Tydzień temu, przechodząc obok kina studyjnego, zauważyłem informację o Festiwalu Filmów Koreańskich.
Okazuje się, że wyrosłem na sarkastycznego staruszka. Na cóż innego mogło zresztą wyrosnąć Dziecko Komuny - KLIK?
Wszedłem do środka gdzie dwie miłe panie wręczyły mi powyższy program festiwalu.
- Czy na festiwalu wyświetlane są jakieś filmy północno-koreańskie? - zapytałem.
Panie osłupiały.
- Nie, chyba nie... na pewno nie.
- Ach, więc to jest festiwal filmów południowo-koreańskich - stwierdziłem autorytatywnie.
- Chyyyyba tak? Tak! - odpowiedziały.
- Nie sądzimy, żeby Korea Północna produkowała filmy warte obejrzenia - dodała jedna z pań.
- Ja też nie myślę, ale szkoda, że nikt nie sprawdził - podsumowałem.
W domu zajrzałem do programu festiwalu. Moją ciekawość potęgowały te tańczące figury w góralskich strojach.
Przeczytałem streszczenia kilku filmów:
- Because I love you - młody twórca ulega wypadkowi i gdy jego ciało leży w szpitalu, jego duch przenosi się do ciał różnych osób.
- A single rider - obiecujący finansista znajduje się na krawędzi bankructwa. Z desperacji wybiera się z wizytą do Australii gdzie przebywają jego żona i studiujący syn. Na miejscu stwierdza, że jego żona jest mocno zaangażowana w relację z sąsiadem.
- The Bacchus Lady - okazuje się, że ten termin oznacza starsze panie, które pracują jako prostytutki obsługujące jeszcze starszych panów. Jeden z klientów bohaterki filmu przeszedł wylew w mózgu i prosi ją o skrócenie jego życia.
- Our love story - dramat lesbijskiego związku.
No tak. Globalizacja. Takie filmy, może z wyjątkiem The Bacchus Lady, mogłyby powstać w każdym kraju. Dlaczego miałbym mieć ochotę obejrzeć akurat południowo-koreańską wersję?
Czytałem tylko dwie książki koreańskich autorów. Bardzo dobre. Obaj autorzy mieszkają w Korei Południowej, ale obie książki mają bardzo istotny północno-koreański wątek. Według mnie właśnie dlatego są takie dobre.
Nie mam złudzeń. Jestem przekonany, że film wyprodukowany w Korei Północnej to byłaby drętwa, propagandowa chała. Ale jednak... dlaczego nie możemy tego zobaczyć tylko jestesmy zdani na równie drętwą propagandę wolnych mediów na temat reżimu dynastii Kim.
Teraz zresztą, po ustaleniu kolejnych sankcji, to już musztarda po obiedzie.
Pozostaje tylko retoryczne pytanie: czy sankcje przyniosą efekty?
Jeżeli chodzi o dwie książki koreańskie,to jakieś nowości.Może też bym przeczytała.Jeżeli nie sankcje to co?
ReplyDeleteKsiążki, które polecam, wątpię czy prztłumaczone na polski:
DeleteTwoja republika cię wzywa - https://www.goodreads.com/book/show/8131789-your-republic-is-calling-you
Chłopiec, który zbiegł z raju - https://www.goodreads.com/book/show/28943776-the-boy-who-escaped-paradise
Jeśli nie sankcje?
Doświadczenie wskazuje, że sankcje tylko prowokują Kima do dalszych prowokacji. Inne doświadczenie wskazuje, że systemy komunistyczne we wszystkich krajach okazały się podatne na korupcję
Tak...Media wmawiają nam jak mamy myśleć o filmach północno-koreanskich. Powstał kolejny dogmat w czasach, w których się podobno z dogmatami walczy:-)
ReplyDeleteO filmach media nie wspominają - nie czas mówić o filmach gdy latają rakiety. Mnie nuży to, że klepią w kółko to samo, że płaci sie grube pieniądze analitykom, którzy nie są w stanie niczego przeanalizować.
DeletePrawie nikt nie pofatyguje się do Korei Południowej, porozmawiać z ludźmi, którzy mają to szaleństwo u drzwi.
No dobrze – Korea Południowa, Korea Północna...
ReplyDeleteAle co tam na plakacie robią ci tańczący górale?
Czekam na zaskakujące wyjaśnienie i spokoju mi to nie daje.
Oryginał broszurki nie jest dużo większy niz to zdjęcie, ale jednak da się rozpoznać, że nakrycia głowy, to nie kapelusze tylko czerwone chusty, że w dłoniach nie trzymają ciupag, ale chyba fujarki.
DeleteFolklor róznych krajów ma sporo elementów wspólnych.