14 sierpnia wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej.
Żądania strajkujących – przywrócenie do pracy Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy, budowa pomnika ofiar grudnia 1970, podwyżka płacy. Nie były to według mnie wielkie żądania, które mogłyby zaniepokoić władze państwa. Władze nie użyły siły, dyrekcja zakładu zasiadła do stołu i próbowała się targować.
Zaskoczeniem dla mnie było, że w ciągu następnych kilku dni do strajku dołączyło kilkanaście, kilkadziesiąt zakładów, powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. 21 sierpnia reprezentował on już 350 zakładów pracy.
Kalendarium sierpniowych wydarzeń tutaj – KLIK.
Nie potrafię sobie przypomnieć jak odbierałem te wydarzenia – pewnie trochę sceptycznie a trochę z niepokojem – w którymś momencie władza zareaguje siłą.
Zaskoczyło mnie, że mój kolega w pracy mocno zaangażował się w akcję strajkową. W każdy weekend latał do Gdańska.
– Co ty tam robisz – pytałem.
– Wszystko co mi polecą. Odbijam ulotki, przygotowuję posiłki, co tylko wpadnie w ręce.
A co myśli o komitecie strajkowym?
– Wałęsa to prosty robotnik – odpowiadał – na szczęście jest otoczony przez mądrych ludzi i to oni wszystkim kierują.
– Jakich mądrych ludzi?
– Mazowiecki, Geremek.
Nie wzbudzało to we mnie wielkiego zaufania.
W ostatnich dniach sierpnia rząd podpisał porozumienia z 4 głównymi komitetami strajkowymi. Podstawą było 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego – KLIK.
Nie wydały mi się one wielką rewelacją.
Poza tym raziła mnie ostentacja L. Wałęsy – ten długopis, Matka Boska w klapie. W porónaniu z nim minister Jagielski wygladał na męża stanu.
Ważniejsza sprawa – postulaty…
Pierwszy i najważniejszy – wolne, niezależne związki zawodowe – ten postulat miał wymiar polityczny, ale wydało mi się, że to z upływem czasu jakoś się rozmyje.
Postulat 2 – prawo do strajku. To pachniało mi liberum weto.
Dużą ilość postulatów takich jak – wolność słowa, wyprowadzenie kraju z kryzysu, polepszenie warunków pracy służby zdrowia, dobór kadry kierowniczej stosując kryterium kwalifikacji zawodowych, pełne zaopatrzenie rynku w produkty żywnościowe. zapewnienie odpowiedniej ilości miejsc w żłobkach i przedszkolach, skrócenie czasu oczekiwania na mieszkania – uznałem za pobożne życzenia.
Kolejne rządy, od wielu lat, zapewniały, że właśnie to robią, dlaczego teraz ma być inaczej?
Patrząc na obecną sytuację w Polsce odnoszę wrażenie , że z postulatów ekonomicznych, spełnił się tylko postulat poprawy zaopatrzenia w żywność.
Kilka postulatów było konkretnych – wprowadzić kartki na mięso i niektóre przetwory – z tym się zgadzałem, skończyć z tą loterią w sklepach.
Ale taki konkretny postulat (nr 14) – obniżyć wiek emerytalny do 50 lat dla kobiet, 55 dla mężczyzn. Ciekaw jestem co o tym myślą obecni obywatele i partie polityczne w Polsce?
Charakterystyczna dla mnie była reakcja jednego z moich szefów – Krzysztofa.
To był urodzony działacz społeczny.
Pamiętałem go jeszcze ze studiów gdzie był członkiem każdej organizacji społecznej. Wyznał mi kiedyś, że jest nawet członkiem ZBoWiD – Związku Bojowników o Wolność i Demokrację – KLIK. Jak to możliwe? Toż to był związek kombatantów II Wojny Światowej a Krzysztof był w moim wieku. Moja matka była ze mną w ciąży podczas kampanii wrześniowej 1939 – odpowiedział.
Nie zdziwiło mnie więc gdy porozumienia sierpniowe dodały mu energii. Skrzyknął wokół siebie starych wyjadaczy związkowych – przecież nam zawsze właśnie o to chodziło.
Pierwszy w PRL niezależny związek zawodowy powstał właśnie w LOCie.
Był to związek zawodowy pilotów (a może personelu latającego). Wtedy było to mocno nagłaśniane, teraz nie mogę znaleźć w internecie żadnej informacji na ten temat.
Przeczytałem statut związku i zmroziło mnie – większość statutu to były przywileje specyficzne dla personelu latającego. To wyraźnie tworzyło nową, uprzywilejowaną, klasę. To była niewielka grupa ludzi, ale ich strajk oznaczał paraliż całej firmy. Z drugiej strony, ponieważ grupa była niewielka to spełnienie ich wymagań nie było dla LOTu zbyt trudne.
A więc znowu – równi i równiejsi – tylko kryteria będą inne – pomyślałem.
Niewątpliwie będący w trakcie załatwiania kontrakt w Kuwejcie miał wpływ na moją sceptyczną ocenę sytuacji. Wiele osób wokół mnie przyjęło zmiany entuzjastycznie.
Nie byłem entuzjastą, ale liczyłem na stabilizację ekonomiczną, zniesienie znienawidzonego sytemu czterobrygadowego i zmianę relacji międzyludzkich w zakładzie pracy (kopalnia). Dręczyło mnie to, że cały czas pachniało zamętem, który w końcu nastąpił. Wałęsa nie budził mojego zachwytu, zaś rodzący się nowy związek zawodowy, przynajmniej w mojej kopalni, okazał się przechowalnią największych leserów, z wyjątkiem jednego, przewodniczącego. To był związkowiec z prawdziwego zdarzenia. Nigdy się do Solidarności nie zapisałem, ale z nim nie miałem żadnych zatargów, zaś nasze relacje, choć nie przyjacielskie, uznałbym za poprawne.
ReplyDeleteMiło spotkać kogoś z "tamtej epoki".
DeletePrywatną opinię na Andrzeja Gwiazdy na temat początków Solidarności cytowałem tutaj: https://dzieckom.home.blog/2015/12/11/rok-1980-opinia-gwiazd/
Ja, via maz, tez jestem z tamtej epoki.
ReplyDeleteBardzo go boli obecna ocena tamtych wydarzen, tym bardziej ze dawana przez ludzi ktorzy tylko "obserwowali" siedzac na plocie. Wogole nie maja pojecia ilu czlonkow i dzialaczy goraco i szczerze wierzyli w idee, duzo dla niej poswiecili. Oni widza tylko pozniejsze bledy i porazki. Bardzo latwo jest byc "madrym" gdy juz po wszystkim........
Moj maz, brat rowniez, spedzili w rok i tydzien w obozach internowania.
Ciekawam ktorego Asmodeusz dobrze wspomina? moze mego brata?
Świetnie ten dzień pamiętam, 31 sierpnia 1980 roku. Następnego dnia zacząłem czwartą, ostatnią klasę Liceum Ogólnokształcącego. To było wszystko niesamowite! Potem pamiętam, jak pisano o Niezależnych Związkach Zawodowych "Solidarność" powstałych w... Prokuraturze, a nawet w Milicji Obywatelskiej! Wielokrotnie spotykałem w Kanadzie jednego z założycieli związku w MO, Ireneusza Sierańskiego.
ReplyDelete