Sunday, February 17, 2019

Niedzielne czytanie - sympatia od pierwszego wejrzenia, pod warunkiem, że jest ono ostatnie

W barakach im. Lenina w Barcelonie, dzień zanim wstąpiłem do milicji*, zauważyłem włoskiego milicjanta stojącego przed oficerskim stołem.
Wyglądał na twardziela, dwudziestopięcio, -sześciolatek, o rudych włosach i potężnych barach. Szpiczasta czapka przekrzywioną aż na oko. Stał profilem do mnie, broda wgnieciona w piersi, patrząc z zakłopotaniem na rozpostartą na stole mapę. Coś w jego twarzy głęboko mnie poruszyło. To była twarz człowieka, który popełni morderstwo, ale również odda życie za przyjaciela - rodzaj twarzy, jakies spodziewasz się u anarchisty, chociaż pewnie był komunistą. Były w tej twarzy szczerość i wściekłość, a także wzruszający szacunek analfabety do ludzi z wykształceniem. Najwyrażniej nie mógł niczego zrozumiec z mapy, zapewne uważał czytanie map za zdumiewający wyczyn.
Nie wiem dlaczego, ale rzadko mi się zdarzyło spotkać kogokolwiek do kogo poczułbym tak natychmiastową sympatię. Po jakiejś mojej wypowiedzi przy stole zorientował się, że jestem cudzoziemcem. Podniósł głowę i szybko zapytał:
- Italiano?
Odpowiedziałem słabą hiszpańszczyzną: No, Ingles. Y tu?
- Italiano.
Gdy odeszliśmy od stołu podszedł do mnie i mocno uścisnął moją dłoń. Dziwne, tkliwość jaką można poczuć dla nieznajomego. Jakby jego i moja dusza przekroczyły nagle bariery języka i pochodzenia i spotkały się w intymnym uczuciu. Miałem nadzieję, że polubił mnie tak jak ja jego polubiłem. Ale równocześnie wiedziałem, że aby zachować to pierwsze wrażenie, nie mogę go już nigdy spotkać; nie trzeba dodawać, że tak właśnie się stało.

George Orwell - Homage to Catalonia.

* milicja - długie lata PRL zniekształciły moje rozumienie niektórych słów. Milicja to ochotnicze, obywatelskie, odddziały wojskowe tworzone w sytuacjach zagrożeń lub klęsk żywiołowych.

No comments:

Post a Comment