W dzisiejszym dzienniku porannym zaanonsowano werdykt Oxford Dictionary: słowem roku 2016 jest Post-Truth - KLIK.
Słowo to oznacza okoliczności, w których objektywne fakty mają mniejszy wpływ na opinię niż odwołanie się do osobistych emocji i przekonań.
Motywem takiego wyboru były niewątpliwie wydarzenia polityczne - Brexit i wybory prezydenckie w USA. Jednak jeśli chodzi o samo zjawisko przedkładania osobistych emocji ponad fakty, to wydaje mi się, że tak było zawsze.
Bardziej istotne wydaje mi się wynalezione 11 lat temu słowo truthiness - uważanie za prawdę tego co chcielibyśmy żeby nią było. To jest niewątpliwie istotnym atrybutem wolności, a czy jest coś ważniejszego niż WOLNOŚĆ?
I w tym miejscu powinniśmy zacząć filozoficzne rozważania na temat wolności. Moja wolność to prawda i wiedza. Oczywiście rozumiem, że każdemu wolno grzebać w faktach i układać je jak uniwersalne klocki. Jednak bez świadomości post-prawda to nie prawda o wolności raczej trudno mówić.
ReplyDeleteZgadzam się z Tobą Ilenko. Rzecz w tym, że w gospodarce (i polityce) wolnorynkowej, pojęcie wolności jest towarem i to wartościowym. Nic dziwnego, że marketing i media manipulują tym pojeciem w ten sposób, żeby obroty handlu rosły.
ReplyDeleteA ja się zastanawiam, czy w kulturze handlu w ogóle jest miejsce na wolność? Jeśli wolność jest traktowana jak towar, to nie jest prawem człowieka, tylko ofertą konsumpcyjną. Tak więc wszelkie hasła wolnościowe, powoływanie się na prawa człowieka itp. to jednak hipokryzja współczesnej cywilizacji.
ReplyDeletearchato