Thursday, July 1, 2021

Problem z kulturą

We acknowledge that we are meeting today on the lands of the [Insert Traditional Owner's name]
We acknowledge the richness, diversity, and sophistication of the cultures of First Nations peoples.
We acknowledge with sorrow the wrongs of the past that have taken place and continue into today.
We pay deep respects to Elders past and present...

Tego rodzaju tekst powinien być wygłoszony na rozpoczęciu każdej oficjalnej imprezy w Australii.

Uproszczone tłumaczenie: 
Uznajemy, że spotykamy się dzisiaj na terenach [wstawić nazwę plemienia tradycyjnych właścicieli].
Uznajemy bogactwo, różnorodność, wyrafinowanie kultury ludzi Pierwszego Narodu.
Uznajemy z żalem zła przeszłości, które miały miejsce i zdarzają się nadal.
Wyrażamy szacunek dla Starszyzny byłej i obecnej...

Praktycznie jedyne oficjalne imprezy, w których uczestniczę, to zebrania naszej grupy charytatywnej St Vincent de Paul i tam rzeczywiście, wygłaszamy ten tekst chociaż z drobnym zacięciem.
Otóż w nawias kwadratowy przeznaczony na nazwę plemienia, wstawiamy kolejne nawiasy, tym razem okrągłe:
Woi wurrung (Monash) and Wurundjeri (Whitehorse) people and we wish to acknowledge them as Traditional Custodians.
(Note: our part of Boroondara has not determined any acknowledged custodians at this time.)

Najgorsza jest ostatnia linia - dotąd nie ustalono, które plemię jest tradycyjnym właścicielem terenów, na których się spotykamy.
5 dni temu zelektryzowała mnie wiadomość, że sprawa się wyjaśnia - KLIK.

Wygląda na to, że zainteresowane plemiona nie mogły przez ostatnie 4 lata się dogadać i w sprawę wkroczyła Stanowa Rada Dziedzictwa i sprawę sfinalizowano.
Czyli na najbliższym zebraniu może już być jasność.

Dzisiaj jednak tylko o drobnym elemencie tej deklaracji - uznajemy bogactwo kultury.

Na jednym z zebrań zakwestionowałem to uznanie - 
- Przepraszam, czy ktoś zna jakieś fakty dotyczące bogactwa kultury plemienia Wurundjeri?
- Cisza i żartobliwe uśmiechy.

Covid dokonał wyłomu w naszych zebraniach, ale sprawa nadal mnie nurtuje.

Zapytałem więc google i dostałem nieco zaskakującą odpowiedź - odwiedź nasze Centrum Spuścizny, zorganizujemy ci szkolenie jakie jest dla ciebie właściwe - KLIK.

Kilka dni temu wspomniałem o tym na spotkaniu rodzinnym i sprawa mocno zainteresowała naszego wnuka - Feliksa (prawie 17 lat).
- To świetne Dziadzia, ja poruszę tę sprawę na zebraniu mojej rady szkolnej.
- Feliks, zwróć uwagę, oni nie udostępniają informacji o swojej kulturze publicznie. Zorganizują kurs - czyli, po pierwsze musisz zapłacić a po drugie zrobią ci tam pranie mózgu w bardzo wąskim zakresie. Jak tu mówić o bogactwie...
- Dziadzia, a co jeśli o tej kulturze nie da się mówić czy pisać? A co, jeśli jedyna droga poznania, to się w niej, choćby minimalnie, zanurzyć?

To stwierdzenie zatkało mnie na kilka dni...

Najpierw spróbowałem uściślić pojecia.
A więc - co to jest kultura?
Odpowiedź : "Kultura (z łac. colere, 'uprawa, dbać, pielęgnować, kształcenie') – wieloznaczny termin pochodzący od łac. cultus agri („uprawa roli”), interpretowany w wieloraki sposób przez przedstawicieli różnych nauk. Najczęściej jest rozumiana jako całokształt duchowego i materialnego dorobku społeczeństwa...". -- pogrubienie moje.  -- KLIK.

Z ciągu dalszego artykułu Wikipedii dowiedziałem się, że termin kultura w znanym nam, nowoczesnym zrozumieniu, został użyty pierwszy raz w roku 1688.

O Boże!
W 1670 roku, Molier, w komedii Mieszczanin szlachcicem, zażartował, że jeden z bohaterów komedii całe życie mówił prozą wcale o tym nie wiedząc.
Okazuje się, że Molier nie wiedział, że jego twórczość jest częścią kultury.

Kultura - wydawało mi się to takie oczywiste - dorobek ludzki na przestrzeni wieków.
Setki twórców, tysiące ich dzieł - to wszystko zgrabnie upakowane w moim mózgu. Tylko czeka na sygnał żeby zostać przywołane z okazji jakiejś dyskusji, lektury książki, albo choćby pisania blogu.

Tylko tyle czy aż tyle?
Na stare lata widzę, że ilość okazji sięgnięcia do tych kulturalnych szarych komórek szybko maleje. Maleje ilość osób o podobnych zainteresowaniach, maleje możliwość kontaktu z nimi, maleje moja umiejętność atrakcyjnej prezentacji tego co wiem.

Można powiedzieć, że moja wartość kulturowa maleje.
Może dlatego łaskawszym okiem spojrzałem na kulturę Pierwszego Narodu.

Mam minimalną wiedzę na temat aborygeńskich tradycji i wyznam, że mam duże kłopoty z przyswojeniem informacji na ten temat.

Tu zwrócę uwagę tylko na kilka elementów.
Pamięć o ludziach (twórcach kultury) - tradycja aborygeńska zabrania wspominania zmarłych.
Literatura - Aborygeni nigdy nie używali pisma.
Budowle, dzieła sztuki - tu jest coś - Aborygeni malowali na skałach, ale nie było to traktowane jako sztuka.

Ośmielę się podsumować, że rozumiem kulturę aborygeńską jako wykształcenie więzi duchowych członków plemienia, między sobą a także ze zmarłymi i z naturą - tą bliską, i tą kosmiczną.

No i jak to można uznać, potwierdzić?

6 comments:

  1. No wlasnie jakie sa bogactwa kulturowe Pierwszego Narodu, chyba ze trzeba sie rzeczywiscie zanurzyc.
    Jakby nie bylo najstarsza cywilizacja, 65 tysiecy lat, nic nie wiem o wynalazkach Aborygenow, czyzby nic nie stworzyli ?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wynalazki Aborygenów...
      Śliska sprawa, jak wszelkie próby porównań kulturalnych i cywilizacyjnych.
      Kilka lat temu ukazała się książka The Dark Emu, która okrzyknięto rewelacją demonstrującą osiągnięcia cywilizacyjne Aborygenów. Czytałem, ale po łebkach, bo bardzo znaczna część książki to wypominanie kolonizatorom, że zniszczyli wspaniałą cywilizację, ale tak konkretnie - co zniszczyli? Gdzie są ruiny tych zniszczonych obiektów?
      Autor opisuje jak Aborygeni zauważyłi, ze ryby gromadzą się przy ławicy więc przedłużyli ją nieco tworząc zatokę i tam połów był bardzo łatwy. Na tej podstawie autor stwierdza, że budowle hydrologiczne Aborygenów nie ustępowały osiągnieciom cywilizacji Egiptu i Bliskiego Wschodu.
      Aborygeni podpatrzyli wiele zjawisk w otoczeniu i potrafili je wykorzystać, ale nie zauważyłem w tym eksploatacji, produkcji na zapas czy na sprzedaż.

      Delete
  2. Wnuk mial racje - oprocz tej powszechnie rozumianej kultury czyli przedmiotowej, widocznej, istnieje inna, czysto duchowa, istniejaca w okreslonej grupie ludzi, w innych nieznana - np. czesto mowi sie "ich kultura nakazuje wierzyc w to czy tamto". Moze wystepowac rowniez w sposobie w jaki traktuja starszych lub zmarlych a to wszystko niekoniecznie jest zapisane bo moga nie miec pisma, jak Aborygeni. Jednak jest ich kultura. Ktos moze to nazwac obyczajem ale one byly tym fundamentem na ktorym budowano kultury.
    Jedno pewne -masz myslacego, analitycznego wnuka.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak jest, o tym pisze wikipedia.
      Kultura to jet to, co kultywujemy. Może być kultura bakterii :)
      Wnuk jest bystry, ale kontakt z nim niełatwy.
      Poprzednia konstruktywna dyskusja miała miejsce prawie dokładnie 4 lata temu == https://bloginglife2.blogspot.com/2017/06/geometryczna-gimnastyka.html
      Pozdrawiam.

      Delete
  3. Aborygeni mieli przecież jakieś swoje wierzenia. To też jest przejaw kultury, tak jak przekazywanie doświadczeń z pokolenia na pokolenie. Tak mi się przynajmniej zdaje.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oczywiście.
      Zlinkowana strona Wikipedii uprzytomniła mi tę wieloznaczność terminu kultura i zdominowanie tematu przez "cywilizowanych" Europejczyków.

      Delete