Od 3 dni szaleje w Australii... szczepionka antycovidowa.
Czasem mam podejrzenie, że dostawy do Australii spowodowały zmniejszenie dostaw szczepionki do krajów EU, ale mam nadzieję, że ten wpis nie spowoduje obcięcia dostaw.
Z drugiej strony, pamiętam, że Australia zamawiała szczepionki już w listopadzie 2020, tak że producenci nie powinni być zaskoczeni.
Skąd tytuł tego wpisu? Dlaczego napisałem, że szczepionka szaleje?
Bo już drugiego dnia szczepień, dwie osoby w domu starców, przez nieuwagę dostały poczwórną dawkę - KLIK.
Najwyższe sfery polityczne obrzucają się oskarżeniami, ofiary błędu (88 i 92 lata) mają się dobrze.
Ustalono, że szczepionkę przedawkował doktor, który wykonywał szczepienie. Nie był on przeszkolony w tym zakresie.
Moja uwaga poparta wieloletnim doświadczeniem: doktorzy nie powinni robić zastrzyków ani pobierać krwi, najlepiej robią to pielęgniarki.
Odnoszę wrażenie, że ten przypadek zwiększył podejrzliwość Australijczyków. Jakieś badanie opinii publicznej wykazuje, że 20% ludzi nie zamierza się szczepić.
Wyznam, że to dla mnie zaskoczenie.
Jak już kilkakrotnie wspominałem, Australia miała bardzo ostre restrykcje i przyniosły one nadspodziewanie dobre rezultaty. W okresie trwania restrykcji, ludzie ich przestrzegali i nie było wielkich protestów. Dopiero w ostatnich dniach temperatura wzrosła.
W walentynkową niedzielę w Melbourne odbył się protest przeciwko restrykcjom - KLIK.
W ostatnią niedzielę - przeciwko szczepionkom - KLIK.
Również na zakończenie turnieju tenisowego Australia Open, podczas przemówienia szefowej Australijskiego Związku Tenisa, rozległy się protesty i buczenie - KLIK.
To ostatnie najbardziej mi się nie podoba a to ze względu na nazwisko szefowej - Jayne Hrdlicka.
Z takim nazwiskiem zrobić karierę i to nie byle jaką w anglojęzycznych krajach (USA, Nowa Zelandia, Australia) - czapka z głowy.
P.S. Przeszkolenie jak wykonywać szczepionkę.
Oczywiście nie mam pojęcia na ten temat, dlatego mam tyle do powiedzenia, ale wydaje mi się, że większość zastrzyków wykonuje się tak samo - wbija się igłę strzykawki w ampułkę i wyciąga przepisaną ilość płynu.
W przypadku szczepionki Pfitzer sprawę komplikuje może fakt, że przechowywana ona jest w tak niskich temperaturach. Osoba wykonująca szczepienie musi pewnie uważać żeby sobie nie odmrozić palców.
Otrzymalam pierwszego Pfizera trzy tygodnie temu, dzisiaj dostane druga dawke - wiec moge opisac proces widziany przeze mnie na wlasne oczy:
ReplyDeletepielegniarka miala na tacy przygotowane kilka strzykawek z odpowiednia dawka, czyli niczego nie musiala wstrzasac czy odmierzac. Wlasnie dlatego iz Pfizer wymaga specjalnych warunkow przechowywania inna ekipa zajmuje sie rozmrazeniem i przygotowaniem dawek, nastepnie ilosc ktora bedzie w uzytku a wiedza ile bo znaja liczbe zarejestrowanych na ten dzien, idzie w rece pielegniarek a stanowisk szczepien bylo ze dwanascie. To oznacza ze rozmrazaja jedynie tyle ile potrzeba , nie marnujac a takze nie dopuszczajac do przekroczenia okresu przydatnosci.
Lechu - ludziom nigdy nie dogodzi - gdy nie bylo szczepionek czekali jak na zbawienie, teraz gdy sa to protestuja. Wazne iz to jest dobrowolne wiec nie widze podstaw do protestu - kto nie chce niech sie nie szczepi.
Nawiasem mowiac moj maz druga dawke otrzymal wczoraj i co narazie nie odczuwa zadnych ubocznych skutkow - a nawet zartobliwie mowi ze chyba go szczepia zwykla woda :)
Oczywiscie nie wiemy co bedzie za 5-10 lat.......
Bardzo dziękuję za odpowiedź z pierwszej, szczepionej, ręki.
DeleteTo przedawkowanie to była szczepionka Pfizer. W tv pokazywali ampułki, każda zawiera 5 dawek szczepionki więc trzeba wyciągąć ile trzeba. Mam nadzieję, że strzykawka ma skalę i nie trzeba tej 1/5 odmierzać na oko.
W każdym razie uważam się za przeszkolonego w tej dziedzinie.
Protesty - zgadza się. Ogłoszono na wszystkie mozliwe sposoby, że szczepienia są dobrowolne a protestujący, z pianą na ustach wyją, że nie zmuszą ich do wprowadzenia do krwioobiegu szatanskich substancji.
W Niemczech tez tak bylo. 8 osob zaszczepiono pieciokrotna dawka. Lekarz rowniez sie tlumaczyl, ze nie zostal przeszkolony, dostal przygotowane przez pielegniarke strzykawki i szczepil.Dopiero jak im zabraklo szczepionek to sie zorientowali, ze cos nie tak.
ReplyDeletePozdrawiam z Niemiec. Anita
Dziękuję za cenne uzupełnienie informacji.
DeleteJeśli w Niemczech też mieli taki problem, to znaczy że sprawa była rzeczywiście trudna :)
Pozdrawiam.
Jeszcze raz ja, by bylo na biezaco:
ReplyDeletew czwartek otrzymalam druga doze. Podobnie jak maz nie odczuwam skutkow ubocznych. Oboje nadal przestrzegamy zalecen czyli maseczka i dystans.
Podobnie jak za pierwszym razem pielegniarka szczepila nas juz przygotowanymi dozami, niczego sama nie musiala mierzyc.
Wydaje mi sie ze lekarze maja mniej doswiadczenia w tej materii niz pielegniarki - oni na ogol nie wykonuja takich pospolitych czynnosci jak zastrzyk. Np moj lekarz rodzinny tylko rozmawia ze mna wszystko wpisujac w swoj tablet, nie wiem czy wogole posiada stetoskop, haha, co mam miec zrobione, jak testy, wykonuja technicy. Jak wiec ma nabyc praktyki w obsludze strzykawki?
Cieszymy sie iz mamy to za soba tym bardziej iz wczoraj podano ze nasza FDA odpowiedzialna za zatwierdzanie lekarstw i szczepionek zatwierdzila zmiane w przepisie przechowywania Pfizera - poniewaz ludzie mieszkajacy na glebokich prowincjach mieli klopoty z jej otrzymaniem jako ze musieli dojezdzac do miejsc ktore posiadaly odpowiednie zamrazarki a to zwalnia proces szczepienia - zmieniono na taki pozwalajacy skladowac je w technicznych, standartowych dla szpitali zamrazarkach - czyli w wyzszych temperaturach.
Nie spodobalo sie nam to wiec cieszymy sie iz zalapalismy sie wczesniejszy rzut, ten bardziej przepisowy.