Parę dni temu wybrałem się na spacer nad pobliski strumyk - ledwie ponad kilometr od domu.
Kilkadziesiąt metrów od ruchliwej ulicy i jestem na miejscu...
Od miesiąca praktycznie nie spadła u nas porządna kropla deszczu więc strumyczek ledwo zipie...
Podnoszę głowę do góry...
Masywny most łączy cywilizację z z jej źródłem, uniwersytetem...
Znam dobrze to miejsce.
40 lat temu była tu szkoła średnia, do której uczęszczała nasza córka.
Bardzo średnia szkoła, na szczęście zorientowaliśmy się, że w Australii poziom szkół jest bardzo różny i dwa lata przed maturą zdążyliśmy przenieść córkę do bardzo dobrej szkoły.
10 lat później szkoła ustąpiła miejsca wydziałowi pielęgniarskiemu, co istotne znajdowało się tam dobrze działające centrum komputerowe, w którym znalazłem ciekawą pracę.
3 lata później cały teren przejął szybko rozwijający się uniwersytet, centrum komputerowe przeniesiono poza Melbourne więc musiałem zmienić pracę, ale mieszkając w sąsiedztwie obserwowałem ciągłą rozbudowę uczelni.
Obecnie cały uniwersytet liczy 59,000 studentów, z tego oddział w moim sąsiedztwie prawie 32,000, chyba większość z nich to studenci zza granicy.
Budynki uniwersytetu są po obu stronach strumyka więc potrzebny był solidny most.
40 lat temu była tu szkoła średnia, do której uczęszczała nasza córka.
Bardzo średnia szkoła, na szczęście zorientowaliśmy się, że w Australii poziom szkół jest bardzo różny i dwa lata przed maturą zdążyliśmy przenieść córkę do bardzo dobrej szkoły.
10 lat później szkoła ustąpiła miejsca wydziałowi pielęgniarskiemu, co istotne znajdowało się tam dobrze działające centrum komputerowe, w którym znalazłem ciekawą pracę.
3 lata później cały teren przejął szybko rozwijający się uniwersytet, centrum komputerowe przeniesiono poza Melbourne więc musiałem zmienić pracę, ale mieszkając w sąsiedztwie obserwowałem ciągłą rozbudowę uczelni.
Obecnie cały uniwersytet liczy 59,000 studentów, z tego oddział w moim sąsiedztwie prawie 32,000, chyba większość z nich to studenci zza granicy.
Budynki uniwersytetu są po obu stronach strumyka więc potrzebny był solidny most.
Niektórzy studenci wybierają jednak ścieżkę i napotkałem ich sporo.
Przy okazji stwierdziłem, że stroje studentów (głównie studentek) przeszły istotną ewolucję, głównie jest to minimalizacja.
Musiałem spuścić głowę żeby nie oskarżono mnie o natarczywe przyglądanie się
Przy okazji stwierdziłem, że stroje studentów (głównie studentek) przeszły istotną ewolucję, głównie jest to minimalizacja.
Musiałem spuścić głowę żeby nie oskarżono mnie o natarczywe przyglądanie się
Zajrzałem więc jeszcze na teren uniwersytetu, z daleka powitała mnie rzeźba...
A cóż tutaj robi ten biały kutas!?!!?? - wykrzyknąłem i w pewnym popłochu zawróciłem do domu.
I nadal się nad tym głowię.
P.S. Tabliczka informuje, że rzeźba nosi nazwę Strange Fruit - Dziwny Owoc.
Owoc? - Może to ten zerwany przez Ewę w Raju?
Owoc? - Może to ten zerwany przez Ewę w Raju?
Czyżby wstydzono się owej rzeźby, że tak w połowie ukryta pod mostem?
ReplyDeleteU nas z kolei opadów nie brakowało, rowy pełne, jeziora występują z brzegów...
jotka
Ukryta?
ReplyDeleteTo zależy od perspektywy - ja podchodziłem do uniwersytetu przez bezdroże, ci na moście w ogóle rzeźby nie widzą, ale główny nurt - studenci przyjeżdżający samochodami - podziwiają ją w pełnej okazałości.
Prócz tego w pobliżu są stoliki gdzie studenci przesiadują w porze lunchu.
Uff... Jak dobrze, że przyznałeś się do "kutasa" bo ja miałam takie samo skojarzenie w pierwszej chwili:)) Sama siebie skarciłam za to ale teraz już czuję się usprawiedliwiona. Obie widoczne bryły bardziej przypominają mi porcje różnie uformowanych lodów. Owoce na pewno nie:))
ReplyDeleteStrumyk uroczy i jak na wyschniętego trzyma się nieźle.
Skojarzenie nazwane po imieniu.
ReplyDeletePrzyznam się, że takie skojarzenie przychodziło mi w stosunku do własnej osoby gdy kręciłem się po ścieżkach i wstydliwie spoglądałem na skąpo ubrane studentki.
Dlatego ta rzeźba była dla mnie jak grom z jasnego nieba.
I wciąż się zastanawiam - o co tu chodzi? Jak odbierają to studentki, szczególnie te z Azji. Jak uderzenie w policzek? a może jako zachętę do protestu?
Jak odbierają to wykładowcy - w większości biali mężczyźni. Jako potwierdzenie ich dominacji?
Szkoda,, że zauważyłem to tuż przed Świętem Kobiet.
Za rok, jak mi siły pozwolą, to rozprowadzę na uniwersytecie ulotki na ten temat - najgorsze, że w angielskim nie znajduję tak soczystego wyrażenia jak - ty biały kutasie.
Uwielbiam takie spacery.... no i zobaczyć można coś przedziwnego w trakcie... :-)
ReplyDeleteStokrotka
Istotne jest to, że to żabi skok od domu, jeszcze kilka lat temu nie musiałem korzystać z samochodu na takie spacery.
DeleteDziwne spotkania - z tym zawsze trzeba się liczyć :)
Thank you for sharing your experience exploring the area around the stream and the evolution of the university campus over the years.
ReplyDeleteI shared an inspiring post, I invite you to read: https://www.melodyjacob.com/2024/03/my-womens-day-hero-is-my-mom-what-to-wear-on-womens-day.html
Thank you for your attention, unfortunately I cannot reciprocate it as the world of fashion, beauty maintenance etc is alien to me.
DeletePodobają mi sie takie miejskie Amazonki. Niby nic, a tu krok - i jesteś w zupełnie innym świecie. A owoc... cóż, jak to owoc.
ReplyDeleteMelbourne to miasto-wieś więc podobne niespodzianki zdarzają się w wielu miejscach.
DeleteA owoc?
Przypomina mi się powiedzenie - poznasz drzewo po owocach jego.
No właśnie - z jakiego drzewa ten owoc?
Nie chciałabym być ordynarna, ale epitet nasuwa się sam: z ch...owego.
DeleteDawno, dawno temu wracaliśmy ze Świąt od moich rodziców, którzy mieszkali w małej wioseczce pod Raciborzem. Zawsze przejeżdżaliśmy przez miasteczko, gdzie wszystkie przydrożne słupy były ustrojone specyficzną dekoracją świąteczną -dwoma bombeczkami z umieszczoną pośrodku świeczką. Nazywaliśmy je z żoną - "kutasikami". Pewnego razu jak zwykle skomentowałem: "Ooo.. znowu kutasiki powiesili". Na to odezwał się głosik starszej córeczki z tyłu samochodu: "Tatuś, co to są kutasiki?" Wiedzieliśmy, że dzieci nam urosły i już trzeba uważać o czym się rozmawia. Pozdrawiam
ReplyDeleteTak, dzieci mają uszy otwarte i zaskakujące skojarzenia.
DeleteDla równowagi zacytuję dowcip z tej kategorii.
Wnuczek poszedł pierwsy raz w życiu na mszę, w towarzystwie babci.
Zauważył w którymś momencie, że babcia bije się w piersi i powtarza: Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
Za tydzień poszedł na mszę z rodzicami, gdy wypadła chwila tej modlitwy powtarzał: babci wina, babci wina, babci bardzo wielka wina.
Może to niedorozwinięty banan?
ReplyDeleteMiejsce ze strumykiem urokliwe i to w środku cywilizacji. W środku cywilizacji trochę nieogarniętej natury.
Niedorozwinięty banan? To powinien być zielony a w ogóle powinien wisieć a nie stać!
DeleteAnia, poza tym banan jest żółty.
DeleteKolory owoców.
DeleteTo mnie właśnie uderzyło, ta agresywna białość, dlatego skojarzyłem to z kwestią rasy.