Sunday, December 12, 2021

Niedzielna radość

 Gdy Jan nauczał nad Jordanem, pytały go tłumy: «Cóż mamy czynić?» On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech się podzieli z tym, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni».

Przyszli także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i rzekli do niego: «Nauczycielu, co mamy czynić?» On im powiedział: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono».

Pytali go też i żołnierze: «a my co mamy czynić?» On im odpowiedział: «Na nikim pieniędzy nie wymuszajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na waszym żołdzie».

Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. on będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Ma on wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym».

Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.

Ewangelia św Łukasza 3: 10-18

Gdzie tu tytułowa radość?

Na dodatek ta wzmianka o palących się plewach. 
Według mnie w cytowanym powyżej tekście jest błąd - ogień nieugaszony - to robi wrażenie jakiegoś niedbalstwa, nie zgasili ognia w porę i plewy się zapaliły. 
W tłumaczeniu angielskim to jest: ...and the chaff he will burn in a fire that will never go out - a plewy spali w ogniu, który nigdy nie zgaśnie. 
Niegasnący ogień piekielny - gdzie tu radość?

Radość jest w czytaniach ze Starego Testamentu:

Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem! Oddalił Pan wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela; Król Izraela, Pan, jest pośród ciebie, nie będziesz już bała się złego.

Księga Sofoniasza 3: 1-15

I jeszcze...

Bracia:
Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko!

List św Pawła do Filipian 4: 4-7

Kto to byli Filipianie?
Wikipedia tłumaczy, że byli to mieszkańcy miasta Filippi we wschodniej Macedonii. Nazwa miasta pochodzi od Filipa , ojca Aleksandra Macedońskiego.

Jaka szkoda, że to nie Filipińczycy, których pamiętam jako radosnych i życzliwych ludzi.


Liturgia chrześcijańska dostosowała się w tym przypadku do Starego Testamentu.
Ksiądz wystąpił w czerwonym ornacie (w pozostałe niedziele Adwentu ornat jest fioletowy)
Podobne są kolory adwentowych świec...


Dzisiejsza to ta różowa, ledwie co nadpalona.

Ksiądz w kazaniu mówił też o radości, radości ze światła które już widać w adwentowej ciemności.

Mnie jednak nurtowały ewangeliczne zalecenia św Jana Chrzciciela:
- Kto ma dwie suknie, niech się podzieli z tym, który nie ma.

Wniosek był oczywisty: skoro ksiądz ma 2 ornaty na czas adwentu, to niech odda potrzebującemu jeden z nich.
Wątpię jednak czy ktokolwiek potrzebuje ornatu.

Co innego podzielenie się jedzeniem.
W kończącym się tygodniu nasz zespół Stowarzyszenia św Wincentego roznosił paczki świąteczne.
Poniżej przygotowanie akcji 5 lat temu...


Od kilku lat nie są to paczki tylko vouchery na żywność.

Ja miałem przyjemność dostarczyć 7 kopert z voucherami i rzeczywiście była to przyjemność.
Niektórzy jednak mieli jeszcze lepiej - wieczorem zadzwonił do mnie kolega, który roznosił w innym zespole:
- Lech, pamiętasz Kerry C, tę którą odwiedziliśmy 3 lata temu?
- Pamiętam, ta co miała 8 dzieci.
- Ta sama, ona ma teraz 10 dzieci i jest w ciąży z bliźniakami.
Na chwilę zaniemówiłem...
- Ale Lech, no sam nie wiem. Jak ich odwiedziliśmy to otoczyło nas chyba 7 dzieci. To było niesamowite. Ja w życiu nie widziałem naraz tylu tak zadbanych, tak urodziwych, tak sympatycznych dzieci... 
Znajomemu ze wzruszenia załamał się głos.

Po zimnym, deszczowym i wietrzystym tygodniu, dzisiaj słońce oznajmiło prawdziwie letni dzień.

Radujmy się.

11 comments:

  1. Czyli zawsze znajdziemy cos z czego mozna sie radowac:)
    Pomimo omlotu rodzenia (matko ty moja- wydac na swiat 12 dzieci; nie lada cierpienie) dzieci sa zadbane i sytuacja dostarczyla pozytywnej emocji wzruszenia sie:)

    Pierwsze promienie slonca- cieszmy sie, choc w konskwencji moga przyniesc uciazliwosc nieznosnych upalow:)

    Niedlugo wigilja, prezenty, cala rodzina zgroamdzona przy stole, wspolnie spedzony czas- cieszmy sie:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za podtrzymanie radosnego nastroju.

      Delete
  2. Czytam przekaz na każdy dzień adwentu. Nie raz mm ochotę o czymś ironicznie, ale się powstrzymuję – to są sprawy wiary – i właściwie nic mi do tego, choć jeden temat siedzi mi w głowie niczym zadra. W związku z tą lekturą nasuwa mi się jeden dziwny wniosek. W związku z tym adwentem wszystkie nasze emocje, które normalnie ogarniają nas spontanicznie, teraz mają w nas powstawać na polecenie. Może dopaść cię autentyczna chandra, nic to dziś musisz się cieszyć, śpiewać radośnie i przykleić uśmiech do twarzy. Wiem, wiem, przesadzam, ale tak jakoś się we mnie utrwalił, że na święta dopada mnie raczej kiepski nastrój a wokoło mi gadają, że mam się radować...

    A u nas wciąż króluje "świąteczna paczka" czyli prezenty materialne. Zastanawiam się jaki ich procent jest trafiony? Wyobrażam sobie cukrzyka, gdy mu podeślą dwa kilogramy cukru, a jemu został kilogram z ubiegłego roku.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Polecam książkę Allain de Botton - Religia dla ateistów.
      Wszystkie religie promują pewne ceremoniały, większość z nich ma związki z prawami natury lub potrzebą ludzkiej psychiki.
      Oczywiście teraz mamy możliwości a może nawet "obowiązek" zakwestionować każdą nieudowodnioną naukowo teorię.
      Rezultat - ogromna ilość ludzi cierpiących na depresję i innego rodzaju niepokoje.

      Delete
  3. Niby rozumiem, że można mieć taką drużynę piłkarską w domu i być jednocześnie szczęśliwą, zadbaną rodziną... ale dobrych prognoz dla Planety w związku z tym nie widzę. Jednak dla wielu z nas najważniejsze jest tu i teraz, nic nie poradzisz. Życie mamy jedno. Osoby, które tylko ze względów ekologicznych w ogóle rezygnują z dzieci, są rzadkie, prawda?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ekologia, przyszłość Planety.
      Z jednej strony przyjemnie mi się zrobiło, że ktoś dba o nasz wspólny dom.
      Z drugiej - podchodzę do tej sprawy nieco globalnie. Są na tej Planecie mocno przeludnione kraje, do tego cierpiące biedę.
      Ale są też niedoludnione, do tych należy Australia. Co roku musimy importować kilkadziesiąt tysięcy "jednostek siły roboczej".
      Z jednej strony to dobrze - przyjmiemy tych z krajów przeludnionych, z drugiej - nie przejmujmy się tak jeśli wydarzy się absolutnie wyjątkowy przypadek wielowielodziectwa.
      Na marginesie - to całe rodzeństwo jest szczuplutkie jak wiosenne brzózki, co za kontrast na tle młodzieży cierpiącej masowo na nadwagę.
      Podejrzewam również, ze w tej rodzinie nie wyrzuca się jedzenia na śmietnik zaś przeciętny Australijczyk wyrzuca ponad 30% kupionego jedzenia.
      Rezygnacja z dzieci ze względów ekologicznych - wydaje mi się, że większość ludzi rezygnujących z dzieci, robi to dla własnej wygody a dopiero potem przychodzą im do głowy tego typu argumenty.

      Delete
  4. Zawsze podziwiam Twa wnikliwosc i analityke tego co wysluchasz.
    Zadziwiajaca jest ta pani chocby ze wzgledu bycia ciagle w "odmiennym" stanie. Ciekawam z ilu ojcow te dzieci pochodza gdyz podejrzewam iz z kilku. Nie jestem pewna czy mi sie podoba taki uklad rodzinny.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za miłe mi pochwały :)
      Zgadzam się, ta pani (i jej otoczenie) mnie zadziwia. Jej sytuacja jest absolutnym wyjątkiem. Niestety nie mam możliwości rozpoznania tego przypadku.
      Spotkałem kilka razy harmonijnie funkcjonujące wielodzietne rodziny, odniosłem wrażenie, że wdrożenie małych dzieci do uczestniczenia w obowiązkach domowych, w tym opieka nad jeszcze młodszymi, to doskonała szkoła życia.
      Ale jako ojciec tylko dwójki dzieci nie mogę na ten temat niczego powiedzieć.

      Delete
  5. Bóg Wszechwiedzący

    1Samuela 2,3

    Nie mnóżcie słów pełnych pychy,
    niech harda mowa nie wychodzi z ust waszych
    gdyż Jahwe jest Bogiem wszechwiedzącym;
    jest Bogiem, który waży czyny

    -Biblia Poznańska

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo za odpowiedź.
      Mój komentarz na ten temat umieściłem na Twoim blogu.

      Delete
  6. Ze względu na pogodę i brak światła, Boże Narodzenie było dla mnie zawsze smutnym świętem zadumy, które musiałam dzielić pomiędzy dom rodzinny mamy, a potem dom rodzinny taty, bo rodzice nie byli razem. Poza tym wszyscy siedzieli przy stole jak za karę. Nigdy nawet nie wiedziałam, że kolory ubrań księdza czy świece mają jakiś ustalony kolor. Jak na tyle godzin lekcji religii w szkole, jakoś nigdy się o tym nie uczyliśmy, a szkoda, bo w sumie lubię takie symboliczne elementy związane z obrzędami czy wiarą. W Australii święta Bożego Narodzenia mają dla mnie kompletnie inny klimat- głównie ze względu na pogodę. Więc teraz jest radośniej mimo że reszta rodziny jest tak daleko.
    Co do matki z 12 dzieci- myślę, że to koszmar dla introwertyków, kiedy nie mogą mieć nawet chwili dla siebie w ciszy i spokoju. Nie uważam również zmuszania starszego rodzeństwa do opieki nad młodszym jako szkoły życia- ok, może to jest szkoła życia, ale bardzo negatywna. Od ogarniania dzieci są rodzice, starsze dziecko to nie darmowa niańka, chyba że lubi. Australia może i ma problemy z niedoborem dzieci, ale czy to po części nie wina kraju? Ja na przykład jestem zdziwiona, że rezydent nie ma dostępu do płatnego macierzyńskiego (rozumiem, że nie należy się od razu zasiłek bezrobotny czy inne dodatki za ,,lenistwo'' i trzeba odczekać 2 lata, by się kwalifikować, ale urlop macierzyński?). Plus koszmarnie drogie przedszkola, że już lepiej zrezygnować z pracy (i żegnaj normalna emeryturo dla kobiet). Mi długo zajęło dostanie rezydenta, teraz muszę kolejne 2 lata czekać na płatny macierzyński, więc mało lat mi zostanie na to, by mieć dzieci, a chętnie miałabym czworo.

    ReplyDelete