostrzeżeniem a więc może to mój nadmierny sceptycyzm.

Logiczne więc, że balet Spartakus powstał właśnie w Związku Radzieckim, dziwię się, że tak późno - rok 1954 - KLIK. Autorem muzyki jest Aram Chaczaturian, który jest głównie znany jako kompozytor Tańca z szablami z baletu Gajane - KLIK.

Autorzy najnowszej inscenizacji w Australii wspomnieli w programie, że skomponowanie Spartakusa bardzo pomogło kompozytorowi, który właśnie był w niełasce władzy. Dwa lata później otrzymał nagrodę leninowską.
Wspomnieli również, że ich celem jest rozszerzenie tematu - powstanie przeciwko systemowi totalitarnemu.
Jak to wyglądało w praktyce? Optycznie świetnie - pierwsze skojarzenie - Międzynarodowy Festiwal Młodzieży i Studentów, Warszawa 1955 - wysportowani ludzie w białych strojach niosący czerwone flagi - patrz postscriptum.


Drugie skojarzenie - bardzo wiele osób na scenie miało wyraźnie chińskie rysy twarzy co w świetle aktualnego wyczulenia Australii na niebezpieczeństwo chińskiej dominacji w naszym rejonie, nasuwało oczywiste skojarzenia.

Trzecie skojarzenie - świetny według mnie element scenografii - dominujący palec wielkiego przywódcy.


Dalej, niestety było już gorzej.
Wydaje mi się, że historia Spartakusa to nie jest dobry temat baletowy.
Po pierwsze walki gladiatorów. W obecnej dobie gdy powstaje tak wiele filmów pokazujących świetnie zainscenizowane i zmontowane sceny walki, tancerze na baletowej scenie nie mają szans.
Podobnie sceny wojenne.
A co więcej można pokazać w tym temacie?
Oczywiście zepsucie na dworze rzymskiego senatora (Crassusa). To może być smakowity kęsek, ale niesie z sobą ryzyko oskarżenia o kicz lub pornografię.
Pozostał jeszcze wątek sentymentalny - miłość Spartakusa i Frygii. Jednak w tym rewolucyjnym rozgardiaszu był to temat bardzo marginesowy.

Czekałem z ciekawością na scenę końcową - ukrzyżowanie.
W programie wyczytałem, że ukrzyżowania nie będzie - twórcy chciali uniknąć religijnych skojarzeń. Nie wiem dlaczego.
Co było w zamian?
Jak dla mnie makabra - gladiatorzy z pomalowanymi na czerwono torsami.
Obdarli ich ze skóry? Zamknąłem oczy żeby nie widzieć i nie pamiętać. Najwidoczniej bardzo wyraziste pokazywanie skrajnego okrucieństwa nikomu nie przeszkadza.

Pozostała jeszcze muzyka - Aram Chaczaturian nie sprawił zawodu. Typowa dla radzieckich kompozytorów (Prokofiew, Szostakowicz, Kabalewski) dynamika, brzmienie orkiestry przypominało nieco jazzowe big-bandy a melodie czasem przypominały Gershwina - KLIK - w około 60 sekundzie rozpoczyna się bardzo popularne adagio.

A drugi balet w tym samym dniu?
Obejrzeć dwa balety w jednym dniu dałem radę, ale opisać oba w jednym wpisie, już nie.


P.S. Kronika Filmowa z Festiwalu Młodzieży 1955 - KLIK. Syryjczycy i Sudańczycy bawiący się na ulicach Warszawy. Król Zygmunt, którego wrodzy wszak monarchii komuniści podnieśli z gruzów na kolumnę i nie ubierali w żadne politycznie inspirowane koszule.
Dziwne czasy.

No comments:

Post a Comment