Złapałem się za głowę - Australijczycy wystawiają musical o "polskim papieżu' !
Wystawia grupa amatorska - Call of Guadalupe. Znam ich dobrze. Działają od ponad 10 lat, zaczęli od musicalu Call of Guadalupe i był to całkiem obiecujący początek.
Potem były musicale Saul/Paul, Francis (św Franciszek z Asyżu), Amazing Augustine. Jan Paweł II to była oczywista kolejność rzeczy.
Grupa Call of Guadalupe to amatorzy czystej wody. Praktycznie każdy musical jest wystawiany przez zupełnie nowy zespół. Próby trwają kilka miesięcy i jest to praca od podstaw. W tym okresie poświęca się również sporo uwagi integracji zespołu. Organizowane są wieczory towarzyskie, prelekcje.
Wiadomo mi, że działalność w tej grupie zaowocowala kilkoma małżeństwami i kilkoma powołaniami kapłańskimi.
Spróbowałem rozpropagować nieco nowy musical w polskim środowisku.
Pierwsza kierunek to kościoły w których odprawiane są msze w języku polskim. Jest ich conajmniej 6, 4 prowadzone przez Jezuitów, 2 przez Chrystusowców.
Zadzwoniłem, okazało się, że sprawa była już znana, może nawet za bardzo.
Mój rozmówca, ksiądz, którego bardzo sobie cenię, powiedział mi, że otrzymał od bardzo wiarogodnej osoby informację, że w musicalu są fragmenty sprzeczne z doktryną Kościoła Katolickiego.
Musical a doktryna katolicka. Boże drogi - pomyslałem - 95% Starego Testamentu jest również z nią niezgodna i spora część Ewangelii i pewnie połowa pieśni religijnych wykonywanych w kościołach.
Nie ma jednak problemu żeby rozdawać informacje o musicalu przy wyjściu z kościoła.
Jestem wierny mojemu kościołowi parafialnemu, ale moja żona chodzi czasem do polskich kościołów i poinformowała mnie, że takie informacje były tam rozdawane.
Powiadomiłem przez email redakcje polonijnych audycji radiowej - nie dostałem odpowiedzi.
Trudno być prorokiem we własnym kraju.
Na szczęście na przedstawieniu spotkałem kilka osób pochodzących z Polski.
Przedstawienie. Autorzy tworzą je zdając sobie sprawę ze słabych i mocnych stron amatorów. Treść poszczególnych scen jest bardzo prosta i wyrazista, sceny solowe nie są aktorsko ani wokalnie trudne.
Mocne strony amatorów - czy takie w ogóle są?
Uważam, że tak - sceny zbiorowe z udziałem całego zespołu. Posiadają one specyficzną, autentyczną, dynamikę...
Teraz nastąpiły sceny, o które najbardziej się martwiłem - te z Polski...
Okupacja - Karol Wojtyła w kamieniołomie...
To było w porządku, ale chwilę potem - przed rezydencją kardynała Adama Sapiehy...
Radzieccy żołnierze brutalnie rozpędzają ludzi. W innej scenie biją ludzi pałkami.
To nie było dla mnie zaskoczeniem, bo zapoznałem się wcześniej ze scenariuszem i spierałem się na ten temat ze scenarzystą. Jak widać bez rezultatu.
Dalej było już w porządku..
Habemus Papam...
Spotkanie z Lechem Wałesą...
Niezgodne z chronologią, ale według mnie artystycznie uzasadnione - pokazanie roli jaką Jan Paweł II odegrał w przemianie świadomości Polaków.
Sceny z zamachu, odwiedziny Mehmeta Ali Ağca w więzeniu, przebaczenie.
Spotkanie z M. Gorbaczowem w Watykanie...
Ta scena była sympatyczna i według mnie w jakiś sposób zneutralizowała negatywny obraz Rosjan z wcześniejszych scen.
Zastanowiłem się - w czasach PRL nie widziałem nigdy żołnierzy radzieckich na ulicach. Nawet na paradzie ich nie widziałem, nie mówiąc już o fizycznym rozpędzaniu ludzi.
Rozpędzania ludzi uczestniczących w obchodach religijnych też nie widziałem. Widziałem za to i uczestniczyłem w procesjach Bożego Ciała, w czwartek, który był dniem wolnym od pracy.
Jednak faktem jest, że całe moje otoczenie uważało, że Polska znajduje się w sowieckiej niewoli. W tym kontekście uważam, że sceny rozpędzania ludzi przez żołnierzy radzieckich właściwie oddają ówczesny stan umysłów. W jaki inny sposób można było to pokazać w musicalu?
Jeszcze jedno.
Tydzień przez premierą, w moim kościele, młoda dziewczyna zachęcała parafian do obejrzenia musicalu. To była tragedia - niechlujnie ubrana, wystraszona, zawstydzona, niezgrabna. Z trudem coś tam wybąkała.
Spojrzeliśmy na siebie z żoną z lękiem - ona też wystąpi w musicalu?
Wystąpiła! Przyznam, że to było dla mnie bardzo istotne przeżycie. Całkiem rozluźniona, radosna, poruszała się na scenie śmiało, energicznie i zgrabnie. Widać było, że jest w swoim żywiole.
Co sztuka i wspólne działanie w zespole potrafi zrobić z człowieka.
Uzupełnienie. Jedna scena w musicalu mocno zaszokowała mnie i osoby siedzące wokół mnie, głównie Polacy. Nie wspomniałem o niej we wpisie bo chciałem uzyskać autorytatywną opinię. Już ja mam więc donoszę:
ReplyDeleteW musicalu Karol Wojtyła, jeszcze przed wstąpieniem do seminarium, wchodzi do kościoła, klęka przed ołtarzem i żegna się - LEWĄ RĘKĄ!
W scenach, w których występuje jako papież żegna się i błogosławi wiernych już prawą ręką.
Mój szok miał raczej charakter żartobliwy - skąd przecietny Australijczyk mógłby wiedzieć jak się przeżegnać? A może to miało na celu pokazać, że w seminarium można się czegoś nauczyć?
Spytałem naszego parafialnego księdza o oficjalne stanowisko Kościoła w tej sprawie. Powiedział mi, że nie jest to uregulowane. Nie jest to według niego żadne uchybienie.
Jak bedzie okazja to spytam o to polskiego księdza. Ciekawe co powie.