Kilka dni temu byliśmy na nabożeństwie w Uniting Church.
Uniting Church to australijski pomysł. Powstał z połączenia trzech kościołów - Metodyści, Prebiterianie, Kongregacjoniści (???).
Motywacja była prosta - ilość wiernych malała a budynki kościelne kosztowały. Po połączeniu można było sprzedać ponad połowę budynków i Uniting Church trzyma się dobrze.
Nabożeństwo rozpoczęło się od powitania wiernych i wzmianki, że istotą wiary chrześcijańskiej są Ojciec, Syn i Duch Święty.
Jako jedyni w kościele wykonaliśmy z żoną znak krzyża. Powtórzyliśmy to na zakończenie nabożeństwa.
Po zakończeniu podszedłem do celebranta i spytałem czy znana jest mu ta katolicka, ale również chyba anglikańska, a na pewno prawosławna, tradycja.
Znana, znana, ale temat niezbyt go interesował.
Przypomniało mi się wydarzenie tej samej kategorii. Sporo lat temu byłem na mszy w kościele anglikańskim i tam, po wejściu do kościoła przykląkłem, powtórzyłem to podczas ofiarowania chleba i wina, oraz jeszcze raz, przed wyjściem.
W kościelnym hallu czekało już na mnie kilka życzliwych pań:
- Jak się cieszymy, że katolik nas odwiedził!
- Prosimy, prosimy, tu jest herbata a tu kanapki, a może coś słodkiego.
- Bardzo mi miło, skąd panie wiedziały?
- You genuflected!
A cóż za pokraczne słowo?
Oznacza przyklęknięcie na jedno kolano, uklęknięcie na dwa kolana to już swojskie kneeling.
Oba te wydarzenia były inspiracją tego wpisu.
Po pierwsze - wykonanie znaku krzyża to również demonstracja.
Przypomniała mi się wizyta w Moskwie w 1980 roku.
Mieszkałem w hotelu Kosmos. Z jednej strony był pomnik zdobywców kosmosu, z drugiej - malutka, przygarbiona cerkiew.
Z cerkwi wyszło właśnie młode małżeństwo z córką.
Przez odejściem, zwrócili się w stronę cerkwi i zamaszyście, tak prawosławnie, przeżegnali. Córka zrobiła jakiś drobny znak krzyża. Zrugali ją i dopilnowali, aby zrobiła to tradycyjnie, z rozmachem.
Wyznam, że ta scena, w tej scenerii, zrobiła na mnie mocne wrażenie.
Przypomnała mi dzieciństwo kiedy matka pilnowała żebym się wyraźnie przeżegnał ilekroć przechodziliśmy koło kościoła. To była publiczna demonstracja naszej przynależności.
Po drugie - tytułowa gimnastyka.
Zastanowiłem się nad fizyczny aspektem liturgii.
Podczas katolickiej mszy wierni 5 razy wstają (i siadają) oraz 2 razy klękają (niektórzy przyklękają), plus przyklęknięcie przy wejściu i wyjściu z kościoła, 2 razy wykonują znak krzyża.
Osobiście wyznam, że to klęknięcie jest miłą ulgą dla mojego kręgosłupa.
To wszystko w ciągu niecałej godziny.
Przypominają mi się nieśmiałe próby wprowadzenia ćwiczeń fizycznych podczas pracy biurowej. Radzono nam porozciągać zesztywniałe mięśnie co godzinę, przez 5 minut.
A katolicy robią to już kilkanaście wieków.
Pomyslałem oczywiście również o muzułmanach, którzy wykonują nieco bardziej skomplikowane ćwiczenia.
Nie wiem jaka jest pozycja ćwiczeń fizycznych w buddyźmie, ale chyba istotna.
Widzę w tym mądrość - uznanie fizycznej, cielesnej strony ludzkiej egzystencji.
P.S. Sprawdzając w Wikipedii temat przyklękania znalazłem bardzo mi miłe skojarzenie ze wspomnianym w poprzednim wpisie podpaleniem świątyni Artemizy w Efezie.
???
Otóż zwyczaj przyklękania wprowadził oficjalnie Aleksander Macedoński.
Podpatrzył go u Persów. To dowód jego mądrości - ucz się od swoich wrogów.
Przyklękanie zastąpiło praktykowany poprzednio sposób oddawania czci przez padanie na twarz.
Jaki tu związek z podpaleniem świątyni???
Poród Aleksadra zbiegł się z podpaleniem, wtajemniczeni twierdzili, że Artemiza była tak zaaferowana tym porodem, że nie zatroszczyła się o swoją świątynię.
Aleksander honorowo zaoferował odbudowanie świątyni lecz Efezjanie, równie honorowo, nie przyjęli tej oferty mówiąc, że nie przystoi, żeby bóg budował świątynię Bogini. Odbudowali ją z własnych funduszy po śmierci Aleksandra.
Łza się w oku kręci na wspomnienie tych boskich obyczajów.
Jak tylko mam okazję, wstępuję do cerkwi na nabożeństwo... To chyba najpiękniejsza chrześcijańska liturgia... Mnóstwo znaków, symboli, ukłonów... W czasie studiów we Wrocławiu wstępowałem do parafii unickiej na ul. Nankiera... I nie przerażało mnie, że liturgia trwała czasami ponad dwie godziny.
ReplyDeletePrzyklękacie - liturgiczna gimnastyka... Dobre określenie;-)
Byłem w cerkwi tylko 2 razy, w tej moskiewskiej wspomnianej we wpisie oraz w cerkwi w Wilnie. To były krótkie wizyty więc nie zdążyłem się zorintowac jaka jest struktura nabożeństwa.
DeleteZnaki, symbole, ukłony - ale czy wykonują je wierni czy tylko osoby celebrujące?
Większość oczywiście celebransi...
DeleteAle do wielu włączają się wierni.
Boska Liturgia Św. Jana Chryzostoma to jedna z najpiękniejszych - https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Liturgia_%C5%9Bw._Jana_Chryzostoma
Zaczyna się od Proskomidii - ubierania celebransów i czynności/gestów z tym związanych a kończy rozdawaniem antydoru (chleba niekonsekrowanego) tym, którzy nie przystąpili do Komunii). Warto to zobaczyć:-)
I posłuchać wspaniałych śpiewów.
Składam rewizytę, dziękując za komentarz na moim blogu. Łza mi się w oku zakręciła, gdy zobaczyłam komentarz z antypodów. Przyjaciele moich rodziców wiele lat temu wyemigrowali do Australii, ale po śmierci mojej matki kontakt z nimi się urwał. Pamięć o nich pozostała. Niewiele mogę powiedzieć na temat wiary, bo jestem niewierząca, ale historia każdego wyznania jest sprawą bardzo ciekawą i ludzie powinni ją poznać, by lepiej rozumieć innych. Pozdrawiam serdecznie.
ReplyDeleteBardzo dziękuję za rewizytę.
DeletePrzed laty publikowałem blogi na Bloxie, który potrafił zbudować platformę, na której spotykało się ciekawych blogerów.
Teraz pozostały metody "chałupnicze", czasem działają.
Pozdrawiam.