W ostatnim tygodniu nie wydarzyło się NIC.
Dookoła - słoneczny koniec lata...
Po kilku chłodnych, ale słonecznych dniach nadchodzi tydzień słonecznych i ciepłych dni. Podobno ostatni raz było tak 70 lat temu.
Tak to jest z tymi pogodowymi wyskokami... okazuje się, że kiedyś już tak było.
Dla porządku dodam, że jednak czasem trafiają się wisienki na torcie bojowników o klimat.
Wychodzę z domu i spoglądam w niebo....
O rety! Co za kratowisko?!
Niebo? Toż tam się chyba nawet Anioły nie wcisną, nie mówiąc o ludziach.
Niebo? Toż tam się chyba nawet Anioły nie wcisną, nie mówiąc o ludziach.
Natomiast na ziemi...
W dzielnicach o europejskiej tradycji drzewa zaczynają zmieniać kolory.
Tak się zastanawiam - w miastach w moim stanie Wiktoria jest sporo europejskich drzew i mają one znacznie intensywniejszą zieleń niż rodzime eukaliptusy.
Na moją logikę to z tego powinno wynikać lepsze wchłanianie dwutlenku węgla... ale z drugiej strony Europejczycy produkują zdecydowanie więcej dwutlenku węgla niż Aborygeni.
Zaraz, zaraz, o czym to ja miałem napisać?
Że byłem w Końskich...
Byłem, w 1960 roku.
Akurat dostałem rower od cioci z Ameryki, nauczyłem się na nim jeździć i postanowiłem pojechać w Polskę.
Pierwszy etap miał być z Kielc do Łodzi z noclegiem w Piotrkowie Trybunalskim.
Po wyjeździe z domu nastąpiło pogorszenie pogody, zimno, zaczął lać gęsty deszcz, po 2 godzinach jazdy miałem dosyć, akurat zauważyłem drogowskaz - Końskie.
Zboczyłem z planowanej trasy, dojechałem w południe, pogoda się poprawiła i właściwie powinienem był jechać dalej, ale jakoś straciłem ochotę do jazdy, poszedłem na obiad do restauracji i do kina na film - Do widzenia do jutra.
Film taki sobie - zmarnowany dzień.
Powyższe wspomnienie zostało przywołane piątkową debatą prezydencką.
Próbowałem znaleźć w polskich mediach jakąś rzeczową relację z debaty, znalazłem tuziny minirelacji z miniwydarzeń, które debacie towarzyszyły.
Próbowałem znaleźć w polskich mediach jakąś rzeczową relację z debaty, znalazłem tuziny minirelacji z miniwydarzeń, które debacie towarzyszyły.
Wydało mi się to charakterystyczne dla obecnych czasów - unikanie podstawowego tematu (D. Trump jest tu wyjątkiem).
Może też zmarnowany dzień?
Może też zmarnowany dzień?
P.S. Film - Do widzenia do jutra - KLIK.
Byłem w Sielpi nad Czarną... rzut beretem do Końskich. Niezapomniany obóz harcerski pod patronatem straży pożarnej. Codzienne wypady do miasteczka dla podtrzymania kondycji. Pamiętam debaty pod budką z piwem. To były teksty o ważnych, życiowych sprawach, pełne, jasne i treściwe. Hitem było piwo beczkowe z sokiem malinowym. Teraz w Końskich zaserwowali jakieś"siki"św. Weroniki-rozwodnione, mdłe- kto to łyka? Jutro bez przyszłości-serial na kilkanaście lat ...
ReplyDeletegaśnicowy
Sielpia - chyba właśnie tam skręciłem w stronę Końskich.
DeleteObóz harcerski pod patronatem Straży Pożarnej - czyli jesteś gaśnicowym z certyfikatem :)
Piwo z sokiem malinowym - coś miłego mi się przypomina.
A piątkowa debata?
Wydaje mi się, że jedynym efektem może być zainteresowanie młodego pokolenia wyborami, ale oddadzą raczej głosy na tych bez szans.
Zdobyłem certyfikat młodzieżowego dowódcy drużyny strażackiej! Leży gdzieś w piwnicy. W tamtych czasach rolnicy trudnili się hodowlą gęsi. Osobiście"upolowałem"dwie sztuki. Obozowy zapłacił zadośćuczynienie właścicielowi, a ja dostałem naganę. Oddzielić gęś od stada, to ciężka sprawa... Gęsi jedliśmy we czterech, upieczone w lesie. Przez ładnych parę dni... Nafaszerowane borówkami, jabłkami i ziołami. Było wino wytrawne, było wybaczone... .
Deletegaśnicowy
Zmiana pokoleniowa w Polsce, wedle badaczy, opóźniona jest co najmniej o 10 lat. Beton postkomunistyczny. System wyborczy( bierny, jak dla chłopów pańszczyźnianych) itd.
Deletegaśnicowy
Gęś - ja z kolegą ukradliśmy z PGR-u kaczkę, to był za rewanż za ukradziony, ale odzyskany kajak.
DeleteSmażyliśmy tę kaczkę na smalcu, na ognisku w lesie... bez żadnych przypraw :(((
Zmiana pokoleniowa w Polsce, o tym nie mam pojęcia.
DeleteSystem wyborczy - wydaje mi się, że taki sam jak w innych krajach EU.
System wyborczy-zabetonowany-wedle Z. Brzezińskiego"najgłupszy". Propozycje prof. Przystawy były brane pod uwagę na poważnie jedynie przez prezydenta L. Kaczyńskiego. W Polsce obywatelom ograniczono bierne prawo wyborcze itd.
DeleteO zmianach pokoleniowych w Polsce pisał m. in. historyk Łojek..., kiedyś się interesowałem tymi tematami..., było, minęło...
Widać po społeczeństwie, jakie wartości są najważniejsze w obecnej sytuacji polit-gosp. Dla niektórych mieć jakąkolwiek świadomość obywatelską-ogólnie mówiąc-to nie istotna sprawa...
Szkoda czasu na studiowanie w pewnym wieku, są przyjemniejsze chwile..., dywagować, nakręcać się emocjonalnie, sprzeczać w rodzinie... . lepiej sobie troszku powspominać...pozdrawiam serdecznie!
gaśnicowy
Znam z Końskich pewnego niezwykle interesującego człowieka. Piotr dziś jest księdzem pracującym w Norwegii. Odwiedziłem go swego czasu w jego rodzinnej miejscowości. Był to 1994 rok. I też wiosna, i też padało jak z cebra… Pisałeś, że 34 lata wcześniej też tam padało a debata prezydencka również odbyła się w „psiej pogodzie” Wygląda na to, że w Końskich często pada.
ReplyDeleteCzyli zamiast mówić - pogoda pod psem - może lepiej mówić: pogoda jak w Końskich.
DeleteNie byłam w Końskich, debaty całej nie widziałam, ale i urywki mi wystarczyły...
ReplyDeleteU Ciebie w pogodzie bez zmian, u nas zmiany zbyt częste, kto wrażliwy, ten cierpi, a film przypomniano nawet ostatnio w jakiejś telewizji.
Zmiany pogody potrafią być dotkliwe.
DeleteFilm - chyba już całkiem nieaktualny.
Nie oglądam politycznych debat, bo to pyskówka. Chęć poniżenia kandydata i znalezienie wad w jego zachowaniu, a nie konkretna rozmowa.
ReplyDeleteD.Tramp szokuje. Daje Show polityczny typu opierniczenie na wizji jednego prezydenta i bicie ukłonów diabołowi, że niby tak dobrze się dogadują. Może i dobrze się dogadują, ale ja mam wrażenie, że Diabolo drwi z Hameryki. Prezydent JuEsEj deklarował, że w 24 godziny ( potem był chyba miesiąc) zakończy wojnę w Europie. Jak powiedział tak się nie stało. Dzisiaj padły bomby na ukraińskie miejscowości- ludzie szli szli z dzieićmi do cerkwi.
Oglądanie debaty to spory wysiłek, ta w Końskich trwała podobno prawie 3 godziny. Było też sporo zaskoczeń, teraz dowiedziałem się, że nie wiadomo kto za to zapłaci.
DeleteMoże Fundusz Sprawiedliwości?
Mnie brakuje rzeczowej, całościowej relacji, ale teraz o to coraz trudniej.
Do widzenia, do jutra - toż to już klasyka, Nowa Fala w polskim kinie 😁 i muzyka Komedy!
ReplyDeleteKońskich nie znam, choć to w moim "rodzonym" województwie. A co zrobiłeś z nowiutkim rowerem, gdy oglądałeś film w kinie? W sensie, żeby go nie ukradli 😂
Tak, w tamtych czasach film był mocno reklamowany.
DeleteRower... istotna sprawa. Do roweru miałem łańcuch, kłopot był z bagażem - plecak na bagażniku i o to się głównie obawiałem.
A okradła mnie - Poczta Polska - po przejechaniu ponad 2,000 km, w Warszawie, roweru miałem już dosyć - dojechałem do Kielc autostopem a rower wysłałem pocztą. Gdy nadawałem, pani na poczcie ostrzegała - proszę zdjąć wszystkie ruchome części, ale co to znaczy? Koła mam zdjąć?
Nie zdjąłem niczego i zdjęli mi reflektor, dzwonek, torebkę z narzędziami.
Ooo... Pochodzisz z Kielc?
ReplyDeleteMoja mama była spod Kielc, czyli witaj w klubie 🙂 spędziłam w podkieleckiej wsi wiele świetnych wakacji u babci.
DeleteCiekawe te australijskie odwrócone pory roku. Potrzebowałeś dużo czasu, przyzwyczaić się do nich?
Pochodzę teoretycznie z Warszawy bo tam się urodziłem, ale niecały rok później rodzice przeprowadzili się do Kielc i tam pozostałem do matury plus wizyty podczas studenckich wakacji.
DeleteMoja matka miała do Kielc nastawienie negatywne, ja się tam czułem dobrze.
@Lucy - miło mi :)
DeleteAustralijskie pory roku i inne dziwadła - jedyna rzecz do której nie możemy się przyzwyczaić to Wigilia w środku lata - upały, najdłuższy dzień roku - bez sensu.
Jak kazde dziecko mialam rower ale nie bylam do niego przykuta ani oszolomiona jego posiadaniem.
ReplyDeleteZe wspomnien rowerowych mam tylko jedno a tyczy nie mnie tylko brata - gdy na Mikolaja dostal trzykolowy to tak go kochal ze usypiajac musial go miec na lozku przy sobie. Mogl miec wtedy zaledwie pare lat skoro rower byl trzy kolowy a jak ja ten fakt pamietam bedac przeciez mlodsza od niego, to nie mam pojecia.
Udalo mi sie mieszkac w cieplych klimatach wiec za 41 lat pobytu w USA jak mialam ze cztery Wigilie-Swieta ze sniegiem to wszystko. Przyzwyczailam sie.
Jak każde dziecko...
DeleteJaką to różnicę może zrobić kilka lat - ani ja ani żaden z moich bliskich kolegów nie miał roweru. Ja na dodatek nie umiałem jeździć na rowerze bo nie mieliśmy nawet sąsiada z rowerem.
Wigilia w ciepły i dłuuuugi dzień.
Bez problemu przyzwyczaiłem się do tej zmiany, tyle że dla mnie to już nie jest Wigilia.