Minęły dwa "dodatkowe" dni, wpadliśmy w tygodniowy rytm.
Liczba 7 ma w wielu kulturach specjalne znaczenie, w tym kontekście nie dziwi, że na siódemce opiera się rytm naszego życia (w biblii mamy stworzenie świata w ciągu 7 dni).
Ciekaw jestem ile czasu upłynęło zanim ludzie zorientowali się, że tygodniowy rytm nie da się zsynchronizować z porami roku?
W każdym razie dobrze, że nie da się zsynchronizować gdyż nasza, australijska emerytura wypłacana jest co dwa tygodnie - znaczy 26 razy w roku, znaczy... co 14 lat - 27 razy w roku.
I to spotka nas właśnie w TYM ROKU!!!
Skoro podałem już tyle liczb, to trudno nie wspomnieć kilku podsumowań zeszłego roku.
Książki - przeczytałem 6 - tragedia!!
W tym tylko dwie mi się spodobały a jedna - Apeirogon - wprowadziła mnie w stan rozterki, która nadal trwa.
Chyba 5 książek odłożyłem po przeczytaniu kilku stron.
Imprezy kulturalne - 12, głównie muzyczne, tylko jedno wyjście do kina (Barbie).
To co ja właściwie w tym roku robiłem?
Odwiedzałem lekarzy - oj tak, tak. Na dodatek rezultat praktycznie żaden.
Ostatnia deska ratunku - BLOG - 98 wpisów.
Hmmm - to też mniej niż w którymkolwiek z poprzednich 6 lat, ale uwzględniając fakt, że nic się u mnie nie działo, to zdecydowanie duużo - dziękuję czytelni(cz)kom za cierpliwość
Na zakończenie nie może zabraknąć Wordle.
To chyba przedostatnia gra zeszłego roku - prosta jak - raz - dwa - trzy!
Statystyki:
317 gier - czyli gram od marca. Po wstępnych zawirowaniach złapałem dobry rytm i już od prawie 6 miesięcy nie wypuściłem braku.
I jeszcze jedno, wieloznaczne spotkanie...
Zeszłoroczny Mikołaj.
A MY jeszcze żyjemy!
I ja w ub roku często odwiedzałam lekarzy. Przyszedł niestety taki czas że trzeba się leczyć i bardziej o siebie dbać niż w poprzednich latach.
ReplyDeleteAle udało mi się też trochę podróżować po kraju i za granicę.
Byliśmy całą Siódemka w Andaluzji a także w kilku najukochańszych miejscach w Polsce.
Udaje mi się dużo czytać chociaż przyznaję że niektórych książek nie doczytuję do końca.
Ale nie jest źle
Powodzenia Lechu a właściwie to SZCZĘŚCIA bo w tym słowie zawarte jest wszystko co dobre.
Stokrotka
Stokrotko, pamiętam Twoje reportaże z Andaluzji, tego Ci szczerze zazdroszczę.
DeleteKsiążki to tutaj trudna sprawa, coraz mniej liczy się co i jak się pisze, ważniejsze że pisze ktoś kto czuje się pokrzywdzony/a.
Szczęście - w angielskim mamy dwa określenia - happiness i luck - odnoszę wrażenie, że w moim przypadku wiele zależy właśnie od przypadku, od szczęścia.
Dziękuję bardzo za życzenia i wzajemnie - wiele szczęścia w każdym zrozumieniu.
Nieźle się jeszcze trzyma zeszłoroczny Mikołaj, ale z dietą chyba przesadził....Same kości. Na takiego bym nie poleciała w żadnym wieku, nawet gdyby gwiazdkę z nieba obiecywał.
ReplyDeleteWszystkiego czego sobie i najbliższym życzysz, żeby się pojawiło w kolejnym roku .
To rezultat jak ktoś się zbyt przejął własną rolą - tak się rozpędził przy rozdawaniu prezentów, że zapomniał o sobie.
DeleteDziękuję za życzenia i wzajemnie oraz odwrotnie.
To wszystko tylko statystka!
ReplyDeleteTak naprawdę liczy się całokształt, a twoje wpisy blogowe, to wartość sama w sobie!
Dziekuję za bardzo życzliwy komentarz i z ciekawością czekam na Twoje relacje.
DeleteGdybym zrobila osobista statystyke to ciekawe co by wyszlo... Wiem ze liczba przeczytanych ksiazek bylaby ogromna bo 6 bez trudu czytam miesiecznie. Wizyt lekarskich blisko zera jako ze te co polroczne to rutyna, kontrola.
ReplyDeleteWpisow blogowych nie wiem ile bo nie sprawdzilam. Zazdroszcze Ci ilosci slyszanych koncertow !!!
Z kolei Twoja ilosc wpisow brzmi imponujaco nie mowiac ze kazdy ciekawy i dopracowany.
Ilości przeczytanych książek (dużej) i wizyt u lekarzy (małej) szczerze Ci zazdroszczę.
DeleteWpisy blogowe - zajrzałem do Twojego Archiwum - 91 - czyli podobnie jak ja.
Zatem powinienem brać z Ciebie przykład a będzie dobrze.
6 przeczytanych książek... też chyba tylko tyke mam na koncie:)
ReplyDeleteCzekam na jakieś zauroczenie pisarką/ pisarzem, serią... i nic. Zero nowych odkryć. Próbuje po recenzjach coś dla siebie znaleźć i za każdym razem pasuję. Czasami kupuję ( rzadko) na ślepo i nie doczytuję.
Ot taki marazm jakiś.
Szczęśliwego nowego roku.
Zauroczenie pisarzem... och, na psa urok, niech mnie nie zauracza, niech po prostu ciekawie pisze.
DeleteWszystkiego dobrego w Nowym Roku.
7 to cyfra szczególna - numer mojego mieszkania :-)))
ReplyDeleteW Polsce 3 razy zmieniliśmy mieszkanie, teraz stwierdziłem, że pamiętam tylko numer ostatniego == 1.
DeleteŻyczę żeby tegoroczne mieszkanie w magicznym mieszkaniu dostarczało radości.
Oj... To mieszkanie wcale nie jest magiczne. Ja go serdecznie nienawidzę!
DeleteMoże ma jakąś złą magię ????
DeleteTrzeba ją odczarować albo zmienić mieszkanie, a może wystarczy wymienić tabliczkę z numerem?
Ależ jesteś skrupulatny w wyliczeniach, podziwiam i gratuluję dodatkowej emerytury. Masz pewność, że australijski ZUS nie wymyśli sposobu aby tego uniknąć? Nasz by wymyślił:))
ReplyDeleteKsiążki, koncerty - to wydarzenia godne zapamiętania, wpisy blogowe liczy dla mnie blogger.
DeleteDodatkowa emerytura... nie narzekaj na polski ZUS, przecież tam co raz trzynasta albo i czternasta emerytura.
Czytam książki ryzykowne...
ReplyDelete'Rytm naszego życia..." , umowne schematy narzucone przez różne religie, ideologie...
Na siódemce, albo trójce(trójcy, triadzie itepe)...
O trzech szóstkach nie wspomnę. Mikołaj Anoreks, z symboliczną maseczką, która chyba nie zdała egzaminu?
Młot
Książki ryzykowne, dla mnie taką okazał się być wspomniany we wpisie Apeirogon.
DeleteRzeczywiście mogą zaszkodzić, może mogą i pomóc?
Tylko przyklasnąć, jeśli chodzi o czytanie książek i ich wpływie na itd...
ReplyDeleteW moim przypadku na pierwszym planie są książki historyczne, biografie, pamiętniki itp.
Twój przykład dotyczy książki z gatunku fikcji politycznej...
Podobnie z filmami-chyba się wybiorę na film produkcji francuskiej o powstaniu patriotycznym z czasów Rewolucji Antyfrancuskiej...
Co jednemu może zaszkodzić, drugiemu pomaga-i tak trzymać!!!
Książki ryzykowne-jedne dla Czytelnika, inne dla Autora, albo wydawcy...
Pozdrawiam serdecznie
Są i książki rozrywkowe- wpadł mi właśnie w ręce "Alfabet Urbana"...
Młot
Mój przykład - Apeirogon - to nie jest fikcja.
DeleteLechu...
ReplyDeleteNie czytałem. Dwa zdania z recenzji zacytuję:
"Łączy fikcję, historię, politykę, sztukę i naturę..."
"Opowieść, której świat potrzebuje właśnie teraz..."
(Może zbyt się zasugerowałem?)
Książka spełniła oczekiwania pewnej części czytelników, do której należysz-historia utkwiła na pewien czas w pamięci czytelnika i o to Autorowi chodziło. Być może oparta na prawdziwych przeżyciach ojców..., prawdopodobieństwo zmusza do większych emocji...
W Polsce jest szeroko reklamowana, może pora odwiedzić biblio?
Nie wiem dlaczego, ale skojarzyłem sobie od razu książkę "Tatuaż"i tak zawzięcie zacząłem wertować i dążyć do prawdy, aż się zapętliłem w sprzecznych informacjach na temat tamtych bohaterów i ich losów. To mi pomogło zrozumieć, w jakim celu została ta historia opisana -właśnie w taki sposób, żeby spełnić pewne oczekiwania...
Wracając...
Po Twojej wzmiance o książce Harariego(?) uczyniłem podobnie, wierz mi, to było b. pouczające doświadczenie w sensie-co Autor(H.) miał na myśli, jakie zadanie miał do wykonania-no i ta potężna reklama-nie chodzę, tymi drogami-ale muszę...(przeczytać)
dzięki za kolejną pozytywną inspirację, jeśli tak można się wyrazić
i
pozdrawiam
Młot
Czytam obecnie niewiele książek a recenzji jeszcze mniej (wcale).
DeletePo książkach oczekuję tylko, że mnie zainteresują, to zdarza się bardzo rzadko.
Nie doszukuję się motywów jakie kierowały autorami - prosta logika mówi mi, że motywem jest zyskanie popularności i zarobienie pieniędzy.
Zadania do wykonania (Harari) - wydaje mi się, że w czasach obecnych książki są wyjątkowo nieefektywnym sposobem wpłynięcia na ludzi, inne media są znacznie lepsze do "wykonywania zadań".
Dziękuję za pozdrowienia i również pozdrawiam.
"Tatuażysta z Auschwitz".
ReplyDeleteMłot