W polskim sklepie niedaleko naszego domu odkryłem...
Kwas chlebowy!
Wspomniene - w latach szkolnych jadałem obiady w jadłodajni Zytek.
Zytki - to były zakonnice świeckie prowadzące zakłady usługowe. W tym samym budynku co jadłodajnia znajdowała się również pralnia.
Google znalazło informacje o obecnej działalności stowarzyszenia, dużo się zmieniło, ale budynek ten sam - KLIK.
Obiad kosztował 7 zł i była to zupa plus, najczęściej, kotlet mielony. W piątki - pierogi ruskie.
Na deser można było dokupić kwas - mały 0.50 zł, duży 1 zł.
Jakże mi ten kwas smakował :)
Po maturze kwas się skończył chociaż chyba pojawił się na chwilę w Polsce, w kioskach z napojami.
Kiedyś odwiedziłem na krótko Moskwę, tam był powszechnie dostępny, ale smak miał zbyt ostry, czułem po nim zgagę.
Aż wreszcie.
Kwas kupiony w polskim sklepie smakował jak ten sprzed lat.
Poszukałem więc naukowego wyjaśnienia - TUTAJ.
Wikipedia podaje ciekawe ale i zaskakujące informacje.
Według niej pierwsza historyczna wzmianka o tym napoju pochodzi z Rusi Kijowskiej - relacja z ceremonii chrztu księcia Włodzimierza - rok 996.
Zastanowiłem się - jakim napojem zostali potraktowani goście na ceremonii chrztu Polski - 966?
Zaskoczyła mnie natomiast informacja, że kraje Europy północno-wschodniej, od Łotwy do Ukrainy, produkowały kwas zamiast piwa bo na piwo zabrakło im ....produktów zbożowych - KLIK.
A w Czechach i Bawarii nie zabrakło?
P.S. Podpis pod zlinkowanym zdjęciem przywołał więcej wspomnień - budynek na skrzyżowaniu ul. Wesołej i Seminaryjskiej.
Ulica Seminaryjska w Kielcach - sama prawda - ulica zaczynała się od budynku seminarium duchownego - zgadza się z Klerykowem, lokalizacją Syzyfowych Prac - Żeromskiego.Nazwa ulicy zgadzała się z jej wykorzystaniem - seminarium było na dole, natomiast w najwyższym punkcie ulicy znajdowała się Izba Skarbowa, czyli urząd podatkowy - przypomnienie, że podatki są równie pewne jak śmierć.
We wczesnym PRL, nazwę ulicy zmieniono na Gwardii Ludowej, a urząd podatkowy na Urząd Bezpieczeństwa (UB) - to było groźniejsze niz podatki.
Podczas politycznej odwilży w połowie lat 50, nazwę ulica zmieniono na Księcia Poniatowskiego. Po obaleniu PRL przywrócono starą nazwę i przeznaczenie budynku na szczycie.
najlepszy kwas chlebowy jaki piłem podają w takiej małej knajpce ukraińskiej w Krakowie przy ulicy Czapskich...
ReplyDeletedlaczego zabrakło piwa?... podobno za polską wschodnią granicą ludzie umieją wyprodukować alkohol nawet ze starego krzesła, ale kwasu już nie... to taka szybka, robocza hipoteza...
p.jzns :)
A więc zapamiętam - odwiedzić Kraków, ul Czapskich.
DeleteHipoteza robocza chyba mylna, co do produkcji wódki to się zgadzam, ale kwas chyba potrafią wyprodukować, przecież właśnie o tym donosi pierwsza informacja historyczna. Co innego piwo.
Piłam dawno temu kwas chlebowy, ale smak mnie nie zachwycił, teraz widuję go w takich sporych butelkach w marketach nawet, ale o smaku się nie wypowiem.
ReplyDeletejotka
Kwas chlebowy mógł być rarytasem w latach 1950, od tego czasu pojawiły się na rynku mocno przesłodzone oranżady i oczywiście coca-cola. Dla mnie jest to po prostu unikalne wspomnienie, dlatego tak smakuje.
DeleteNie moge dac opinii o tym kwasie jako ze w zyciu nie pilam.
ReplyDeleteNajblizsze mu to chyba kiedy mialam okres ze w domu musialam kisic zakwas na zurek do ktorego uzywalo sie skorek chleba.
Ale skoro lubisz i znalazles w swoim sklepie to dobrze - zycze z niego wiele przyjemnosci.
Zakwas na żurek - moja żona robi regularnie, wnuki bardzo lubią żur z białą kiełbasą - sausage soup. Te wszystkie żury w torebkach nie mogą się z tym równać.
DeleteDziękuję za życzenia dotyczące kwasu, niestety gusta się zmieniają i obecnie piję albo wodę albo gorące napoje. Kwasu pewnie spróbuję gdy zbierze m sie na wspomnienia.
Pozdrawiam.
Myślę, że już Ci wspominałam, że mam rodzinę w okolicach Kielc. Teraz to są ciotki i wujowie z dziećmi, ale wcześniej mieszkała tam moja Babcia, która piekła swój chleb na zakwasie chlebowym. Do dzisiaj pamiętam smak. Nie da się opowiedzieć, trzeba spróbować. Samego zakwasu nie piłam. Wprawdzie piszesz o pitnym zakwasie, ale tak bywa, że słowo klucz uruchamia pamięć. Jeśli chodzi o samo picie różnych napojów, to jest też coś takiego, jak podpiwek. Z tych bardziej znanych, podpiwek kujawski. Gdzieniegdzie robią go i piją do dzisiaj. Próbowałeś?
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie...
Nie znam się na tym za bardzo, ale wydaje mi się, że zakwas to jest półprodukt, który można wykorzystać do produkcji różnych potraw - żuru, chleba, natomiast kwas chlebowy to już skończony produkt, produkowany bezpośrednio z chleba. Podpiwku nie próbowałem, z Wikipedii dowiedziałem się, że jego podstawowym składnikiem jest kawa zbożowa, tak że jest to krewniak kwasu.
ReplyDeleteDomowy chleb, coś tam pamiętam z dzieciństwa, ale nie z własnego domu. W ostatnich latach bardzo modne zrobiło się u nas pieczenie domowego chleba, wyniki bywają bardzo dobre, ale obecnie chleba jemy tak mało, że kupujemy, Inna sprawa, że dobry chleb, z polskiego sklepu lub "artisan bakery" kosztuje ponad A$9 za bochenek 600 g.
Odwajemniam pozdrowienia.