Sunday, April 13, 2025

Byłem w Końskich

W ostatnim tygodniu nie wydarzyło się NIC.

Dookoła - słoneczny koniec lata...

Po kilku chłodnych, ale słonecznych dniach nadchodzi tydzień słonecznych i ciepłych dni. Podobno ostatni raz było tak 70 lat temu.
Tak to jest z tymi pogodowymi wyskokami... okazuje się, że kiedyś już tak było.
Dla porządku dodam, że jednak czasem trafiają się wisienki na torcie bojowników o klimat.

Wychodzę z domu i spoglądam w niebo....


O rety! Co za kratowisko?!
Niebo? Toż tam się chyba nawet Anioły nie wcisną, nie mówiąc o ludziach.

Natomiast na ziemi...


W dzielnicach o europejskiej tradycji drzewa zaczynają zmieniać kolory.



Tak się zastanawiam - w miastach w moim stanie Wiktoria jest sporo europejskich drzew i mają one znacznie intensywniejszą zieleń niż rodzime eukaliptusy.
Na moją logikę to z tego powinno wynikać lepsze wchłanianie dwutlenku węgla... ale z drugiej strony Europejczycy produkują zdecydowanie więcej dwutlenku węgla niż Aborygeni.

Zaraz, zaraz, o czym to ja miałem napisać?
Że byłem w Końskich...
Byłem, w 1960 roku.
Akurat dostałem rower od cioci z Ameryki, nauczyłem się na nim jeździć i postanowiłem pojechać w Polskę.
Pierwszy etap miał być z Kielc do Łodzi z noclegiem w Piotrkowie Trybunalskim.
Po wyjeździe z domu nastąpiło pogorszenie pogody, zimno, zaczął lać gęsty deszcz, po 2 godzinach jazdy miałem dosyć, akurat zauważyłem drogowskaz - Końskie.
Zboczyłem z planowanej trasy, dojechałem w południe, pogoda się poprawiła i właściwie powinienem był jechać dalej, ale jakoś straciłem ochotę do jazdy, poszedłem na obiad do restauracji i do kina na film - Do widzenia do jutra.
Film taki sobie - zmarnowany dzień.

Powyższe wspomnienie zostało przywołane piątkową debatą prezydencką.
Próbowałem znaleźć w polskich mediach jakąś rzeczową relację z debaty, znalazłem tuziny minirelacji z miniwydarzeń, które debacie towarzyszyły.
Wydało mi się to charakterystyczne dla obecnych czasów - unikanie podstawowego tematu (D. Trump jest tu wyjątkiem).
Może też zmarnowany dzień?

P.S. Film - Do widzenia do jutra - KLIK.

21 comments:

  1. Byłem w Sielpi nad Czarną... rzut beretem do Końskich. Niezapomniany obóz harcerski pod patronatem straży pożarnej. Codzienne wypady do miasteczka dla podtrzymania kondycji. Pamiętam debaty pod budką z piwem. To były teksty o ważnych, życiowych sprawach, pełne, jasne i treściwe. Hitem było piwo beczkowe z sokiem malinowym. Teraz w Końskich zaserwowali jakieś"siki"św. Weroniki-rozwodnione, mdłe- kto to łyka? Jutro bez przyszłości-serial na kilkanaście lat ...
    gaśnicowy

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sielpia - chyba właśnie tam skręciłem w stronę Końskich.
      Obóz harcerski pod patronatem Straży Pożarnej - czyli jesteś gaśnicowym z certyfikatem :)
      Piwo z sokiem malinowym - coś miłego mi się przypomina.
      A piątkowa debata?
      Wydaje mi się, że jedynym efektem może być zainteresowanie młodego pokolenia wyborami, ale oddadzą raczej głosy na tych bez szans.

      Delete
    2. Zdobyłem certyfikat młodzieżowego dowódcy drużyny strażackiej! Leży gdzieś w piwnicy. W tamtych czasach rolnicy trudnili się hodowlą gęsi. Osobiście"upolowałem"dwie sztuki. Obozowy zapłacił zadośćuczynienie właścicielowi, a ja dostałem naganę. Oddzielić gęś od stada, to ciężka sprawa... Gęsi jedliśmy we czterech, upieczone w lesie. Przez ładnych parę dni... Nafaszerowane borówkami, jabłkami i ziołami. Było wino wytrawne, było wybaczone... .
      gaśnicowy

      Delete
    3. Zmiana pokoleniowa w Polsce, wedle badaczy, opóźniona jest co najmniej o 10 lat. Beton postkomunistyczny. System wyborczy( bierny, jak dla chłopów pańszczyźnianych) itd.
      gaśnicowy

      Delete
    4. Gęś - ja z kolegą ukradliśmy z PGR-u kaczkę, to był za rewanż za ukradziony, ale odzyskany kajak.
      Smażyliśmy tę kaczkę na smalcu, na ognisku w lesie... bez żadnych przypraw :(((

      Delete
    5. Zmiana pokoleniowa w Polsce, o tym nie mam pojęcia.
      System wyborczy - wydaje mi się, że taki sam jak w innych krajach EU.

      Delete
    6. System wyborczy-zabetonowany-wedle Z. Brzezińskiego"najgłupszy". Propozycje prof. Przystawy były brane pod uwagę na poważnie jedynie przez prezydenta L. Kaczyńskiego. W Polsce obywatelom ograniczono bierne prawo wyborcze itd.
      O zmianach pokoleniowych w Polsce pisał m. in. historyk Łojek..., kiedyś się interesowałem tymi tematami..., było, minęło...
      Widać po społeczeństwie, jakie wartości są najważniejsze w obecnej sytuacji polit-gosp. Dla niektórych mieć jakąkolwiek świadomość obywatelską-ogólnie mówiąc-to nie istotna sprawa...
      Szkoda czasu na studiowanie w pewnym wieku, są przyjemniejsze chwile..., dywagować, nakręcać się emocjonalnie, sprzeczać w rodzinie... . lepiej sobie troszku powspominać...pozdrawiam serdecznie!
      gaśnicowy

      Delete
  2. Znam z Końskich pewnego niezwykle interesującego człowieka. Piotr dziś jest księdzem pracującym w Norwegii. Odwiedziłem go swego czasu w jego rodzinnej miejscowości. Był to 1994 rok. I też wiosna, i też padało jak z cebra… Pisałeś, że 34 lata wcześniej też tam padało a debata prezydencka również odbyła się w „psiej pogodzie” Wygląda na to, że w Końskich często pada.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czyli zamiast mówić - pogoda pod psem - może lepiej mówić: pogoda jak w Końskich.

      Delete
  3. Nie byłam w Końskich, debaty całej nie widziałam, ale i urywki mi wystarczyły...
    U Ciebie w pogodzie bez zmian, u nas zmiany zbyt częste, kto wrażliwy, ten cierpi, a film przypomniano nawet ostatnio w jakiejś telewizji.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zmiany pogody potrafią być dotkliwe.
      Film - chyba już całkiem nieaktualny.

      Delete
  4. Nie oglądam politycznych debat, bo to pyskówka. Chęć poniżenia kandydata i znalezienie wad w jego zachowaniu, a nie konkretna rozmowa.
    D.Tramp szokuje. Daje Show polityczny typu opierniczenie na wizji jednego prezydenta i bicie ukłonów diabołowi, że niby tak dobrze się dogadują. Może i dobrze się dogadują, ale ja mam wrażenie, że Diabolo drwi z Hameryki. Prezydent JuEsEj deklarował, że w 24 godziny ( potem był chyba miesiąc) zakończy wojnę w Europie. Jak powiedział tak się nie stało. Dzisiaj padły bomby na ukraińskie miejscowości- ludzie szli szli z dzieićmi do cerkwi.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oglądanie debaty to spory wysiłek, ta w Końskich trwała podobno prawie 3 godziny. Było też sporo zaskoczeń, teraz dowiedziałem się, że nie wiadomo kto za to zapłaci.
      Może Fundusz Sprawiedliwości?
      Mnie brakuje rzeczowej, całościowej relacji, ale teraz o to coraz trudniej.

      Delete
  5. Do widzenia, do jutra - toż to już klasyka, Nowa Fala w polskim kinie 😁 i muzyka Komedy!

    Końskich nie znam, choć to w moim "rodzonym" województwie. A co zrobiłeś z nowiutkim rowerem, gdy oglądałeś film w kinie? W sensie, żeby go nie ukradli 😂

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, w tamtych czasach film był mocno reklamowany.
      Rower... istotna sprawa. Do roweru miałem łańcuch, kłopot był z bagażem - plecak na bagażniku i o to się głównie obawiałem.
      A okradła mnie - Poczta Polska - po przejechaniu ponad 2,000 km, w Warszawie, roweru miałem już dosyć - dojechałem do Kielc autostopem a rower wysłałem pocztą. Gdy nadawałem, pani na poczcie ostrzegała - proszę zdjąć wszystkie ruchome części, ale co to znaczy? Koła mam zdjąć?
      Nie zdjąłem niczego i zdjęli mi reflektor, dzwonek, torebkę z narzędziami.

      Delete
  6. Replies
    1. Moja mama była spod Kielc, czyli witaj w klubie 🙂 spędziłam w podkieleckiej wsi wiele świetnych wakacji u babci.
      Ciekawe te australijskie odwrócone pory roku. Potrzebowałeś dużo czasu, przyzwyczaić się do nich?

      Delete
    2. Pochodzę teoretycznie z Warszawy bo tam się urodziłem, ale niecały rok później rodzice przeprowadzili się do Kielc i tam pozostałem do matury plus wizyty podczas studenckich wakacji.
      Moja matka miała do Kielc nastawienie negatywne, ja się tam czułem dobrze.

      Delete
    3. @Lucy - miło mi :)
      Australijskie pory roku i inne dziwadła - jedyna rzecz do której nie możemy się przyzwyczaić to Wigilia w środku lata - upały, najdłuższy dzień roku - bez sensu.

      Delete
  7. Jak kazde dziecko mialam rower ale nie bylam do niego przykuta ani oszolomiona jego posiadaniem.
    Ze wspomnien rowerowych mam tylko jedno a tyczy nie mnie tylko brata - gdy na Mikolaja dostal trzykolowy to tak go kochal ze usypiajac musial go miec na lozku przy sobie. Mogl miec wtedy zaledwie pare lat skoro rower byl trzy kolowy a jak ja ten fakt pamietam bedac przeciez mlodsza od niego, to nie mam pojecia.
    Udalo mi sie mieszkac w cieplych klimatach wiec za 41 lat pobytu w USA jak mialam ze cztery Wigilie-Swieta ze sniegiem to wszystko. Przyzwyczailam sie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak każde dziecko...
      Jaką to różnicę może zrobić kilka lat - ani ja ani żaden z moich bliskich kolegów nie miał roweru. Ja na dodatek nie umiałem jeździć na rowerze bo nie mieliśmy nawet sąsiada z rowerem.
      Wigilia w ciepły i dłuuuugi dzień.
      Bez problemu przyzwyczaiłem się do tej zmiany, tyle że dla mnie to już nie jest Wigilia.

      Delete