Sunday, March 3, 2019

Niedzielne czytanie - wyrok na kardynała Pella

Zauważyłem, że polskie media również informują o tej sprawie więc napiszę jak to wygląda na moim podwórku.

Zacznę od końca - ława przysięgła uznała kardynała Pella za winnego molestowania 13-letniego chłopca.
Sprawa ciągnęła się kilka miesięcy. Oskarżyciele zgłosili chyba 14 przypadków nadużyć seksualnych, ale większość z nich nie została udowodniona.
Ostał się tylko jeden - w roku 1996, po uroczystej mszy w katedrze, dwóch chłopców chórzystów zakradło się do zakrystii spróbować mszalnego wina. W tym momencie do zakrystii wszedł kardynał Pell - co tu robicie? - zapytał i, nie czekając na odpowiedź, zmusił jednego z chłopców do oralnego seksu.
Ława przysięgłych przez długi czas nie mogła osiągnąć zgody, musiano ją wymienić.
Wyrok wydano już w grudniu, ale opublikowano dopiero 26 lutego.
Kardynał nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.
Sędzia nie zgodził się na zwolnienie za kaucją i kardynała przewieziono z gmachu sądu do więzienia.
Wymiar kary zostanie podany 13 marca.

Reakcja.
Może powinienem się cieszyć.
Przez długi czas miałem wrażenie, że Polacy są najbardziej słonni do zmasowanych gwałtownych akcji. Tym razem australijskie środowiska LGBT chyba ich prześcignęły. Antykatolickie akcje zaczęły się już wiele lat temu i udało im się nagłośnić kilka skandalicznych spraw. Odnosiłem wtedy wrażenie, że postawili sobie cel skompromitować kardynała Pella, który stosunkowo wcześnie zareagował na problem nadużyć seksualnych i powołał wewnętrzną kościelną komisję do tych spraw.
Jak widać cel osiągnęli.

Dygresja - to już drugi przypadek gdy sensacja paraliżuje efektywność google. Otóż sprawa kardynała Pella uzyskała w google taki priorytet, że praktyczne niemożliwe jest dotarcie do innych informacji związanych z tematyką nadużyć seksualnych w kościele katolickim.

Moje osobiste zdanie.
Uważam, że kardynał Pell nie popełnił zarzucanego mu czynu, nie wyobrażam sobie żeby po uroczystej mszy kardynał miał szansę być sam w zakrystii.

Ciąg dalszy. Jak wspomniałem ogłoszenie kary 13 marca.
Obrona prawna kardynała ma nadal spore pole działania i pewnie je wykorzysta, ale to już detale, w których tkwi diabeł.

Na mój prosty rozum...
Gdybym był na miejscu kardynała Pella, nie brałbym w ogóle adwokata, a jeśli już konieczne, to jakiegoś najtańszego. I opłaciłbym go z własnej kieszeni.
Moja deklaracja brzmiałaby: nie popełniłem tego czynu, ale jako kościelny hierarcha poczuwam się do odpowiedzialności za grzechy mojego kościoła i poddam się wymierzonej przez sąd karze.

Na marginesie dodam, że osobiście uważam pobyt w więzieniu znacznie ciekawszy od egzystencji w kościelnym domu emeryta.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to utopia. Wygrana tylko rozzuchwali drugą stronę i pociągnie za sobą falę mniej lub bardziej gwałtownych akcji przeciwko instytucji kościelnej i osobom w jakikolwiek sposób z nią związanym.
Choćby przeciwko mojemu poczciwemu Stowarzyszeniu św Wincentego.

4 comments:

  1. W świecie anglojęzycznym ukuto kiedyś takie określenie jest "kangaroo court". Niniejszym wróciło ono do macierzy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wczoraj w Q&A podobało mi się wystąpienie byłej premier NSW, Christine Kennealy.
      Zadeklarowała się jako katoliczka, ale stwierdziła - jako obywatelka Australii akceptuję decyzje naszego wymiaru sprawiedliwości. Warto pamietać, że zespół prawników kardynała ma jeszcze pole do działania.
      Moim prywatnym zdaniem NIE powinien z niego skorzystać.

      Delete
  2. Przypomniała mi się od razu sprawa ks. Gila z Dominikany. Jego wystąpienie w TV i gorące zapewnienie, że wszyscy kłamią...
    Jednak w tym przypadku trudno jest wydawać wyrok. Z jednej strony jest wycofana z rynku książka Louise Milligan, która zapewnia o tendencjach pedofilskich kardynała. Z drugiej szereg uchybień w oskarżeniu i wręcz nieprawdopodobny opis wydarzeń. Zakrystia z otwartymi drzwiami, pełno ludzi w katedrze, 40-osobowy chór, który nie zauważył zniknięcia dwóch śpiewaków...
    Słowo przeciw słowu. Które jest kłamstwem, oto jest pytanie...
    Nawet gdy Kard. Pell zostanie skazany, może po latach okazać się "męczennikiem", pozbawionym czci i wiary. Na razie wie to tylko on sam w swoim sumieniu...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak wspomniałem we wpisie i odpowiedzi na poprzedni komentarz, ja osobiście uważam, że kardynał powinien wykazać pokorę i nie wdawać się w dalsze utarczki prawne.
      Jeśli w drugiej instancji zostanie uniewinniony, to jeszcze bardziej zaktywizuje przeciwników Kościoła.
      Jeśli w drugiej instancji przegra, to jego argument o niewinności znacznie osłabnie a przeciwnicy będą mieli argument jaki to on jest zakłamany i wykrętny.

      Delete