Moritz Gleitzman - Once
...to właśnie przytrafiło się mnie.
Pewnego razu poszedłem z synem do teatru na sztukę Moritza Gleitzmana - Two weeks with the Queen. Po sztuce obaj mieliśmy łzy w oczach, a mój syn, który wtedy był w szkole średniej, powiedział - Tatusiu, nigdy nie myślałem, że sztuki teatralne mogą być tak dobre.
Książki Moritza Gleitzmana zauważyłem nieco później. Bardzo mi się podobają. Opowieść rozgrywa się na ogół w dość nietypowych okolicznościach, bohater jest słabą istotą, do tego myśli w bardzo naiwny sposób i jest dobry, naiwnie dobry. Każde, nawet w sposób oczywisty wrogie w stosunku do niego postępowanie, stara się wytłumaczyć na korzyść adwersarza. I o dziwo, ostatecznie wygrywa. I to nie używając żadnej czarnej magii.
To ostatnie wyjątkowo sobie cenię gdyż odnoszę wrażenie, że w obecnych czasach najpopularniejsze książki dla dzieci rozwiązują wszystkie problemy przy pomocy czarów.
Przeczytałem pewnie pół tuzina książek Moritza Gleitzmana i przyznaję, że czytanie jego książek dla dzieci sprawia mi niemniejszą satysfakcję niż czytanie książek dla dorosłych. Podsuwam je również swoim wnuczętom, aż...
Pewnego razu, przeczytałem w książce tego autora, że dziecko w zakonnym sierocińcu modliło się do Boga, Jezusa, Marii Dziewicy, Papieża i Adolfa Hitlera.
Gdzie, jak, kiedy?
W Polsce, w roku 1942. Bohater książki - 10-letni Feliks - nie jest sierotą. Jego rodzice, Żydzi, oddali go 3 lata wcześniej (czyli w 1939 roku) do sierocińca tłumacząc mu, że ich księgarnia jest w kłopotach i muszą całkowicie poświęcić się pracy. Gdy tylko rozwiążą te kłopoty, to wróci do domu.
Udało im się umieścić go w sierocińcu gdyż zakonnica, matka Minka, kupowała u nich książki. W sierocińcu, jak to w sierocińcu, Feliks często jest w kłopocie i wtedy wzywa na pomoc... Boga, Jezusa, Marię Dziewicę, Papieża i Adolfa Hitlera. Zrozumiałe, przecież sierociniec prowadzą zakonnice.
Pewnego razu, spędziłem kilka miesięcy w prowadzonym przez zakonnice zakładzie dla dzieci. To było w Polsce, w roku 1946. Conajmniej dwa razy dziennie modliliśmy się do Boga, Jezusa i Marii Dziewicy. Do Papieża nigdy się nie modliliśmy. O Adolfie Hitlerze wiedziałem wtedy sporo choć miałem dopiero 5 lat. Nikt z mojego otoczenia: rodzice, zakonnice, sąsiedzi nigdy nie użyli słowa Naziści.
Pierwsze zetknięcie książkowego Feliksa z życiem pozaklasztornym następuje gdy sierociniec kontrolują Naziści posługujący się obcym językiem. Ich celem są żydowskie książki kupione przez matkę Minkę. Rzucają je na stos i palą. To jest dla niego szok, i ostrzeżenie - Naziści palą książki!
Wkrótce potem Feliks wyobraża sobie, że rodzice przesłali mu wiadomość wzywającą go do powrotu do domu i ucieka z sierocińca. Odnajduje rodzinne miasteczko, rodzinny dom, a w nim - Polaków - pan Radzyn, który zajmował się czyszczeniem toalet deklaruje, że to teraz jest dom jego rodziny. Pani Radzyn woła: łap go szybko, to go oddamy! Feliks ucieka.
Na ulicy spotyka polskie dzieci, zapraszają go do zabawy. A w co będziemy się bawić?
Jak to w co? W łapanie Żydów.
I tak dalej...
W książce tylko raz pojawia się Niemiec, tak się złożyło, że nosi nazistowski mundur.
Bardzo dobrze napisana książka, ale chyba jej nie polecę swojemu wnukowi Feliksowi.
Na końcu książki adnotacja autora: Ta historia jest wymyślona, ale spędziłem wiele czasu przeglądając dokumenty, pamiętniki, słuchając wspomnień świadków. Wszystkie podane w książce wydarzenia są prawdziwe.
Wspomnienia świadków...
Pewnego razu, chyba początek lat 90-tych, byłem w Melbourne na spotkaniu z Adamem Michnikiem. Było to głównie wspominanie stanu wojennego. Pod koniec spotkania jakiś pan z widowni poruszył temat zwrotu mienia żydowskiego. Poparło go kilka osób, przekrzykiwali się nawzajem. Jedna pani zaczęła wypominać: przecież Polska w 1939 roku w ogóle się nie broniła. Wpuścili Niemców bez walki.
Adam Michnik krzyknął: niech pani natychmiast przestanie, co za brednie pani opowiada!
Kobieta przerwała, ale po cichu coś tam mówiła do otaczających ją osób. Potakiwali głowami.
P.S1. Once to pierwsza z chyba 5 książek Moritza Gleitzmana opowiadających losy Feliksa w Polsce w latach wojny i trochę później. Cała seria jest mocno propagowana w krajach anglojęzycznych. Znajduje się w programie lektur w wielu szkołach średnich w USA.
P.S.2 - wisielczy humor nigdy mnie nie opuszcza. Gdy przeczytałem, że Naziści mówili w obcym języku zastanowiłem: się jaki to mógł być język?
Z książki wynika, że Naziści nie pochodzili z jakiegoś określonego kraju. A zatem, jaki język nie jest związany z konkretnym krajem, narodowością?
Esperanto!
Ha, ha, a twórcą esperanto był Żyd, no, przewrotnie Ci to wyszło ;-)
ReplyDeletearchato
Oj Archato - dlaczego tak kawę na ławę.
DeleteMało to fajne. Prawdą jest, że nasi rodacy byli okropni w stosunku do Żydów. Przykro mi, że w Polsce tak wiele osób nie chce tego przyznać. Ale jednak to nie Polacy wywołali wojnę:(((
ReplyDeleteIlenka50 - stosunki polsko-żydowskie są mocno powikłane. Najlepiej według mnie oddała to Hanna Krall w książce Hipnoza.
DeleteJan Gross pisze o tym brutalnie. Według mnie bardzo jednostronnie, ale to są odniesienia do faktów, można z tym polemizować.
Natomiast w przypadku nieco bajkowej fikcji jaką sa książki M. Gleitzmana poczułem się bezradny. Autor ilustruje opowieść zdecydowanie antypolskimi drobiazgami. Dziecko w polsim, katolickim, klasztorze modli sie do Adolfa Hitlera. Takie obrazki transmitowane są do pamięci młodzieży. W jakim celu?
Ciekawe co też tak pana Michnika zdenerwowało? Czy stwierdzenie, że Polska się nie bronił,czy też użycie niestosownego określenia najeźdźców?
ReplyDeleteTakie obrazki transmitowane są do pamięci młodzieży. W jakim celu?
ReplyDeletePowyzej masz odpowiedz na swoje pytanie. Wystarczy ze przeczytasz komentarz ilenki50. To jest wlasnie PRODUKT tych obrazkow.