Tuesday, January 16, 2024

Król umarł niech żyje Królowa

 Styczeń, pełnia lata, urlopy.

W Australii oznacza to liczne festiwale, właśnie zakończył się jeden z największych - Parkes Elvis Festival w miejscowości Parkes w Nowej Południowej Walii. Zgromadził około 25,000 fanów króla Rocka w tym pewnie ponad tysiąc sobowtórów.

Przeszedłbym nad tym do porządku dziennego gdyby nie jedna historia.
Otóż jeden z imitatorów Elvisa prowadzi działalność charytatywną - odwiedza starsze, niedołężne osoby, które chciałyby pobyć chwilę w towarzystwie idola ze swych młodych lat.
Szczegóły tutaj - KLIK.

Wyznam, że poruszyła mnie ta historia, niestety moi muzyczni idole to spore orkiestry, nie zmieszczą się w naszym domku, jednak przy tej okazji przypomniałem sobie moje "spotkania" z Elvisem.

Wydaje mi się, że początki były w 1956 roku, program radiowy Lucjana Kydryńskiego.
Rok 1956 - pierwszy festiwal jazzowy w Sopocie, Leopold Tyrmand - lektura książki Zły. To otworzyło mi oczy na światy inne niż PRL, szczególnie jazz.
A tu nie minęły 3 miesiące i dowiedziałem się o Rock and Rollu, większości moich kolegów podobał się, ja przeżyłem pewną rozterkę.
Byłem pod urokiem jazzu tradycyjnego a tu - pstryk - i popularność zdobywa coś innego. Poczułem jakieś krętactwo - to nie są poważne sprawy tylko wybryki mody.
Dalsze zgłębianie jazzu pogłębiło moje rozterki - jazz nowoczesny zdecydowanie mi się nie podobał, jazz tradycyjny szybko mi spowszedniał, wróciłem do muzyki klasycznej i tak mi zostało na resztę życia.

Jednak po tym tegorocznym spotkaniu z Elvisem zrobiłem przegląd moich elvisowskich wspomnień.

Pierwsze spotkanie to było chyba TO.
Jailhouse Rock? Rock z więzienia?
Ten filmik zobaczyłem dopiero dzisiaj, dotąd nie miałem pojęcia że to była taka sceneria.

Kolejny utwór, który zapamiętałem to It's now or never - rockowa interpretacja popularnej włoskiej piosenki - Wróć do Sorrento - KLIK.
Wyznam, że powyższe nagranie sprawiło mi przykrość - po pierwsze Elvis jest otyły, po drugie w tym nagraniu ktoś wykonuje Wróć do Sorrento i to jest raczej żałosne.

W pamięci utkwił mi utwór In the Ghetto - KLIK.

Zajrzałem do katalogu utworów wykonanych przez Elvisa - KLIK - 786 utworów.
Dowiedziałem się, że pierwsze utwory nagrał w 1953 roku - My Happiness - KLIK.
Karierę zakończył w roku 1977, jeden z ostatnich utworów to - Unchained Melody - KLIK.
Zmarł 16 sierpnia 1977 - KLIK.

Dla poprawy nastroju druga strona królowania - kilka dni temu pierwsza w historii Australijka została królową europejskiego państwa!
Mary Donaldson z Tasmanii została królową Danii - krótka relacja wizualna - KLIK.

Spojrzałem jeszcze na radość Duńczyków -  KLIK.
Sprawozdawca zwraca uwagę na wyraźny wzrost entuzjazmu gdy na balkonie pojawia się królowa Mary, ja odnoszę wrażenie, że entuzjazm rośnie jeszcze bardziej gdy dołączają do nich dzieci.
Na szczęście nie wyprowadzili na balkon swojego pieska bo ten mógłby ich wszystkich pokonać.

15 comments:

  1. Elvis wiecznie żywy, nawet w Polsce, pokazywano kiedyś sobowtóry lub osoby próbujące wyglądać jak Elvis, gorzej ze śpiewem:-)
    Jak to mówią, dzieci zawsze kradną show!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Elvis zawsze żywy.
      To jednak wyjątkowa postać, mieliśmy wiele sław jazzu czy muzyki rozrywkowej, ale jednak tylko Elvis jest tak celebrowany.
      Królewskie dzieci - rozumiem, że ludzie roztkliwiają się gdy widzą malutkie dzieciaczki, ale tu królewięta miały po kilkanaście lat i ten entuzjazm mnie zaskoczył.

      Delete
  2. Oglądaliśmy w naszej TV australijskich Elvisów, miło było popatrzeć jak świetnie się ludzie bawili:) Osobiście też jestem fanem Króla!
    Zacieśniamy związki Australijsko-Europejskie w obszarze królewskim. Dynastia duńska jest najstarszą w Europie, a mało się o nich mówi w przeciwieństwie do dynastii Windsorów. Abdykacja Królowej Małgorzaty odbyła się z wielka klasą a młodym "Królestwu" życzę jak najlepiej.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Duńska monarchia - tutaj z uporem maniaka przypominam polską królową Danii - Świętosławę, córkę Mieszka I.==> https://bloginglife2.blogspot.com/2012/10/storr.html

      Delete
  3. To ja już wiem, dlaczego brakuje mi entuzjazmu. Po prostu nie jestem królową, a bardzo chciałabym być.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Być królową... trudna sprawa, ilość posad bardzo ograniczona, ale jednak - Wyspy Salomona, Eswatini, Lesotho - radzę sprawdzić czy tam nie szykuje się wakat.
      No i jeszcze perełka - Watykan!
      Myślę, że to godne Ciebie wyzwanie :)

      Delete
    2. Podoba mi się. Muszę to przemyśleć.

      Delete
  4. Przecież i w Australii mieliście wybitnego, czy po prostu dzikiego rockmana Johnny o'keefe, którego pomnik stoi na granicy QLD i NSW (Mareczek)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za informację, wyznam że dotąd nie wiedziałem o jego istnieniu :(
      Inna sprawa to - spojrzałem na kilka jego nagrań i według mnie do Elvisa mu bardzo daleko.
      Pozdrawiam.

      Delete
  5. Wyznaje ze chociaz doceniam i podziwiam kazdego rodzaju talent to Elvis nigdy mna nie zawladnal i nigdy nie potrafilam zrozumiec ludzkiej fascynacji jego osoba. Moze zwyczajnie rodzaj jego piosenek nie jest moim ulubionym.
    Wydaje mi sie ze popularnoscia piosenkarzy rzadzi okres w jakim sa aktywni - kiedys bylam przeciez fanka Beatlesow a teraz ledwie moge wysluchac kilku ich utworow dziwiac sie ze bylam nimi zachwycona.Byli dobrzy i wyjatkowi w danym czasie, teraz nie. Nie inaczej jest przeciez z malarstwem czy architektura - bywaja okresy, mijaja, nowe i inne wypychaja poprzednie.
    Nie imponuja mi sprawy krolewskie, czesto bedac tylko symbolicznymi. Wciaz pamietam powiedzenie - ze wsrod slepych jednooki jest krolem a to znaczy ze czesto zostanie krolem/krolowa to przypadek zyciowy ktory moze sie niejednemu zdarzyc, podobnie jak duza wygrana w totolotka.
    Ja tez nie znam Johnny O'Keefe ale dobrze znam - i kocham - AC/DC !

    ReplyDelete
  6. Popularność piosenkarzy/rek - oczywiście jest to przejściowa sława, Elvisowi trzeba przyznać, że miał świetny głos i jednak rock-and-roll był jakimś przełomem w muzyce estradowej.
    Królowanie, mnie też nie imponuje, czasem nieco współczuję koronowanym głowom - Belgia, Holandia, Hiszpania, itd,itd... - pewnie zdają sobie sprawę, że nie mają żadnego znaczenia.
    Ale tutaj przypadki raczej się nie zdarzają.
    Na marginesie - bardzo lubię opowiadanie M. Twaina - Królewicz i Żebrak.
    AC/DC - to mocne uderzenie!
    Zajrzałem tutaj - https://www.youtube.com/watch?v=v2AC41dglnM
    wygląda trochę jak występy w mocno przepełnionym szpitalu psychiatrycznym,

    ReplyDelete
  7. A dla mnie Elvis to jest król.
    Ale najbardziej się wzruszam przy "Love me tender".
    Stokrotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgadzam się - tyle lat, tyle sław, a Elvis jakoś trwa niewzruszony.
      Love me tender - dopiero teraz zobaczyłem video ==>
      https://www.youtube.com/watch?v=qwlrUUyxg9c
      - pełne zaskoczenie, Elvis taki powściągliwy wręcz nieśmiały.

      Delete
  8. jakos Elvis nigdy mnie nie zachwycil. Trudno bedzie zastapic "moja" dunska krolowa. Mary miala dosyc trudne poczatki jako pospolita ksiezniczka, ale po tylu latach jest zaakceptowana przez nacjonalistycznych Dunczykow.

    ReplyDelete
  9. Z okazji tego wpisu obejrzałem kilka video z Elvisem i niestety te późniejsze, w przesadnych strojach, Elvis tłusty i spocony, były niesmaczne.
    Zastąpienie królowej - znalazłem informację, że życie kobiet, które mogły spodobać się następcy tronu, staje się zmorą - media śledzą ich każdy krok, każdy kontakt w mediach społecznościowych.
    Z drugiej strony - bycie królową/królem - nie wydaje mi się atrakcyjne.

    ReplyDelete