Monday, May 16, 2022

poNiedzielna miłość

 Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: «Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy.

Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali».

Ewangelia św. Jana 13: 31-35.

O ile pierwszy werset pasuje mi do stylu opowieści św. Jana o tyle drugi wydaje mi się najbardziej przejmującą sceną w Ewangelii (pozostali trzej Ewangeliści nie wspominają tych słów).

Jezus wie, że odchodzi i przekazuje uczniom przykazanie, które właściwie eliminuje potrzebę religii.

Stary Testament zawiera wprawdzie wzmiankę o miłości bliźniego (Księga kapłańska 19: 18), ale częściej relacjonuje sytuacje, w których Bóg jątrzy ludzi przeciwko sobie samym.

Adam i Ewa - jedyny dialog między nimi to przekazanie sobie jabłka, które poróżni ich z Bogiem.
Abel i Kain - bracia którzy wpadli w konflikt w momencie gdy Bóg, z nieznanego powodu, wyróżnił jednego z nich.
Wieża Babel - przykład współpracy ludzi, która przynosiła tak dobre rezultaty, że Bóg "musiał" poplątać im języki.
Abraham i jego potomkowie - naród, któremu Bóg przyznał ziemie, które należały do kogo innego.

Przychodzi Jezus - czy Bóg (Ojciec) chciał w ten sposób ukarać samego siebie?

Tak czy inaczej, miłość, a przynajmniej życzliwość, to najlepsze co nam pozostaje.

20 comments:

  1. Piszesz: „Przychodzi Jezus - czy Bóg (Ojciec) chciał w ten sposób ukarać samego siebie?” – dla mnie to nie jest pytanie, dla mnie to pewnik, skoro w świecie ludzi nic się nie zmieniło.
    Piszesz, że pozostaje nam miłość albo przynajmniej życzliwość, a ja bym się upierał przy zdrowym, trzeźwym rozsądku.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pisząc o samoukaraniu miałem na myśli poczucie odpowiedzialności za akcje opisane w Starym Testamencie. Podoba mi się idea ewolucji Boga.
      Jezus to był milowy krok w tej ewolucji, ale tym razem to ludzie nie nadążyli.
      Życzliwość nie wyklucza zdrowego rozsądku.

      Delete
  2. Dobre pytanie.
    Tylko kto jest adresatem? Człowiek świadomy zawsze zadawał sobie pytanie-co chciał Bóg? Niestety, albo stety-to nie na ludzki rozum. Wchodzimy w obszary Bożych decyzji i wyobrażamy sobie, że ludzki rozum to ogarnie? Można dywagować...
    Przecież dana jest nam(?) wolność. Wolność jako fakt świadomości.
    Ustalić fakty, a następnie podawać wyjasnienia....i takie tam.
    Takie pytania zadajemy sobie z punktu widzenia katolika, łacinnika. W takiej kulturze zostaliśmy uformowani. Co do powiedzenia miałby inny wyznawca? Chociażby -prawosławny? Szerszy wzgląd..... .
    Ośmielę się zaproponować pozycję ks.Edmunda Przekopa "Rzym-Konstantynopol. Na drogach podziału i pojednania". Bez recenzji.
    Pozdrawiam.
    szczepan

    ReplyDelete
    Replies
    1. Spytałem kiedyś księdza o te okropności w Biblii.
      Dał mi bardzo prostą odpowiedź - pierwszym założeniem wiary w Boga jest, że jest On nieskończenie dobry.
      Biblia - to pisali ludzie, ich intencją było prowadzić ludzi dobrą drogą. Gdy uważali, że do tego potrzebne jest nastraszenie, to straszyli.
      My, racjonaliści, możemy na to spojrzeć z dystansem, ale nie ma to dla nas praktycznego znaczenia.
      Jeśli mamy świadomość, że KTOŚ nas nieskończenie kocha, to może uczynić nasze łatwiejsze a może nawet lepsze.
      Jeśli nie mamy takiej świadomości, też możemy mieć życie dobre dla nas i dla innych.
      Pozdrawiam.

      Delete
  3. Myślę, że żyjemy w czasach, w których ten egzamin z człowieczeństwa i miłości do bliźniego zdajemy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czas szybko biegnie i egzamin trwa do końca zycia.

      Delete
  4. Do dzisiaj nie moge zdecydowac co w ludziach przewaza, zaliczy ich do ogolnie dobrych czy zlych? Sprawe komplikuje pewnie to co codziennie widze i slysze a slysze na przemian okropnosci czynione przez ludzi jak i przyklady niecodziennej dobroci.
    Poniekad nie moze byc inaczej posrod 330 milionow ludzi, zbieraniny z calego swiata i kultur, religii.
    Mysle ze najbardziej logicznym jest zwalic wszystko na nasze geny ktore to w kazdym z nas roznie sie wyksztalcily.
    Zaliczam siebie do dobrych ludzi a tymczasem im dluzej zyje tym czesciej noz mi sie w kieszeni otwiera - czyli okolicznosci tez potrafia czlowieka zmienic.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Okoliczności potrafią człowieka zmienić...
      Przypomina mi się motto do książki B. Brechta - Powieść za trzy grosze - "Człowiek hołduje chętniej dobru niźli złu,
      ale okoliczności nie sprzyjają mu.

      Delete
  5. Wychodzi na to, że Bóg ciągle wystawia człowieka na różne próby...jakby chciał wyeliminować wady produkcyjne.
    jotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. W moim wpisie doszedłem do innego wniosku, że Bóg zostawił nas samym sobie, ale to tylko igraszki mojej wyobraźni.

      Delete
    2. A ja odnoszę wrażenie, że stwórca specjalnie mota...za dużo tych dziwnych zdarzeń i prób.
      jotka

      Delete
    3. "Stwórca specjalnie mota..."
      To mi brzmi jak marzenie kościelnych hierarchów - uzasadnie potrzebę ich istnienia.

      Delete
  6. Lechu
    Czy na przykładzie chociażby książeczki ks.Przykopa(krótko i na temat-spis treści dostępny)) można nabrać przekonania, że Bóg z NT "doprowadził"do rozłamu wspólnoty? Jątrzył przez wieki, aż do skutku. Czy to KTOŚ inny świadomie, bądź nie, w imię miłości do bliźniego, dla wspólnego dobra itd.,itd.
    Wydaje się, że na tego typu pytania, nie znajdziemy odpowiedzi (nas zadawalającej) nawet w najmądrzejszych księgach różnej wiary teologów. Nie znaczy to jednak, żeby nie zadawać sobie takowych.
    Stawiasz na miłość..., czyli uczucie. Doznanie zmysłowe.
    Inni na strachu.
    W j. polskim zwykle się mówi o duchowych uczuciach :miłości, nienawiści, smutku, itp. Takie uczucia duchowe są związane ze stroną intelektualnego poznania, są jednak w rzeczy samej aktami woli....i można popłynąć.
    szczepan
    p.s. wracam do proponowanej książeczki ze względu na opis faktów historycznych przedstawionych z katolickigo punktu widzenia. Można porównać z postawą mnichów z góry Athos.
    Prawda, dobro, piękno -pojęcia uniwersalne...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Rozłam wspólnoty...
      Stary Testament jest adresowany tylko do jednej wspólnoty - żydowskiej.
      Św Paweł "wyeksportował" religię żydów w Jezusowej wersji (słyszałem plotkę, że zrobił to na polecenie faryzeuszy).
      W rezultacie religia ta zapanowała w najbardziej politycznie wpływowej części świata.
      Bóg już nie musiał tu jątrzyć, robi to ekonomia.

      Delete
  7. Ta żydowska wspólnota była jednak podzielona na 4 główne sekty. Każda z nich miała własne zapatrywania i wymagania, i interesy, ale nadal była "zarezerwowana" tylko dla Żydów, którzy musieli spełniać pewne warunki swojej wiary.
    Jezus i Jego uczniowie docierali również do pogan a na łono wspólnoty przyjął, jako równoprawne-kobiety. O kwestii obrzezania nie wspomnę...
    Okres rozłamu wspólnoty chrześcijańskiej opisany przez Przekopa to zaledwie 800 lat. Od synodu w Sardyce (343) do schizmy 1054. Dlatego się porwałem na krótkie przypomnienie.
    Co do "działalności" Boga, to uważam , że o nas ani nie zapomniał, ani nas nie zostawił, mimo tylu okropieństw na świecie.
    Mam także inną wiedzę(mało popularną!) na pochodzenie Jezusa- był Galilejczykiem, a nie Judejczykiem-ale czy to takie istotne w dzisiejszych czasach? Ludzie przekazują sobie znaki pokoju(kto to wogóle wymyślił i usankcjonował-ciekawe?) , a w roli papieża występuje pastor i "rządzi" jego mafia( w tym może lawendowa?) Tyle herezji na raz! Takie słowa, jak miłość, prawda, dobro-w ich ustach brzmią , jak kpina. Dziś rano usłyszałem, że św. Mateusz nie miał żadnej pasji pisania "swojej" Ewangelii. Ciekawie przedstawia go Caravggio na swoim obrazie- to Anioł trzyma ponoć jego dłoń i pisze niejako za niego. Ludzka wyobraźnia cenniejsza od wiedzy, uważam.
    Tak, tak-Mamona i Złoty Cielec, słuszna uwaga. Lechu-wierzę w miłosierdzie Boże i wstawiennictwo Matki Bożej. Amen.
    szczepan

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jezus Judejczyk?
      To mnie zaskoczyło.
      Jego rodzice mieszkali w Nazarecie, który leży w byłym królestwie Izraela. Ewangelista Łukasz wyraźnie pisze, że po narodzeniu Jezusa w Betlejem, jego rodzice wrócili do Nazaretu w Galilei.
      Przypomnę, że założone przez Dawida Królestwo Izraela rozpadło się pod rządami króla Rehoboama (syn Salomona).
      Galilea to północna prowincja Izraela.
      Wspomnę, że Galilea przez chyba 700 lat należała do Fenicji (Libanu) - dał im ją król Salomon, który nie mógł się wypłacić z długów za budowę świątyni - mimo to, a może dlatego, jest oficjalnie uznany w Biblii za najmądrzejszego człowieka w historii ludzkości.
      I jeszcze cytat z Nieboskiej Komedii - Galilae vicisti!

      Delete
  8. Lechu
    Jezus Galilejczyk. Judejczykiem był Judasz.
    podam źródła :
    Profesora Tadeusza Zielińskiego.
    "Pan Jezus był nie Żydem, lecz Galilejczykiem".
    I jego książki w tym "Hellenizm a judaizm".
    Przyjmuję wywody profesora historycznie, jeżeli św. Łukasza potraktujemy jako historyka -to może to być(nie musi) ciekawa interpretacja.
    Nawiązuję do "eksportu" religii żydowskiej w Jezusowej wersji. To może oficjalna wersja. Jerozolima była "tylko" kolebką narodzin chrześcijaństwa wśród sekty(sekt)żydowskich. Póżniejszy okres kształtowania się religii, to w większości wpływy Antyku.
    Dom był izraelski, ale póżniej podstawą była kultura grecko-rzymska...
    Upraszczając, to nie było "oko za oko", ale MIŁOŚĆ (czyli BÓG) oparta na antycznej triadzie-PRAWDA, DOBRO, PIĘKNO.
    BÓG jest Prawdą, Dobrem i Pięknem, a to jest prosta droga do Miłości-o której piszesz.
    To jest cywilizacja miłości, przeciwstawna do obecnie się panoszącej.
    Życzę ciekawej lektury(być może?). W Polsce są już tylko nieliczni kapłani, którzy zajmują się archeologią chrześcijaństwa-większość została wywalona z KUL-u przez ....itd.
    pozdrawiam
    szczepan



    ReplyDelete
  9. archeologia chrześcijańska...
    W swoich wędrówkach historycznych( niestety w necie tylko)natrafiłem na katakumby św. Domitylli. Tam jest kaplica, a w niej najstarszy obraz Panienki z Dzieciątkiem. Jest opisany fresk przedstawiający Wieczernik(koniec 3 wieku). Rysy twarzy i inne szczegóły świadczą o tym, że ci wcześni chrześcijanie inaczej widzieli (a raczej wyobrażali sobie) postaci związane z chrześcijaństwem.
    W tym okresie czasu nie zaistniał jeszcze kryzys obrazoburczy, tak że można zaryzykować -nie panowała ani większa cenzura(w katakumbach) , a co z propagandą, to można poszukać w róznych zapiskach.
    Dopiero od roku 726, kiedy to cesarz Leon Trzeci Izauryjczyk wydał nakaz zniszczenia ikony Chrystusa czczonej w Konstantynopolu..., ale to już inna bajka jest.
    szczepan

    ReplyDelete
  10. Dziękuję za wspomnienie kolejnego tematu.
    Wyznam, że mam trudności z dłuższym skupieniem się nad poważniejszą lekturą, ale spróbuję.
    Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  11. Lechu
    Problemy z pamięcią staram się rozwiązywać poprzez naukę. To są pożyteczne działania wg mnie. Często się jednak gubię...
    W Polsce jest możliwość podjęcia studiów stacjonarnych tzw. 40 +. Na danym roku np. historii, filozofii, czy politologii można zauważyć studenta 60-letniego, który mieszka sobie w akademiku...
    To jest ciekawy epizod w życiu. Najstarszy, którego poznałem, miał 74 lata. Był z zawodu inżynierem budownictwa, ale na stare lata zachciało mu się iść na religioznawstwo.
    Obecnie jestem "w katakumbach", które odkrył ojciec archeologii chrześjańskiej -G. B. DE ROSSI.
    To w nich znajdują się najstarsze wizerunki itd...
    U mnie czas na sadzenie i sianie, zatem ruszam w plener .
    Pozdrawiam i do kolejnego "przeczytania".
    szczepan

    ReplyDelete