Sunday, July 11, 2021

Niedzielne zabłąkanie

Następnie przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien!» I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich!» Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się.  Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

Ewangelia wg św Marka 6, 7-13 

Trudno przetransponować tę Ewangelię na obecne czasy - wchodzenie do obcych domów i wyganianie złych duchów.

Nie skorzystam jednak z tej okazji do prezentacji licznych ironicznych skojarzeń, ograniczę się do lokalnych realiów.

Otóż Australijska Poczta wprowadziła istotne ułatwienie w adresowaniu listów i paczek.
W linijce pod nazwiskiem można/należy wpisać nazwę plemienia oryginalnych mieszkańców terenów, na które przesyłka ma być dostarczona. W poniższym przykładzie jest to Wurundjeri.


Mam nadzieję, że nowy system przyjmie się szybko i ułatwi pracę listonoszom.

10 comments:

  1. No wiesz co, rozsmieszyles mnie tym Wurundjerem. A przeciez nie znali pisma, tak myslalam a tu takie super slowo.

    ReplyDelete
    Replies
    1. To że nie znali pisma chyba ułatwiało budowanie fantazyjnych słów, bo nie musieli się martwić o gramatykę.
      Inna sprawa, że gdy chciałem sprawdzić granice lądu Wurundjeri, to na mapie jest nazwa Woiorung, dowiedziałem się też, że tubylcy mówili językiem Woi-wurrung.

      Delete
  2. Jestem ciekaw jak potoczyłyby się losy Australii, gdyby wszystko potoczyło się w realiach i standardach cywilizacji, które tam mieszkały. A przybysze nie okazaliby się najeźdźcami, ale podporządkowali się regułom gospodarzy. Nawet trudno sobie taki świat wyobrazić:-)
    A wracając do naszego nudnego zachodniego świata... Zdaje się, że Aborygeni, najstarsze grupy etniczne świata, byli nomadami, przemieszczali się na ogromnym obszarze. Więc nie mieli stałego adresu:-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie wyobrażam sobie żeby przybysze mogli podporządkowac się stylowi zycia sprzed tysięcy lat. Przede wszystkim musieliby wyrzucić gdzieś wszystkie posiadane przedmioty gdyż Aborygenów jednak bardzo zainteresowały lusterka, koraliki, metalowe narzędzia.... cały supermarket.
      Aborygeni-nomadowie - tak ale w ograniczonym zakresie, może kilkadziesiąt kilometrów. Osobna sprawa, to indywidualne wędrówki - walkabout - były one częścią inicjacji młodych mężczyzn - taki walkabout trwał ok 6 miesięcy. Ale i dorosli tez czasem odczuwają taką potrzebę.
      Dlatego biali generalnie nie wykorzystywali Aborygenów jako siły roboczej, sprowadzali niewolników z wysp Pacyfiku, Indii, Chin.

      Delete
  3. Skoro ma ulatwic to pewnie dobry pomysl. Narzucil mi skojarzenie z mieszkancami Afryki, duzo wiekszy kontynent o wielkiej ilosci plemien i malych odosobnionych osad. Ciekawe czy tam dociera poczta ?
    U mnie Lechu, jako ze moj stan sie slabo zaszczepil (35 %) i nie nosi sie maseczek, zachorowania wzrastaja, w dodatku pojawila sie wsrod nas odmiana Delta. Nie podoba mi sie to a beztroscy ludzie nic sobie z tego nie robia, nadal nie chca sie szczepic mimo dowodow ze szczepionki robia ogromna roznice.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z tym ułatwieniem to oczywiście żartowałem. Ciekaw jestem czy ludzie zaczną się wygłupiac i wpisywać błedne albo w ogóle fikcyjne nazwy plemion. Ale poczta generalnie jest w odwrocie, podobno duży procent młodzieży nigdy z niej nie korzystał.
      Jeśli chodzi o cavid, to u nas robi sie po raz pierwszy kiepsko. Na razie w stanie New South Wales, chyba 40 zachorowań, tego nie było od prawie roku. W naszym stanie ani jednego zakażenia, ale to tylko kwestia szczęścia. Boję się, że nadejdą w najgorszym momencie. Sytuacja ze szczepieniami jest okropnie pokrecona. My się nie szczepiliśmy bo jesteśmy zagubieni w tym natłoku sprzecznych informacji.

      Delete
  4. We wspolczesnych czasach taka ewangelizacja jaka prowadzili apostolowie odbywalaby sie chyba tylko poprzez strzepywanie pylu z nog. Choc swiadkowie Jehowy w Polsce jeszcze przed pandemia pukali do obcych drzwi niosac radosna wiesc o Jezusie.
    Czasy sie zmienily, teraz trzeba poslugiwac sie innymi ewangelizujacymi patentami, ktorych ja nie znam.
    Slyszalam jednak o tego typu praktykach na rekolekcjach traktujących o ewangelizacji, tyle tylko, ze proboszcz na niedzielnym kazaniu oglasza wszem i wobec, ze "ewangelisci" beda pukac do drzwi i wypadaloby dobrze ich przyjac.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Świadkowie Jehowy - tak, w Australii też pukali do drzwi. Sporo lat temu przestali. Nie znam przyczyny, czy zaniechali tej praktyki czy zaznaczyli sobie na liście, że już na naszy progu byli.
      Ewangelizacja - pisałem tu ostatnio sporo o relacjach z Aborygenami. Korci mnie zeby spytać jakiegoś księdza o zdanie - czy to my mamy ich uznawac i szanować, czy może oni są winni nam dozgonną wdzięczność za uświadomienie ich, że od tylu tysięcy lat żyją i umierają obciążeni grzechem pierworodnym i że za ich winy absolutnie niewinna osoba musiała oddać życie.
      Jak prosto to wygląda w Polsce ... wystarczy dobrze przyjąć wysłannika parafii :))

      Delete
    2. Mysle, ze jedni i drudzy sa winni sobie szacunek i wdziecznosc. Abrygeni bialym osadnikom ( o ile nie byli mordowani) i biali Aborygenom. To zawsze jest cos za cos.
      Po prostu patrzysz na te sprawy jak technik, inzynier. Jak ktos kto niesie kaganek techniki na odlegle zapomniane zadupia i dzieki temu ulatwia ludziom zycie codzienne. Piekne to, ale technika dehumanizuje. Tzn. potrafi zdehumanizowac. Zycie z maszynami to czysta matma, logika, nie uczucia...
      Czlowiek zajety robota, praca, poprawnym zespawaniem czesci, dobrym przygotowaniem gruntu pod budowe... nie myslacy o tej sferze zycia wewnetrznego i w sumie jest bardzo ubogi. Ja to widze u nas w robocie. Oni mysla tylko o tym, jak dobrze robote wykonac ( co jest niewatpliwie chwalebne), ale jak ktorys cos spierniczy to sie na niego gromy z nieba sypia zamiast przyjrzec sie po ludzku dlaczego tak sie zadzialo. Slyszy sie wtedy: " ma uwazac, co nie widzi?", " Skoro nie widzi to niech do roboty nie przychodzi!", "Spieprzyl i teraz co?". Trafiaja sie oczywiscie tacy, co dochodza dlaczego : " Moze problem w domu?", "Moze ktos chory?", "Moze sam sie zle czuje?" .
      Robota to nie akcja humanitarna- z takiego zalozenia wychodzi wielu technikow.
      "Dawcy techniki" czesto zabijaja swoje wnetrze. Bo wszystko tak na logike mozna, na matme, a nie na zycie wewnetrzne:)) Moze Aborygeni nie maja techniki, ale sa bogatsi w cos innego?

      Delete
    3. Wzajemny szacunek i wdzięczność.
      Tak to teraz wygląda.
      Aborygeni mogą być raczej wdzięczni losowi, że Australię opanowała Anglia a nie Holandia czy Japonia, bo wtedy ich los byłby znacznie gorszy.
      Pozdrawiam.

      Delete