Saturday, April 10, 2021

Żałoba poranna na wyspie Tanna

 Świąteczna przerwa w blogowaniu wydawała się nie mieć końca.
Nawet śmigus-dyngus mnie nie ożywił, dopiero ta wiadomość: książe Filip zmarł w piątek rano.

Dzisiaj (sobota) ubrani na czarno spreakerzy TV trzymają ręce na pulsie wydarzeń - flagi narodowe opuszczone do połowy masztu - poniżej na moście nad zatoką w Sydney...


... o 5 wieczorem oddany zostanie salut armatni.

Moje myśli są jednak z mieszkańcami wyspy Tanna, którzy uznali księcia Filipa za swojego Boga i teraz mają nadzieję, że wreszcie osiądzie on wśród nich na stałe - KLIK.

Tytułowa żałoba na tym filmie - KLIK.

Z ostatniej chwili!!!

Salut armatni już się odbył - BUM-BUM.

14 comments:

  1. Nic z tego nie rozumiem. W moim przekonaniu książę Filip był niczym broszka na piersi Beaty Szydło. O co więc tyle szumu? ;))

    ReplyDelete
    Replies
    1. O co tyle szumu?
      Wydaje mi się, że ludzie po prostu potrzebują tego typu osobistości, ceremonii, postaci.
      Ze smutkiem obserwuję, że w Polsce ludzie są coraz bardziej spięci. Czasami odnoszę wrażenie, że ten kraj zamienia się w wielką Komisję Smoleńską.
      Na czubku jest ta kierowana przez Antoniego M. Ona nic nie robi. Natomiast życie wre w podkomisjach d/s Katastrofy PiSowskiej, Katastrofy Katolickiej, Katastrofy LGBT i wielu pomniejszych.

      Delete
  2. Kult Filipa... to coś dla mnie nowego i ciekawego zarazem.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Absolutnie ciekawe i inspirujące.
      Na tej wyspie już podczas II Wojny powstał kult cargo .
      Tubylcy byli pod wrażeniem ogromnych samolotów załadowanych towarami i uznali, że warto się modlić aby takie dostawy trwały.
      Tutaj linki: https://en.wikipedia.org/wiki/Cargo_cult
      https://en.wikipedia.org/wiki/John_Frum

      Delete
    2. Kult cargo jest mi znany. Ciekawe jest zwłaszcza to, że tworzyli atrapy lotnisk i samolotów kojarząc je ze spływającym z nieba dobrobytem.

      Delete
    3. czym się różni religia Cargo od religii abrahamicznych /lub też lokalnego kultu polskiego Jeźdźca Na Białym Kopytniaku/?... detalami na pewno... ale generalnie, to wszystko sprowadza się do jednego: Mesjasz /judaizm/, Mahdi /islam/, Chrystus-bis /chrześcijaństwo/, czy też bogowie Cargo, każdy przyleci i DA :D
      p.jzns :)

      Delete
    4. @PKanalia - zarówno Bóg Izraela jak i Allah postawili swoim wiernym dość konkretne warunki uzyskania satysfakcji i jeszcze bardziej konkretne warunki otrzymania surowej kary.
      Kult Cargo dużo bardziej mi się podoba, nie stoi za tym żaden Bóg, po prostu - oczekiwanie gwazdki/paczki w nieba.

      Delete
    5. nie jestem specem od religii Cargo, więc mogę się mylić, ale jak mi wiadomo, to te paczki "same" się znikąd nie biorą, tylko jakiś bóg /czy kilku/ ma je zrzucać, a czy do końca randomowo?... no, nie wiem, skoro miejscowi budują różne fikuśne konstrukcje, aby spadły właśnie tam, a nie gdzie indziej...
      na poziomie detali faktycznie jest pewna różnica z "religiami księgi", ale wyznawcy swoimi "zasługami" lub praktykami magicznymi (modlitwa "o coś") próbują zjednać swojego boga, aby ich uszczęśliwił /indywidualnie, grupę lub wszystkich ludzi/, czyli zasada jest ta sama...

      Delete
  3. Tańce i spożywanie ceremonialnego narkotyku - Kava... A to dopiero;-) Musiało być wesoło i bez niepotrzebnego ...spięcia;-) Czasami żałuję, że urodziłem się w takiej smętnej kulturze;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. kava-kava to taki raczej lajtowy semi-narkotyk, coś a la marihuana, tylko inaczej spożywany, ponoć bardzo sympatyczny, łagodzący obyczaje w przeciwieństwie polskiego narodowego NARKOTYKU zwanego WÓDA... co ciekawe i wręcz zdumiewające, od niedawna w Polsce kava-kava jest znowu legalna, aczkolwiek na poziomie praktycznym raczej słabo dostępna...
      p.jzns :)

      Delete
    2. Wydaje mi się, że to pogoda/klimat określa świadomość, a do tego jeszcze wyspa - izolacja.
      Izolacja i brak wyboru - idealne warunki do szczęścia (?)

      Delete
    3. klimat określa świadomość... przykładem może być styl spożywania wspomnianego narkotyku: na południu Europy ludzie powoli nasączają się powoli winkiem, a czym im bardziej na północ, tym bardziej sięgają po mocniejsze trunki, nie wspomnę już o najdalszej północy, czy wschodzie, gdzie się wali wódę "do deda"...
      /spostrzeżenie statystyczne rzecz jasna, bo pojedyncze, indywidualne gusta mogą być inne/...

      Delete
  4. Jaś... znaczy Filip nie doczekał, jeszcze dwa miesiące, a by trafił w Polsce jakieś ca 1000 euro brutto miesięcznej emerytury... ale chyba raczej nie miał polskiego obywatelstwa, więc to tylko teoria...
    p.jzns :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gdyby o tym wiedział, to pewnie złożyłby wniosek o obywatelstwo.

      Delete