Engels - KLIK - jeden z wielkiej czwórki na portertach, które wisiały w moich szkolnych klasach.
A teraz i tutaj. Gdy referowałem tę książkę na spotkaniu klubu książki w mojej lokalnej bibliotece zacząłem od pytania: czy nazwisko Engels coś komuś mówi?
Obecni na spotkaniu to osoby w wieku emerytalnym +. Oczywiście ich odpowiedzią było pytanie: jak to się pisze?
Większość, nie wszyscy, słyszeli to nazwisko we właściwym kontekście, Znak, że należy się obracać w swojej grupie wiekowej. Jedyna młoda osoba w naszej grupie, Chinka niedawno przybyła do Australii, nie slyszała. Nazwiska Marks również nie. No, za Chiny Ludowe, co się tam dzieje?
Bohaterką książki jest Lizzie Burns, prosta kobieta pochodzenia irlandzkiego zatrudniona w fabryce Engelsa w Manchesterze.
Manchester połowa XIX wieku - sama kwintesencja wczesniego kapitalizmu. Średnia długość życia robotnika poniżej 30 lat. Engels, świeżo przybyły z Niemiec w celu nabrania praktyki w prowadzeniu przedsiębiorstwa, był zaszokowany warunkami pracy. Swoje refleksje opisał w książce The Condition of the Working Class in England - KLIK.
Podczas pobytu w Manchesterze Engels nie wahał się nawiązać bezpośredni kontakt z pracownikami swej fabryki. Jedna z pracownic, Mary Burns, została jego partnerką. Oboje byli przeciwnikami formalnych małżeństw. Nieformalny związek trwał 20 lat, do śmierci Mary w wieku 41 lat.
Lizzie Burns, bohaterka książki, była siostrą Mary. Nie wiadomo o niej nic - KLIK - co dało autorowi swobodę twórczą. Według mnie wykorzystał ją bardo dobrze.
Lizzie, w przeciwieństwie do swojej siostry, ma bardzo praktyczne podejście do życia, co dobrze współgra z działalnością Engelsa - teoretyka komunizmu.
Po śmierci Mary, Lizzie zajmuje jej miejce jako partnerka Engelsa. Dość dziwne to partnerstwo. Myśliciel i analfabetka. Engels większość czasu spędza poza domem, Lizzie zarządza gospodarstwem. Jednak podczas przelotnych spotkań Lizzie ma okazję rzucić praktyczne uwagi, które, wyrażane dość prymitywną angielszczyzną, świetnie współgrają z, czasem mocno oderwaną od życia, teorią.
Kilka godzin przed śmiercią Lizzie Engels wziął z nią ślub. Wprawdzie już tylko symboliczne, ale jednak zwycięstwo irlandzkiej robotnicy nad teoretykiem komunizmu. .
Okładka dość zagadkowa. Dama na zebrze - czyżby to był odpowiednik naszego - łaska pańska na pstrym koniu jeździ?
Prawdziwa recenzja tutaj - KLIK.
P.S. Ktoś może zapytać co to ma wspólnego z niedzielnym czytaniem?
A wiecie o czym dzisiaj Ewangelia? O Zacheuszu, zamożnym obywatelu Jerozolimy, który, będąc małego wzrostu, wdrapał się na drzewo, żeby zobaczyć Jezusa.
Moje skojarzenie było całkiem inne niż ksiedza. Zaradny i nie boi sie wysiłku - może to własnie jest droga do uniknięcia biedy, lepsza niż miłosierdzie?
Nie jest to jeszcze Manifest Komunistyczny, ale gdzieś po środku.
P.S+ Podałem linki do angielskich stron wikipedii. Powód oczywisty - polska strona wiki na temat Engelsa jest bardzo zdawkowa. Zgodnie z maksymą - czasy słusznie zapomniane.