Gdy się osiągnie mój wiek to co roku wypada więcej rocznic niż się przeżyło lat :)
Aby przynajmniej na blogowej platformie mieć to z głowy, wysypię 4 z nich dzisiaj i postaram się już do tego w tym roku nie wracać.
Gdzie tu zacząć?
Najlepiej na śmietniku...
Dwa miesiące temu pokazywałem zdjęcie śmieci...
Na pierwszym planie narty, włoskie, firmy Morotto.
Właśnie na tych nartach, 30 lat temu, w styczniu 1994, rozpocząłem na serio moją przygodę z maratonami narciarskimi. Pierwszym maratonem była Marcialonga we Włoszech...
Pamiętny dlatego, że wyścig został odwołany z powodu braku śniegu, ale nie ze mną takie numery - wytargowałem wyścig...
I jedyny w swoim rodzaju medal...
Wybito ich ponad 4.000, reszta poszła na złom.
60-ta - rok 1964, pierwsza praca, ale dzisiaj nie o tym.
Podejmując pracę uprzedziłem pracodawcę, że właśnie ubiegam się o zagraniczną praktykę studencką i jeśli ją otrzymam to muszę dostać 2 miesiące bezpłatnego urlopu.
Podejmując pracę uprzedziłem pracodawcę, że właśnie ubiegam się o zagraniczną praktykę studencką i jeśli ją otrzymam to muszę dostać 2 miesiące bezpłatnego urlopu.
Dostałem, w Norwegii - fabryka papieru w Moss, 60 km na południe od Oslo.
To była praktyka robotnicza, zresztą kilka podobnych odbyłem w Polsce, pierwszy raz - w Nowej Hucie.
Ta w Norwegii była właściwie nieporozumieniem.
Po 5 latach studiów już wiedziałem, że nie podejmę żadnej techniczno-inżynierskiej pracy, ale z drugiej strony, aby otrzymać praktykę w zachodnim kraju, trzeba było wykazać się stażem pracy społecznej i młodsi studenci nie mieli szans.
Moimi kolegami na praktyce w Norwegii byli studenci po pierwszym roku studiów, czułem się nieco zażenowany w ich towarzystwie.
Marginesowa migawka...
W fabryce pracowało kilku Polaków, którzy zostali w Norwegii po zakończeniu wojny, oczywiście byli dla mnie bardzo gościnni, co weekend piłem u nich bimber.
Starali się również zorganizować mi jakieś krótkie wycieczki.
Każdego poniedziałku rano miałem spotkanie z szefem działu kadr - pytał mnie o wrażenia z praktyki, porównania z Polską, jak spędziłem weekend. Gdy opowiadałem o wycieczkach z Polakami to robił krótkie notatki.
Moi polscy znajomi nie mieli wątpliwości - on melduje to wszystko na policję.
- Co melduje, po co melduje? - dziwiłem się.
- Norwegia jest członkiem NATO, w wielu miejscach są bazy wojskowe, ty jesteś mocno podejrzaną osobą.
Jakieś potwierdzenie miałem ostatniego dnia praktyki.
Pożegnalna rozmowa z kadrowcem, świadectwo odbycia praktyki.
- O której godzinie masz pociąg? Ja odwiozę cię na stację - zadeklarował.
- Dziękuję bardzo, ale ja teraz wybieram się na kilkudniową wycieczkę autostopem, wyjeżdżam dopiero za 6 dni.
- To niemożliwe! Ty musisz wyjechać natychmiast po zakończeniu praktyki!
- Chyba nie. Ja mam wizę do 31 sierpnia a praktyka trwała 8 tygodni, dzisiaj jest 25 sierpnia.
Pokazałem mu paszport - był mocno zdenerwowany.
- Przepraszam cię, ale my musimy pojechać na policję żeby to wyjaśnić.
Pojechaliśmy. Policjanci też mieli mocno zaambarasowane miny, ale pieczątka jest pieczątką.
- On może zostać do 31-go - potwierdzili.
- A dokąd ty chcesz pojechać? - pytał kadrowiec.
- Jadę autostopem, nie wiem jak daleko dojadę bo po 2 dniach muszę zacząć wracać. Spróbuję na zachód, w stronę Bergen.
- Wróćmy do fabryki - zaproponował kadrowiec - może jakiś nasz samochód jedzie w tamtym kierunku to będziesz miał dobry start.
Rzeczywiście jechał, a potem były 3 dni przygody zakończone dniem pobytu w Oslo.
Tu migawka z Frogner Park, rzeźby Wiegelanda, dzieci ujeżdżają matkę...
To była praktyka robotnicza, zresztą kilka podobnych odbyłem w Polsce, pierwszy raz - w Nowej Hucie.
Ta w Norwegii była właściwie nieporozumieniem.
Po 5 latach studiów już wiedziałem, że nie podejmę żadnej techniczno-inżynierskiej pracy, ale z drugiej strony, aby otrzymać praktykę w zachodnim kraju, trzeba było wykazać się stażem pracy społecznej i młodsi studenci nie mieli szans.
Moimi kolegami na praktyce w Norwegii byli studenci po pierwszym roku studiów, czułem się nieco zażenowany w ich towarzystwie.
Marginesowa migawka...
W fabryce pracowało kilku Polaków, którzy zostali w Norwegii po zakończeniu wojny, oczywiście byli dla mnie bardzo gościnni, co weekend piłem u nich bimber.
Starali się również zorganizować mi jakieś krótkie wycieczki.
Każdego poniedziałku rano miałem spotkanie z szefem działu kadr - pytał mnie o wrażenia z praktyki, porównania z Polską, jak spędziłem weekend. Gdy opowiadałem o wycieczkach z Polakami to robił krótkie notatki.
Moi polscy znajomi nie mieli wątpliwości - on melduje to wszystko na policję.
- Co melduje, po co melduje? - dziwiłem się.
- Norwegia jest członkiem NATO, w wielu miejscach są bazy wojskowe, ty jesteś mocno podejrzaną osobą.
Jakieś potwierdzenie miałem ostatniego dnia praktyki.
Pożegnalna rozmowa z kadrowcem, świadectwo odbycia praktyki.
- O której godzinie masz pociąg? Ja odwiozę cię na stację - zadeklarował.
- Dziękuję bardzo, ale ja teraz wybieram się na kilkudniową wycieczkę autostopem, wyjeżdżam dopiero za 6 dni.
- To niemożliwe! Ty musisz wyjechać natychmiast po zakończeniu praktyki!
- Chyba nie. Ja mam wizę do 31 sierpnia a praktyka trwała 8 tygodni, dzisiaj jest 25 sierpnia.
Pokazałem mu paszport - był mocno zdenerwowany.
- Przepraszam cię, ale my musimy pojechać na policję żeby to wyjaśnić.
Pojechaliśmy. Policjanci też mieli mocno zaambarasowane miny, ale pieczątka jest pieczątką.
- On może zostać do 31-go - potwierdzili.
- A dokąd ty chcesz pojechać? - pytał kadrowiec.
- Jadę autostopem, nie wiem jak daleko dojadę bo po 2 dniach muszę zacząć wracać. Spróbuję na zachód, w stronę Bergen.
- Wróćmy do fabryki - zaproponował kadrowiec - może jakiś nasz samochód jedzie w tamtym kierunku to będziesz miał dobry start.
Rzeczywiście jechał, a potem były 3 dni przygody zakończone dniem pobytu w Oslo.
Tu migawka z Frogner Park, rzeźby Wiegelanda, dzieci ujeżdżają matkę...
50 lat temu - 1974 - trochę podobna historia.
British Council przyznał mi stypendium na 3-miesięczne szkolenie komputerowe w Anglii.
Tu niby wszystko w porządku, ale praktycznie mnie wystarczyłoby tygodniowe szkolenie na określony, specjalistyczny temat, innych potrzebnych mi umiejętności nauczyłem się wcześniej sam.
British Council przyznał mi stypendium na 3-miesięczne szkolenie komputerowe w Anglii.
Tu niby wszystko w porządku, ale praktycznie mnie wystarczyłoby tygodniowe szkolenie na określony, specjalistyczny temat, innych potrzebnych mi umiejętności nauczyłem się wcześniej sam.
Jednak w tamtych czasach wyjazdy na Zachód były taką atrakcją, że nie liczyły się żadne skrupuły.
Bardzo ciekawe historie tu opowiadasz. Przypomniałeś mi , że gdy do narzeczonego przyjechała rodzina z Niemiec, to moi przyszli teściowie mieli wizytę tajniaków i pytali, o czym się rozmawia i jaki jest status owych gości...
ReplyDeleteGratuluje wyczynów narciarskich!
Ale żeby w Norwegii tak pilnowano "obcych"? Trochę mi to przypomina opowieści znajomych podróżujących w tamtych latach na terenie ZSRR. Też byli pilnowani aby nie zboczyli z wyznaczonej trasy.
ReplyDeleteRocznic nam wszystkim przybywa wraz z wiekiem bo to życiowy bagaż.
Nie tak daleko od Bergen mieszka mój brat :-)
ReplyDelete@Jotka - tajniacy... ja miałem niemiłe spotkanie w Pałacu Mostowskich - Komenda Główna MO - w akademiku ktoś rozrzucił ulotki wzywające do bojkotu 1-Maja i udziału w manifestacji wzywającej Polskę do wystąpienia z Paktu Warszawskiego, w zamian Włochy miały wystąpić z NATO.
ReplyDeletePrzeszło łagodnie, ale miałem trochę stracha.
@Bet - gdy chodzi o sprawy bezpieczeństwa nie liczy się ustrój a metody są takie same.
ReplyDelete@Frau Be - jeśli w okolicy norweskich fiordów, to otoczenie bajeczne.
ReplyDeleteZycze jeszcze wielu, wielu rocznic i nowych wspomnien.
ReplyDeleteNie chce sie z Toba licytowac ale za dwa dni, o czym zawiadomie, bede miec 76 i tez kupe przeroznych przygod za soba.
Jak mowia - kazdy czlowiek to historia......
Dziękuję za życzenia a sam poczekam 2 dni z życzeniami
DeleteBardzo ciekawe to Twoje zycie Lechu...
ReplyDeleteSerdecznosci od Stokrotki
Dziękuję bardzo za miły uśmiech.
DeleteTak, wydaje mi się, że wykorzystałem wiele możliwości, które mi los podsunął.
Myślałam, że ,,za tamtych czasów'' ciężko było wyjechać, a ludzie z reguły siedzieli w swoich krajach. A tu bum, nieprawda, tyle przygód się wydarzyło. Więcej krajów do pracy/ zamieszkania/ nauki niż u mnie w życiu do tej pory. Gratuluję takich rocznic i jestem pod wrażeniem. Ale ta rocznica z wyścigiem narciarskim najzabawniejsza. Może ten medal jest teraz dużo wart według jakichś kolekcjonerów, w końcu jest jedynym na świecie, skoro reszta poszła na złom.
ReplyDeleteDobrze myślałaś - bardzo trudno było.
DeletePraktyka studencka w Norwegii - co roku było około 12 podobnych praktyk na całą Politechnikę Warszawską - 10,000 studentów.
Dużo lepsze szanse były na praktyki albo wczasy studenckie w krajach PRL.