Monday, February 25, 2019

Niedzielne czytanie - pomyłka w adresie.

Istotną dla mnie sprawą są tytuły- książek, blogowych wpisów.
Pewnie jakaś pozostałość z dawnych czasów, kiedy przywiązywano wielką wagę do imienia nadanego dziecku. Bardzo często uważano, że wyznacza ono przyszłość dziecka.

Sporo czytam, prawie wyłącznie książki napisane po angielsku i często szukam w internecie czy zostały przetłumaczone na polski.
W większości zostały, ale tłumaczenia tytułów często mnie zastanawiają.

Ostatni przypadek - Ian McEwan - The Children Act.
To przebiegły tytuł. Z jednej strony to termin prawny, przepisy regulujące przypadki gdy sąd musi podjąć decyzję w sprawie osoby nieletniej.
To właśnie jest osią tej książki - 17-letni Adam wymaga natychiastowej transfuzji krwi, na którą nie chcą się zgodzić jego rodzice.
Pani sędzia, odwiedza chłopca w szpitalu, jest oczarowana jego inteligencją i decyduje zignorować wolę rodziców.
Jest jednak i druga strona medalu. Adam jest również oczarowany osobowością pani sędzi i... postępuje jak dziecko. Dziecinnada, to jest również children act.


Poski tytuł - W imię dziecka. Nie silę się na wymyślanie lepszego tytułu, ale obawiam się, że taki tytuł nie przyciągnie wielu wartościowych czytelników.

Inny przykład - Richard Flanagan - The Narrow Road to the Deep North.
Polski tytuł - Ścieżki północy.
Gdy przeczytałem ten polski tytuł przed oczami stanęły mi lektury z dzieciństwa - J. Curwood - Włóczęgi północy, Łowcy wilków, Łowcy złota.
Ciekaw jestem czy polskiemu czytelnikow taki tytuł skojarzy się z Tajlandią czy Burmą. A w tym właśnie miejscu rozgrywa się akcja tej książki.

Moja ostatnia lektura - Graham Greene - Monsignor Quixote - KLIK.
Polski tytuł Monsignore Kichote. Bardzo przepraszam ale na jaki język zostało to przetłumaczone?
Monsignore to po włosku, Kichote - po niemiecku. A po jakiemu jest zawartość książki?

No comments:

Post a Comment