- Czym najbardziej różni się las od miasta? - zapytał podczas powrotu z wędrówki.
- W lesie nie ma śmieci - taka była najczęstsza odpowiedź.
Zaskakująca. Każdy raczej by się spodziewał, że powiedzą, że nie ma sklepów, kina, Macdonalda. Ale żeby śmieci?
Wydaje mi się, że w tym przypadku dzieci ulicy mogą być uznane za autorytet.
Na marginesie dodam, że w australijskim buszu nie ma oznakowanych szlaków turystycznych. Są oczywiście wydeptane ścieżki opisane w przewodnikach turystycznych, ale normalną sprawą jest, że podczas kilkudniowej wędrówki nie spotka się człowieka.
Wczoraj odwiedziliśmy a naszym najmłodszym wnukiem Ambrożym farmę naszej córki. To jest tak zwana "hobby farm" a hobby naszej córki to konie.
A więc jazda. Na małym koniu...
na dużym koniu...
Wreszcie Ambroży miał dosyć. Zdjął hełm, rozejrzał się.
- To teraz może pójdziemy... - zaczął, ale przerwała mu jego cioteczna siostra...
- To teraz wyszczotkujemy i opłuczemy konia.
Zajęło to chyba więcej czasu niż jazda. Wreszcie skończone, koń może robić to co naprawdę lubi - KLIK.
- Na farmie nie zostawia się partnera po zakończeniu zabawy - tłumaczy cioteczna siostra, która wyraźnie ma dydaktyczne zacięcie.
Spytam go za kilka dni czym najbardziej różni się farma od miasta.
Hmmm... w polskim lesie odpowiedź chyba byłaby inna. Nigdy nie mogłam zrozumieć jak to możliwe, że na szczytach niektórych gór są mini wysypiska śmieci. Ludzie naprawdę męczą się, żeby tam dojść, a jak dojdą, śmiecą. Nie widzę w tym sensu.
ReplyDeleteMyślę, że istotnym czynnikiem jest oddalenie od miejsca noclegu. Fakt, że wędrówka trwa dłużej niż dobę mocno zmienia sposób widzenia.
DeleteCiekawa jestem, co odpowie :-)
ReplyDeletearchato