Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów».
A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.
I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».
Ewangelia św. Łukasza 11: 1-13
Pierwsza sprawa to modlitwa Ojcze nasz.
Lubię ją i chętnie odmawiam.
Może wynika to z tego, że mój ojciec umarł gdy miałem 2.5 lat i myśl o nim była moją ucieczką od problemów dnia powszedniego.
Zaskoczyło mnie gdy dowiedziałem się, że modlitwą tą rozpoczyna się każde posiedzenie Australijskiego Parlamentu.
Sprawdziłem przed chwilą - tradycja trwa, ale jest obecnie poprzedzona uznaniem dziedzictwa Aborygenów - Uznaję ludy Ngunnaval i Nambrii jako tradycyjnych opiekunów terenów na których znajduje się Canberra i wyrażam swój szacunek dla starszyzny, poprzedniej i obecnej, wszystkich australijskich Aborygenów.
Drugie - w dzisiejszym czytaniu zastanowiło mnie połączenie tej modlitwy z natarczywym domaganiem się pomocy.
Już wczoraj, słuchając w radio ostatniej części Koncertu Telemanna na recorder* i orkiestrę, zwróciłem uwagę na natrętne trele fujarki...
Znałem już tekst niedzielnego czytania więc skojarzyłem to sobie z dobijaniem się do drzwi sąsiada w nocy.
Dzisiaj rano, idąc do kościoła rozkoszowałem się cudnym zimowym słońcem i wtedy usłyszałem natarczywe ćwierkanie ptaków nad moją głową.
- O co one mogą prosić Boga? - pomyślałem.
Najlepsze co przyszło mi do głowy to prośba - i nie wódź mnie na pokuszenie.
- Jakiej pokusy mogły doświadczyć ptaki nad moją głową?
Sprawa oczywista - spuścić na mnie kupę.
Doszedłem do kościoła z czystą głową.
Żeby jeszcze moje myśli były równie czyste.
* Recorder - nie mogę znaleźć tłumaczenia na polski, logika podpowiada, że jest to fujarka.
No tak, ja nie pomodliłam się i nieraz ptaki na mnie narobiły...
ReplyDeleteA poważnie, w rozważaniach duchownych o modlitwach czytałam, że w modlitwie nie chodzi o prośby, raczej o podziękowania, bo modlitwa to nie koncert życzeń. Z drugiej strony, nazywa się modlitwę rozmową z Bogiem, a mi się wydaje, że to raczej monolog...
Rozmowa... przypomina mi się wierszyk - dziad przemówił do obrazu.
DeleteModlitwa... według mnie modlitwa może być dla wielu osób sposobem rozładowania ich stresów, lęków, frustracji. Powtarzanie tych samych zdań to odmiana medytacji.
Dziwne, że można mieć ,,podobne'' doświadczenia, a inaczej wysnuwać z nich wnioski. Nas tato zostawił jak miałam około 5 lat. Zawsze na religii chciało mi się płakać, jak odmawialiśmy Ojcze nasz, bo za każdym razem mi się przypominało, że ja nie mam taty, a Bóg na stówę nie będzie się nadawać jako jego zastępstwo. Bo tak samo jak tato, Bóg nie za bardzo słucha.
ReplyDeleteRóżny odbiór takich samych sytuacji.
DeleteWydaje mi to się naturalne.
Do tego istotne jest jak ta sytuacja jest "rozegrana". Ja miałem duży kontakt z religią i był to zawsze bardzo pozytywny kontakt więc chyba nic dziwnego, że to zaowocowało dobrymi skojarzeniami.
Na razie tylko Włosi (?) maja niwą wersję „Ojcze nasz”. Kontrowersyjny wers „Nie wódź nas na pokuszenie” zamieniono na „Nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. I choć ja się już cale dekady nie modlę, ta nowa wersja bardziej mi się podoba. Nie dalej jak kilka dni temu przeczytałem, że gdyby apostołowie nie poprosili Jezusa o słowa jakiejkolwiek modlitwy, do dziś katolicy by żadnej nie znali. A tę anegdotkę opowiedział... ksiądz.
ReplyDeleteNajbardziej jednak zdumiewa mnie ten parlament australijski. Mam pytanie: czy wśród parlamentarzystów są osoby niewierzące lub wierzące w jakąś orientalną religię i czy oni też muszą się modlić po chrześcijańsku?
Dobiegają mnie echa dyskusji - czy Bóg może sprowadzać na ludzi pokusy?
DeleteUważam, że może, przecież jest Wszechmogący.
Tekst "nie dopuść abyśmy ulegli" nie jest zły gdyż nie określa źródła pokusy, ale przez to jest mętny.
Dla mnie wynika z niego, że Bóg sprowadza na ludzi pokusy ale jak Go poproszą o pomoc, to pomoże im aby nie ulegli.
Jak wspomniałem we wpisie, mnie też zaskoczyło ta modlitwa w parlamencie. I to nie w jednym, ale również w stanowych i do tego to jest codzienna procedura.
Słyszałem o przypadkach gdy posłowie starali się jakoś to ignorować, ale nie są to częste przypadki.
Czytałem gdzieś rozważania prawne, że o ile sama procedura, że należy na otwarcie posiedzenia wstać i powiedzieć jakieś wstępne teksty, jest OK, o tyle "speaker" czyli marszałek parlamentu mógłby jako osoba prywatna złożyć do sądu skargę, że zmusza się go do wygłaszania tekstu o podłożu religijnym.
gdy w sklepie /takim z ladą, niesamoobsługowym/ proszę o chleb, popierając to rzecz jasna jakimś konkretnym argumentem mierzonym złotówkach, euro, czy czymś w tym guście, to dodaję, że ma być z karmą dla drobiu... bardzo lubię pieczywo pełnoziarniste, do tego jest dobre dla zdrowotności... aczkolwiek kiedyś w domu zagdakałem i zrobiło mi się jakoś dziwnie... na szczęście to nie ja zagdakałem, tylko taki odgłos zza okna wpadł mi w słowo...
ReplyDelete...
słowo "record" najbardziej mi się kojarzy z boksem, tak się nazywa zwięzłe zestawienie dotychczasowej kariery zawodnika: ilość walk wygranych, remisów i porażek, czasem w nawiasach bywa informacja, ile walk zakończyło się przed czasem... czyli z logiki angielskiego wynika, że recorder to ten, co robi, tworzy record... a kto jest głównym autorem recordu?... bokser, inaczej pięściarz lub archaicznie: pugilista...
p.jzns :)
Zgoda, angielska nazwa - recorder - jest bezsensowna nawet google translate nie potrafi tego przetłumaczyć jako nazwę instrumentu muzycznego, tłumaczy na - magnetofon.
DeleteNatomiast słowo - record - tłumaczy się na polski jako - zapis.
Dlatego logiczne jest nazywanie tak wymiernych wyników w sporcie - rekord to wynik na tyle ważny, że trzeba go zapisać.
I te słowa z Ewaneglii Łukasza (3 i 4 akapit) są najlepszym dowodem na to, że Biblia to zbiór mitów i nic więcej. Sam musisz przyznać, że tak to nie działa...
ReplyDeleteTo natarczywe proszenie ma kilka podtekstów.
DeleteNa dzisiejszej mszy, pierwsze czytanie ze Starego Testamentu też było na ten temat - Abraham prosi Boga żeby ocalił Sodomę jeśli znajdzie w niej pewną ilość "sprawiedliwych".
Podczas tego targu Abraham zaczyna od 50 sprawiedliwych i stopniowo obniża poprzeczkę aż dochodzi do 10.
W tym momencie przestaje już prosić, ale kontaktuje się z zamieszkującym Sodomę swoim bratankiem Lotem i radzi mu uciec z tego miasta.
Wyciągam z tego wniosek, że można potargować się z Bogiem, ale jeśli zależy nam na danej sprawie, to lepiej załatwmy ją własnymi siłami.
Po co prosić Boga o coś, co możemy osiągnąć własnymi siłami? Ale to nie ma znaczenia, bo on i tak nie rozpatruje pozytywnie naszych próśb.
DeletePowyższy komunikat znalazłem w spamie.
DeleteJeszcze raz dziękuję za instrukcję jak je odnajdywać i reaktywować.
Po co prosić?
Niektórym osobom takie proszenie dodaje siły, niektórych uwalnia od stanów depresyjnych.
Źle jest jeśli modlitwa zastępuje działanie lub zniechęca do wysiłku.
Czytałem kiedyś książkę o "cudownych" uleczeniach osób metodą Silvy ( https://en.wikipedia.org/wiki/Silva_Method ).
W skrócie polega to na wprowadzeniu mózgu w stan półsnu (stan alfa) i w tym stanie wyobrażać sobie jak walczymy z chorobą, na przykład - rozwalamy złogi cholesterolu młotem pneumatycznym.
Według autora może to uruchomić dodatkowe działanie systemu immunologicznego.
Jednostajna modlitwa może pomóc ten stan alfa osiągnąć.
kiedyś mój znajomy tak walczył z jakimś nerwobólem... wprowadzał się w inny stan świadomości, a potem wizualizował sobie ten ból jako taką czarną włochatą kulkę, którą polewał /w swojej wizji/ płynem, jakimś rozpuszczalnikiem, od którego ta kulka czezła... wstępną czynnością był mantra, jakaś formułka, którą powtarzał sobie w umyśle... jak twierdzi, sposób zadziałał, a przy okazji oszczędził sobie wątrobę, gdyż odstawił leki przeciwbólowe, które brał na samym początku, zanim wpadł na pomysł alternatywnej terapii...
Deletetakie ćwiczenia medytacyjne faktycznie w niektórych przypadkach mogą stymulować organizm do samoleczenia, wspierać terapię medyczną, a czasem nawet ją zastąpić...
takie zabiegi mogą też pomóc w treningu sportowym, wizualizujemy sobie wtedy daną sekwencję ruchów "idealnie" wykonaną... rzecz jasna fizycznego treningu to nie zastąpi, ale jako suport może zadziałać...
wiadomo, że żadnych bogów nie ma, więc proszenie ich o realną pomoc nie ma sensu, ale sam akt proszenia, w formie takiej mantry, może uspokoić umysł przed jakimś działaniem, pomóc w koncentracji na czynności, która staje się tym samym efektywniejsza...
p.jzns :)
P. S. Czy poradziłeś sobie ze spamem według mojej instrukcji?
ReplyDeleteDopiero po tym komentarzu poszukałem starych komentarzy i znalazłem Twoją instrukcję.
DeleteDziała - bardzo dziękuję.
Uwazam ze religia i polityka nie powinny byc mieszane, tzn. zadna modlitwa odmawiana w parlamencie.
ReplyDeletePełna zgoda, temat trochę rozwinąłem we wcześniejszym komentarzu.
Delete"Aniele Boży, Stróżu mój...."
ReplyDeleteod dziecka jest przy mnie...
szczepan
Zgoda, to bardzo dobra modlitwa, jednak gdy zacząłem naukę religii uznałem, że nadszedł czas na Ojcze Nasz.
DeleteMoże w mojej dziecięcej naiwności Anioł był tylko i wyłącznie mój i zawsze czułem Jego obecność, a Ojciec jest Nasz i "trudniej"było mi do Niego dotrzeć?( Znaczenie każdego słowa w modlitwie ma inną "moc"...) Bóg ma tyle spraw na głowie, że potrzebni są "pomocnicy". Potem przyszedł czas na improwizowane,własne modlitwy do Boga, ale zawsze czuję, że mój osobisty Stróż jest i będzie przy mnie-nawet w godzinę ....Ratował mnie z takich opresji...
ReplyDeleteszczepan
Zgadza się - Aniele Boży stróżu MÓJ...
DeleteOn miał strzec w dzień i w nocy i doprowadzić do Królestwa.
Proste.