Sunday, February 28, 2021

Niedzielne przekręty

 Dzisiejsze czytania liturgiczne mocno mnie zasmuciły.

Czytanie ze Starego Testamentu - Abraham zgadza się złożyć Bogu swojego syna Izaka w ofierze.
Czytanie z Nowego Testamentu - Jezus inscenizuje dla 3 Apostołów pokazowe spotkanie z Mojżeszem i Eljaszem.

Przypomniała mi się książka Salmana Rushdie - Szatańskie wersety. 
Pisarz odważył się zakwestionować autentyczność świętej księgi Islamu.

W przypadku świętych ksiąg judaizmu i chrześcijaństwa sprawa jest dużo bardziej skomplikowana a ja potrzebowałem dzisiaj jakiegoś solidnego gruntu.
Znalazłem - fałszerstwa dzieł sztuki.

Najbardziej oczywiste to oczywiście obrazy i rzeźby.

Czytam obecnie książkę I was Vermeer (Byłem Vermeerem), autor Frank Wynne.
Tytuł wyjaśnia wszystko.

Sprawa została bardzo gruntownie zbadana i wyjaśniona dlatego główną atrakcją książki są dla mnie m.in. rozważania o fałszerstwie.

Francuski malarz, Theodore Rousseau stwierdził: to o czym mówimy, to są marne fałszerstwa, te dobre nadal wiszą w najbardziej renomowanych galeriach.

No właśnie, cóż złego jest w dobrym fałszerstwie? Tak dobrym, że uznani eksperci uznają, że autorem obrazu jest słynny malarz?

Jeśli fałszerstwo polega na namalowaniu oryginalnego obrazu, którego słynny malarz nigdy nie namalował, to dla mnie jest to dobry uczynek, dar dla ludzkości, której przybyło niespodziewane arcydzieło.
Jeśli jest to perfekcyjna kopia, która prawdopodobnie zostanie zamknięta w prywatnej kolekcji jakiegoś snoba-milionera, to też uważam to za czyn nienaganny. Milioner jest zadowolony z nabytku a fałszerski mistrz nieco zarobił.

9 comments:

  1. Piszesz: „Jeśli fałszerstwo polega na namalowaniu oryginalnego obrazu, którego słynny malarz nigdy nie namalował, to dla mnie jest to dobry uczynek, dar dla ludzkości” i przyznam, że tej opinii nie rozumiem. Ale ja tak mam, więc spokojnie ;) W takiej sytuacji mamy do czynienia z kradzieżą nazwiska mistrza, a nie da się zakwestionować faktu, że to nazwisko jest tak samo cenne jak jego dzieło, a może nawet bardziej. Innymi słowy mamy do czynienia z wyrafinowaną formą plagiatu, „dzieła”, które nie podpisujemy swoim nazwiskiem, ale gdzie kradnie się styl. Oszustwo, które naprawdę trudno mi nazwać „darem dla ludzkości”.

    Ne bardzo rozumiem jaki jest związek niedzielnego czytania liturgicznego z „Szatańskimi wersetami”, ale przyznaję – ten tok myślenie bardzo mi się podoba.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za życzliwe zainteresowanie.
      Kradzież nazwiska - zgadza się, ale co w tym złego?
      Powstało dzieło godne mistrza.
      Nazwisko cenne - czyli chodzi o pieniądze. Prywatni kolekcjonerzy czują się zagrożeni.
      Zgadzam się, że jest to istotna sprawa, ale akurat, dla mnie, prywatnie, jest ona zupełnie obojętna.
      Szatańskie wersety a Biblia.
      Chodziło mi o to, że uznany autor frontalnie zaatakowal świętość. W przypadku Nowego Testamentu mamy setki drobnych zastrzeżeń. W przypadku Starego Testamentu nie słyszałem nawet o tym.
      Pozdrawiam.

      Delete
    2. „W przypadku Starego Testamentu nie słyszałem nawet o tym”

      Pewne zastrzeżenia, co do Starego Testamentu również są... Świadczy o tym już liczba ksiąg wchodzących w kanon (czyli zestaw ksiąg uznawanych za natchnione)
      - żydowski (Tanach) ma ich 24;
      - protestancki - 39
      - katolicki - 46
      - prawosławny - 50 (a kościoły koptyjskie czy gruzińskie jeszcze więcej;-)
      Co prawda różnice wynikają jedynie z uznawania (nieuznawania) tzw ksiąg deuterokanonicznych (w protestantyzmie są apokryfami) oraz „pakowania” wszystkich proroków mniejszych do jednej księgi (judaizm). Wynikiem tego jest np że tak skądinąd ważnych ksiąg jak Mądrości, Syracha czy obu Machabejskich nie znajdziemy w żydowskim Tanach. Pozdrowienia.

      Delete
  2. W niedziele nie zalapuje sie na Msze, nawet nie probuje bo ponoc jakies zapisy obowiazuja. Chodze w tygodniu- mozna sie wtedy na wolne miejsce zalapac.

    To co zrobil Rushdie to faktycznie szczyt odwagi, bo oni nie mowia nic "niewlasciwego", ani zlego o swojej religii, a ten sie wyrwal i... zdradzil.
    Natomiast w panstwach katolickich gadanie zle o religii, palenie Biblii na scenie... to zaden wyczyn wymagajacy odwagi. Pluc kazdy moze jeden lepiej, drugi gorzej, bo to nie o to chodzi jak co komu wychodzi:))

    Tak sie zastanawiam ... czy chcesz powiedziec, ze Biblia ma cos wspolnego z plagiatem?

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas jest jakieś ograniczenie ilości osób w kościele, ale nadal to duża ilość. Ale... u nas ostatni wypadek zgonu na Covid był w październiku a teraz mamy może tuzin zakażonych.
      Odwaga Rushdiego - musiał się spodziewać niesądowego wyroku śmierci. Mój egzemplarz (polski) nie zawiera nazwy wydawnictwa ani nazwiska tłumacza.
      Znieważanie katolickich symboli, to inny temat, mnie chodzi o kwestionowanie źródłowego tekstu. Kwestionowany jest od samego początku, Ewangelie niezbyt się z sobą zgadzają, isnieje kilkadziesiąt apokryfów z tamtej epoki (i wciąż ich przybywa).
      Biblia, po pierwsze przepraszam bo wpis o fałszerstwach może sugerować, że fałszerstwo/plagiat są i tutaj.
      Po drugie - chodziło mi o to, że nie spotkałem książki kwestionującej integralność Starego Testamentu.
      Mnie najbardziej interesuje - jaka była treść oryginalnych 10 Przykazań, tych które Mojżesz roztrzaskał? Bo trudno mi uwierzyć żeby Bóg pisał to samo dwa razy. Na dodatek po przekonaniu się jaki chwiejny jest Jego lud.

      Delete
    2. Ogladalam kiedys program o tym jak kanon Nowego Testamentu byl ustalany. Zaistniala taka potrzeba, aby ze wszystkich spisanych historii o zyciu Jezusa, krazacych po romaitych chrzescijanskich gminach stworzyc jedna spojna opowiesc. Stalo sie to w czasach przesladowan pierwszych chrzescijan. W sumie to meczenska smierc chrzescijanki Blanki, doprowadzila do sytuacji, ze zasiedli ojcowie, poswiecili czas i ustalili kanon. Niech choc chrzescijanie wiedza za co oddaja zycie. Bo nie wiem czy wiesz, ale sprawa meczenstwa nie byla tak jednoznaczna w czasach pierwszych chrzescijan jak patrzymy na to obecnie. Oni nie byli do tego zachecani. Nie miano wowczas zdania czy to sluszne umierac za wiare, czy nie... Pozostawiano to sprawie sumienia samych wierzacych. Z drugiej strony owi pierwsi biskupi, jezeli zostali dopadnieci to nie wyrzekali sie-byli wierni do konca. Zaczeto wiec z nich brac przyklad.
      Wracajac jednak do tematu... tradycja podaje, ze Blanka byla takim momentem przelomowym.
      Ojcowie kosciola stwierdzili, ze najbardziej nieprzegadani, najbardziej zwiezli, spojni i nie bijacy tzw "piany", oraz najczesciej w roznych chrzescijanskich gminach czytani byli ci ewangelisci, ktorych obecnie znamy z Nowego Testamentu.
      Pamietam moje zetkniecie z apokryfami ( sa caly czas poddawane przez kosciol analizie), niektore byly przegadane, poswiecone strony na to jak Jezus uzdrawial zwierzatka... sa to opisy pomocne w wierze, ale dla zbawienia czlowieka niekonieczne. Trudno jest to ludziom uswiadomic. Mozna do apokryfow dotrzec, ale jak do tej pory jestem podobnego zdania co tworcy kanonu biblijnego.

      Delete
    3. Dziękuję za ciekawe informacje.
      Blanka męczennica - google się miesza, uparcie wtyka Blankę Kastyliską, która żyła w XIII w. Masz pewnie na myśli Blankę (Blandynę) Lyonską, która zyła w II w zginęła śmiercią męczeńską.
      Natomiast męczeńsstwo. Mam mocne przekonanie, że pierwsi chrześcijanie wierzyli, że koniec świata nastąpi jeszcze za ich zycia. Kilka Ewangelii bardzo mocno to sugeruje. To była chyba mocna zachęta dla niewolników w Rzymie, przymij tę wiarę i wkrótce trafisz do raju. To mogło być też silną zachętą do męczeństwa, znowu Jezus - czyż nie lepiej utracić życie doczesne a zyskać wieczne.
      Pozdrawiam.

      Delete
    4. This comment has been removed by the author.

      Delete
    5. Niewatpliwie , pierwsi chrzescjanie brali to dosc doslownie, poza tym przesladowania chrzescijan utwierdzaly ich w takiej wierze, czy tez przekonaniu, ze to koniec swiata.
      Natomiast nie bylo wowczas konkretnych wytycznych mowiacych ze smierc, czy meka za wiare powoduje, ze stajesz sie swiety czy tez otrzymujesz takowe miano... potem z czasem sie to jakos ustalilo, bo owych przesladowan bylo multum.
      Z jednej strony mozna bylo odczytac smierc Jezusa jako zachete pojscia jego sladami, czyli umrzec w podobny sposob jak mistrz, z drugiej mowilo sie, ze to on jeden przetarl szlak i wiecej ofiar w tym wzgledzie nie trzeba.

      W kazdym badz razie ktos tam ze straszych przygladajac sie meczenskiej smierci swoich stwierdzil, ze pora i czas ustalic jedna wersje wydarzen, aby ginacy w plomieniach, czy tez szczekach lwow wiedzieli za co gina.

      Delete