Thursday, July 15, 2021

Czwartkowa Ewangelizacja

 W ostatnią niedzielę zbyłem dwoma słowami tekst Ewangelii, wydarzenia dnia dzisiejszego mi je przypomniały.

"Następnie przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch..."
Kilka minut po 3. dostałem z centrali (Stowarzyszenie św Wincentego) listę wezwań.
Zgadza się - wizytacje robimy parami.

"...żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski".
O nie, ja nawet mam ciupagę, ale tak dobrze teraz nie jest.
Zadzwoniłem do każdego z klientów, omówilismy sytuację, potrzeby i ustaliliśmy dokładnie co przyniesiemy.
Ze względu na Covid Centrala sugeruje żeby vouchery na żywność wrzucać do skrzynki pocztowej. Ja preferuję osobiste spotkanie na progu i przekazanie voucherów w kopercie.

Inspiracją do tego wpisu był dość wyjątkowy przypadek.
Fay - z pochodzenia Wietnamka, wizytujemy ją już chyba 6 lat.
Początki były kłopotliwe, Fay miała ataki paniki w towarzystwie obcych osób. Podczas pierwszych wizyt musiała pomagać nam jej sąsiadka.
Następny etap to dwóch mężczyzn w zespole wizytującym.
Niby zgodnie z Ewangelią, ale Fay potrzebowała ponad rok żeby to zaakceptować.

Zmianom w zachowaniu towarzyszyły zmiany w otoczeniu.
Na przykład maszyna do szycia - Fay pożyczała maszynę od sasiadki i szyła dla wielu mieszkających w pobliżu osób. Po kilku miesiącach sąsiadka dała jej swoja maszynę uznając, że tak będzie wygodniej dla niej i dla innych.

Po 2 latach pobytu w Australii Fay zaczęła studia on-line.
Kupiliśmy jej najtańszy laptop i był on bardzo dobrze wykorzystany.
Nie będę tu wyliczał kolejnych małych kroków... w dzisiejszej informacji z Centrum zauważyłem wzmiankę o wydatkach na samochód.
- Samochód? czy jej się w głowie poprzewracało?
Podczas rozmowy telefonicznej dowiedziałem się, że Fay przez prawie 2 lata opiekowała się mieszkającą w pobliżu starszą panią. Na Nowy Rok synowie tej pani sprawili jej prezent - samochód.
Stary, ale prezentuje się doskonale...


Fay wykorzystuje samochód do pomocy sąsiadom - zakupy, wizyty u lekarza. Spodziewam się, że w ramach tej sąsiedzkiej pomocy mieszczą się jakoś koszty eksploatacji samochodu.

Na koniec wizyty Fay pokazała nam dyplom konsultanta społecznego oraz powiadomienie o nadchodzącej ceremonii wręczenia dyplomów na uniwersytecie - dostanie dyplom doradcy psychologicznego.

Jak dostanę ten dyplom to może zgłoszę akces do St Vincent de Paul - wspomniała. 

Śledząc jej postępy widzę ją za kilka lat na stanowisku szefa naszej organizacji.

I jeszcze Ewangelia:
"Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali."

Specjalnie zaznaczyłem to namaszczenie. 
Jak to brzmi po grecku?
- χρίση- chrisi.

Czyli stąd właśnie pochodzi słowo Chrystus.
Tego nie wiedziałem.

Tym razem odmieniły się role - to osoba odwiedzona namaściła nadzieją nasze strapione dusze i wypędziła złe myśli.

2 comments:

  1. Bardzo inspirujące... Myślę, że tu też ogromna Wasza zasługa. Kobieta potrzebowała nadziei i wiary w człowieka. A teraz Wam to oddaje;-)
    χριστεί, (christei) namaszczony - bardzo blisko do „chrześcijanin”;-) Namaszczenie kojarzy się z sakramentalnym ...ostatnim. A przecież namaszcza się i w czasie chrztu, i bierzmowania czy święceń kapłańskich. To „namaszczenie” do życia;-) Dawniej namaszczano cesarzy i królów.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na pewno za mało żeby wyciągać wnioski ogólne, ale obserwuje sporo przypadków gdzie Wietnamczycy wyróżniają się pracowitoscią i inicjatywą.
      Dewizą naszego stowarzyszenia jest podać rekę żeby podciągnąć człowieka - "hand up" - w przeciwieństwie do "hand out" - dać jałmużnę.
      Niestety w praktyce większość przypadków to właśnie jałmużna.
      Namaszczenie - mnie przede wszystkim uderzyła ta grecka nazwa i podobieństwo słowa chrzest.
      Wikipedia podpowiada, że słowo chrzest pochodzi od Chrystusa, obrzęd nakazany przez Chrystusa.
      Urocza przeplatanka.

      Delete