Tematem ostatniego wpisu był pogrzeb.
Minął ponad tydzień, w tym czasie nie było żadnego pogrzebu... i z pewnym niepokojem zauważyłem, że NIC się nie wydarzyło.
Dodatkowy sygnał alarmowy wysłał mi nasz znajomy, Polak mieszkający w Sydney. Łączą nas prawie rodzinne więzi, mój mieszkający w Anglii wujek, brat matki, był ojcem chrzestnym znajomego.
Znajomy zadzwonił i na wstępie rozmowy wspomniał uczciwie, że dzwoni bo osoby, które znają się na rzeczy, doradziły żeby utrzymywać kontakt z ludźmi bo to łagodzi przebieg wielu starczych przypadłości.
Zgadza się, zorientowałem się, że znajomy zapomniał już że rozmawialiśmy na początku lutego więc tym razem zrobiliśmy powtórkę tamtej rozrywki.
Wygląda to na osobiste przechwałki, ale wiem o co chodzi.
W zeszłym roku prowadziłem kilka prezentacji w ośrodkach dla starszych osób, w tym roku... jeszcze nie czuję się na siłach by to kontynuować.
Na szczęście wnuczęta zdopingowały nas do działania.
W sobotę była to nasza najmłodsza wnuczka - Gracie - finał koszykówki uczniów szkół podstawowych.
Finał odbywał się w ogromnej hali na obrzeżach Melbourne.
Ponad 20 km od domu, zupełnie inny teren, niezwykle pofalowany i masa, masa drzew.
Nagle - ogromna hala sportowa, w której mieści się chyba 8 boisk koszykówki i innych sportów. Tłum ludzi z każdej strony.
Gracie walczyła jak lwica, ale jej drużyna zajęła 2 miejsce.
Niedziela (dzisiaj) ...
Nasz najstarszy wnuk Feliks miał występ w balecie Don Quixote.
Właściwie to już oglądaliśmy jego występ w tym balecie, ale tym razem występ był w miejscowości odległej 100 km od Melbourne i tak się złożyło, że w tej okolicy mieszka moja znajoma z pracy sprzed 35 lat.
To będzie dopiero test pamięci!
Jazda - zaskoczył mnie ruch na szosie - 4 pasy dokładnie upakowane samochodami - cała ta chmara mknie z prędkością 100 km/godz.
Po godzinie dojeżdżamy do klubu golfowego na lunch.
Najpierw mijamy drzwi do jaskini gier hazardowych...
Spotkanie ze znajomymi wyjątkowo sympatyczne. Trochę bałem się, że 2 godziny przy stole może się zbyt dłużyć, ale oni odbyli wiele ciekawych podróży Pacyfiku a poza tym mieli cierpliwość wysłuchać kilku moich opowiadań i już pora jechać na występ baletowy.
Balet Don Quixote ma bardzo mało wspólnego z opowieścią o błędnym rycerzu. To jest opowieść o młodej parze a od czasu do czasu stary dziadek w zbroi, z błędnym wzrokiem przechodzi w te lub wewte przez scenę.
Wyznam, że poczułem bliskość duchową z tą postacią.
Koniec przedstawienia - zespół baletowy wychodzi do foyer i pozuje widzom do fotografii - to jest moja szansa wcielić się w Don Kichota.... z wyciągniętymi nogami...
Gratulacje dla wnuczki za zajęcie drugiego miejsca. Na pewno kosztowało to sporo wysiłku. A z drugiej strony dało dużo frajdy. I dla dziadka za młodość ducha i świetne pozowanie do wspólnego zdjęcia.
ReplyDeleteA tak przy okazji. Też zawsze czułem słabość do Don Kichota. Podobno Cervantes napisał powieść, aby wyśmiać literaturę rycerską średniowiecza. Ale wyszło jak wyszło i mnóstwo ludzi nawet polubiło (o)błędnego rycerza. Okazało się, że bardziej rozumiemy pełnego słabości bohatera, który ma swoje ideały niż nadęte, wyrafinowane postacie skupione na samym sobie. Parodia i ironia mogą okazać się czasami bardzo przewrotne;-) Pozdrowienia spod Alp.
Wnuczka, niezgodnie z genami rodzinnymi, nie jest wysoka, więc aby dostać się do drużyny musi nabiegać się bardzo dużo.
DeleteDziękuję w jej imieniu za gratulacje.
Don Quixote - niektórzy uważają tę książkę za fundament nowoczesnej literatury. Dowiedziałem się, że została przetłumaczona na angielski 29 razy?!?!!!
Pozdrawiam.
Ale świetny pomysł z tym zdjęciem, gratuluję poczucia humoru!
ReplyDeleteNie bez kozery obawiamy się spotkań po latach, ja już chyba niekoniecznie bym chciała, na kilku się sparzyłam...
Drogi o jakich piszesz bywają zatłoczone, ale przynajmniej szybciej się dojedzie, bo gdy jest daleko, to niefajne są ciągłe ograniczenia prędkości i wąskie szosy.
jotka
Zdjęcie... ten układ był dla mnie oczywisty jeszcze w trakcie trwania występu.
DeleteJazda na szosie w tłoku... zgoda co do efektywności transportu. Ja dziwiłem się i nadal się dziwię, z jakiego powodu taka ilość ludzi, w niedzielę koło południa, wyjeżdża z Melbourne?
Kolorystycznie- super zgrałeś się z baletnicami . Widowiskowo...:-)
ReplyDeleteTo było popołudniowe przedstawienie, więc ubrałem się letnio, baletnice się dostosowały.
DeleteIntuicyjnie :-)
DeleteIntuicja to nieodzowny atrybut aktora/tancerza.
DeleteImponuje mi Twój wnuk. Mężczyzna w balecie, podoba mi się.
ReplyDeleteNasz wnuk ma wiele zalet, natomiast mężczyzna w balecie to ryzykowna pozycja.
DeleteKażdy zawód obarczony jest jakimś ryzykiem. A mnie się baletmistrz podoba i koniec!
DeleteZastanowiłem się chwilę nad tą wymianą komentarzy - Twój jest miły i pozytywny, a mój - pełen obaw i zastrzeżeń.
DeleteDziękuję Ci za ten optymizm :)
Gratulacje dla Twojej wnuka.
ReplyDeleteNo i Ty wspaniale wyglądasz na tym tle jako Don Kichote!
Moje uznanie Lechu!!!
Dziękuję za gratulacje dla wnuka - przekażę.
DeleteA jak ja się dobrze w tej roli czułem :)))
Co za wspanialy pomysl z tym zdjeciem wsrod dorodnych baletnic! Ja bym sie tez dobrze czula pozujac z nimi.
ReplyDeleteGratulacje dla wnuka i wnuczki - drugie miejsce to wysoka pozycja i pewnie pomogla w jej osiagnieciu.
U mnie tez szosy, autostrady wciaz pelne samochodow ile by nie mialy linii. Gdy corka mieszkala w Miami i tam ja odwiedzalam to w miescie istnial ruch samochodowy przez cala noc, nigdy ulice nie byly puste.
Zdjęcie z baletnicami to będzie pewnie najmilsza pamiątka :)
DeleteRuch na szosie... mnie zastanawia - dokąd ci ludzie jadą i po co?
Czy to nie ciekawe, że teraz to wnuczki grają w koszykówkę, a wnukowie tańczą w balecie? Fajnie, że każdy może się realizować tam, gdzie czuje, że najbardziej pasuje.
ReplyDeleteNa pewno wybór zajęć dla dzieci się rozszerzył.
DeleteAle co wybiorą na przyszłość to osobna sprawa.