Sunday, January 27, 2019

Niedzielne czytanie - pisane pod wpływem

Kolejna książka Grahama Greene'a wydana w serii Vintage Green. Seria obejmuje wszystkie książki tego pisarza, do mojej biblioteki  trafiły chyba tylko dwie, ale też dobrze. Szczególnie dlatego, że ich nie czytałem.
The Confidential Agent - Tajny agent - pod tym samym tytułem opublikowano w Polsce książkę Josepha Conrada The Secret Agent.
Graham Greene w przedmowie do książki wyznaje, że pisał ją tylko dla pieniędzy. Jego głównym zadaniem w tym czasie była praca nad książką The Power and the Glory - Moc i chwała. Główne zadanie szło jak po grudzie, bieda stukała do drzwi.

Greene postanowił napisać na kolanie jakąś rozrywkową powieść, która przyniesie szybki zarobek.
Nie zupełnie na kolanie, wynajął w tym celu mieszkanie, w którym każdego ranka zaczynał pisanie.
Pracę zaczynał od tabletki benzydryny (rodzaj amfetaminy). W południe brał drugą tabletkę.
Efekty były natychmiastowe - 2,000 słów dziennie. Jego normalna norma to 500 słów. Wspomina, że zabierając się do pracy nie miał żadnego pomysłu, brał pióro do ręki i słowa same płynęły.
Efektem ubocznym był romans z córką właścicielki mieszkania.

Późnym popołudniem wracał do domu pracować nad Mocą i chwałą, sądząc po książce benzyndryna przestawała już działać.

Książka pisana w roku 1938, autor ma w pamięci hiszpańską wojnę domową, wspomina również, że istotnym bodźcem był dla niego podpisamy rok wcześniej Układ Monachijski.

Akcja książki.
Pan D.  zostaje wysłany przez rewolucyjny rząd kraju, w którym szaleje wojna domowa, do Anglii w celu zakupu węgla.  Od pierwszej chwili zdaje sobie sprawę, że strona przeciwna nie cofnie się przed niczym aby udaremnić jego misję i przejąć zamówienie.

Już na promie przez Kanał La Manche na D. wali się istna lawina domniemanych i rzeczywistych zagrożeń. Z opóźnieniem i mocno poturbowany dociera do wynajętego mieszkania w Londynie.
Pierwszy krok to spotkanie z miejscowym agentem. D. orientuje się, że agent mu nie ufa, ale i on nie ma złudzeń co do lojalności agenta. Orientuje się również, że wielu pracowników ambasady jest przeciwnikami rewolucyjnego rządu.

Następnego dnia dociera na spotkanie z zarządem kopalni, pomyślnie prowadzi pertraktacje, negocjuje korzystną umowę i w momencie gdy ma nastąpić jej podpisanie orientuje się, że skradziono mu listy uwierzytelniające.

Wszystko stracone, D. zamienia się z tropionej zwierzyny w myśliwego, ale większość jego działań przynosi niezamierzone skutki.
Pozostaje mu tylko jedno - spotkać się z reprezentantami angielskich górników i odwołać się do ich świadomości klasowej.
Łatwo się domyśleć, że i tu ponosi porażkę.

Jednak ostatni rodział przynosi kolejny zwrot i D. opuszcza Anglię być może nie całkiem zdruzgotany.

Graham Greene wspomina, że gdy przeczytał książkę po zakończeniu jej pisania, to tak się zawstydził, że zamierzał opublikować ją pod innym nazwiskiem. Szkoda, że nie użył mojego nazwiska, ja bym się nie wstydził takiej książki.

Na polskiej stronie wikipedii o G. Greenie ta książka nie została wymieniona. Po długich poszukiwaniach znalazłem informację, że została wydana w Polsce, ale nie samodzielnie tylko wspólnie z jakimś innym opowiadaniem tego samego autora.
Wyglada na to, że polscy wydawcy ocenili tę książkę niżej niż jej autor

Mnie Tajny agent podobał się gdyż znalazłem w nim to co przyciąga mnie do książek Grahama Greene'a - zagubienie bohatera, którzy nie wierzy w sprawę dla której ryzykuje wszystko.

Osobna sprawa to dziewczyny - komentując Pociąg do Stambułu wspomniałem, że raziła mnie postać Coral przeliczającej wszystkie uprzejmości, jakich może doświadczyć ze strony mężczyzn na jedyną zapłatę jaką, jako uboga kobieta, mogła zaoferować.
W Tajnym agencie sytuacja jest odwrotna, to dziewczyn przejmują inicjatywę i  oferują  zagubionemu cudzoziemcowi ogromny wachlarz nieerotycznych usług i uprzejmości.
Może to wpływ działania benzydryny na autora?

No comments:

Post a Comment