Saturday, January 26, 2019

Australia Day

Dzisiaj mamy święto państwowe - Australia Day.
Upamiętnia on przyjazd statków Pierwszej Floty do Australii 26 stycznia 1788 roku.
Przypomnę - Australię oficjalnie odkrył kapitan Cook w 1770 roku. 18 lat później do jej brzegów dobiła flota wioząca pierwszy transport skazańców zabranych z przepełnionych londyńskich więzień.
Australia Day został uznany jako święto w 30. rocznicę tego wydarzenia, w 1818 roku.
Jest to dzień wolny od pracy. Jesli wypada podczas weekendu, to dniem wolnym od pracy jest najbliższy poniedziałek.

Oficjalne imprezy w tym dniu to nominacja Australijczyka Roku, przyznanie odznaczeń państwowych, ceremonie nadania obywatelstwa.

W 1938 roku australijscy Aborygeni zaczęli kwestionować znaczenie tego dnia, dla nich jest to rocznica inwazji.
W ostatnich latach marsze z okazji Invasion Day stają się coraz bardziej popularne.
W czołówce dzisiejszych wiadomości była informacja o fladze protestacyjnej zawieszonej na Westminster Bridge w Londynie.


Flagę rozwiesiło 30 aktywistów, ale jednak Londyn nadaje sprawie wielką wagę.

Zlikwidować dzień wolny od pracy?
Jestem bardzo ciekawy czy ludzie to kupią.

Swoistą przeciwwagą są liczne tradycyjne ceremonie Aborygeńskie pod hasłem - witamy was na naszej ziemi.


Oglądałem fragmenty powyższej ceremonii w telewizji. Moją uwagę zwrócił udział kobiet a raczej ich stroje. Otóż wszystkie miały starannie uczesane włosy, ubrane były w proste, ale dobrze skrojone sukienki, na stopach miały buty na wysokich obcasach. Dla porządku dodam, że miały twarze nieco zamalowane białą farbą.
Powstrzymam się od komentarzy aby nie dodawać zamieszania do tego, i tak kontrowersyjnego, święta.

Australijczyk Roku. W tym roku zwyciężyli nurkowie jaskiniowi, którzy brali udział w ratowaniu dziecięcej drużyny piłkarskiej zablokowanej w jaskiniach w Tajlandii.

Mam pełne uznanie dla zwycięzców, ale jednak odnoszę wrażenie, że decydującym czynnikiem była medialna popularność tego wydarzenia. Jestem pewien, że na australijskim gruncie nie brakowało wydarzeń, w których ktoś podjął ogromne ryzyko aby ratować czyjeś życie.

Jak to jednak dobrze, że wyprowadziłem się z Polski. Tutaj nikogo nie obchodzą moje marudzenia. A gdybym był w Polsce, to pewnie łatwo bym się wciągnął do jakiejś kampanii nienawiści. Pewnie po obu stronach.
Cecha narodowa?

No comments:

Post a Comment