Kilka dni temu zauważyłem informację, że z Afganistanu wycofuje się polski kontygent wojska, australijski wycofał się już w połowie czerwca.
Przypomnę, że wojna w Afganistanie rozpoczęła się 2001 roku, prezydent Bush nazwał ją wtedy Operation Enduring Freedom - KLIK.
Słowo enduring ma wiele znaczeń. Generalnie oznacza coś trwałego, wytrzymałego.
Jednak to drugie znaczenie jest nieco dwuznaczne - wytrzymałe, wytrzymałość... tu może zrodzić się pytanie: ile tego można wytrzymać.
Bardziej zdecydowane jest rosyjskie tłumaczenie nazwy operacji - Несокрушимая свобода - niezniszczalna, nie do skruszenia.
Angielska nazwa okazała się jednak praktyczna, wytrzymałości starczyło na 14 lat i w 2015 roku Operation Enduring Freedom została zastąpiona przez Operation Freedom's Sentinel - KLIK.
Wartownia Wolności - rosyjskiej wersji brak.
Obecnie ostatni wartownicy opuszczają posterunki - 20-letnia wojna zakończona.
Koszty Australii to około 10 miliardów dolarów.
Ci ludzie, a są ich dziesiątki tysięcy, zostaną teraz pozostawieni na łaskę/niełaskę Talibów.
Australia wspomina kilkuset współpracowników, ale my mamy świetną wymówkę - granice zamknięte z powodu Covid.
My, amerykanie, odbieralismy okreslenie inaczej, jako ze pochodzi od slowa "duration", trwanie - trwajaca wolnosc.
ReplyDeleteA ze sie tak skonczyla to chyba wiesz dlaczego? Nowy prezydent, nowa administracja, nowe pomysly, niezmiernie poprawna polityka.
Co narazie to jeszcze nie widzialam ani jednej prezydenckiej decyzji ktora bylaby dobra dla kraju. A jego podlizywanie sie kazdemu wychodzi nam bokiem, ze gorzej nie powiem......
Według mnie to było o 20 lat za długo.
DeletePo prostu operacje chyba nie miały wiele wspólnego z wolnością...
ReplyDeleteWedług mnie interwencja USA i koalicji niosła z sobą wolność w europejskim stylu, ale nawet dla umiarkowanych Afgańczyków wiele jej elementów było trudne do przyjęcia.
DeleteObecnie cały kraj został wydany na łaske Talibów.
Zerknąłem kilka dni temu na historie Afganistanu w ostatnich 100 latach i jest to niesamowicie poplątane. Sądze więc, że władza Talibów też nie bedzie wieczna.
Dla mnie istotne jest, że Chiny nie wykazują najmniejszego zainteresowania tym terytorium co chyba oznacza, że trzeba poczekać zeby Afganistan sam załatwił swoje problemy.
Obawiam się, że to nie koniec tej wojny. Talibowie nie odpuszczą.
ReplyDeleteWojna 20-letnia się skończyła bo główni wojownicy wrócili do domu. Natomiast, jak wspomniałem w komentarzu powyzej, Talibowie zdominują kraj, ale nie będzie to wieczne bo tam nigdy nie było dłuzszego okresu spokoju.
DeletePracuję od lat z Afgańczykiem, człowiekiem utożsamiającym się z Talibami. Czasami wspominam o nim na swoim blogu. Próbował mi nieraz wyjaśnić dylematy afgańskie. Sam jest Pasztunem (grupa etniczna) i zadeklarowanym sunnitą. To oni dominują w Afganistanie i od lat chcą stworzyć swoje państwo. Amerykanie to dla niego najeźdźcy, którzy jedynie wykorzystali fakt zamachu terrorystycznego z 11.09.01 i wkroczyli tam, by znaleźć bin Ladena. Zresztą znaleźli go w ...Pakistanie;-)
ReplyDeleteWspominasz o przebywających w Niemczech Afgańczykach, którzy uciekli przed Talibami. Trudno mi powiedzieć... Nashir (o którym opowiadam) przybył do Niemiec ponad 30 lat temu. A więc przed inwazją wojsk NATO. Choć wtedy chyba też była tam jakaś wojna... Ale ogólnie chodziło o ucieczkę na Zachód i poprawienie swojego materialnego statusu. Tego zresztą nie kryje;-) Oczywiście powód polityczny, prześladowania... To brzmi znacznie lepiej;-)
Moja wzmianka o przyjęciu Afgańczyków przez Niemcy dotyczy ostatnich tygodni i osób które pracowały dla koalicyjnych wojsk i teraz boją się prześladowań przez Talibów.
Delete"Amerykanie to dla niego najeźdźcy.."
Nie tylko dla niego.
Dla mnie smutne jest, że najeźdźcami są również Polacy i Australijczycy.
Jedyna pociecha, że o ile Australia bije się w piersi za krzywdy wyrządzone Aborygenom, to nikomu nie przychodzi do głowy troszczyć się o krzywdy wyrządzone Afgańczykom.
Więc może lepiej i ja przestanę szukac dziury w całym i przeproszę Aborygenów za.... cokolwiek uważaja za stosowne.