Wielkanoc, tradycyjnie spędzamy ten okres na farmie u córki, 120 km od Melbourne.
Tradycyjnie?
Zerknąłem na swoje wpisy - Wielkanoce na farmie ustały od początku Covidu a więc to jest powrót po długiej przerwie.
Przyjechaliśmy już w czwartek aby nasiąknąć wiejską atmosferą.
A więc...
- krowy u sąsiada...
- owce na własnym terenie, godzina 10 rano a one już odpoczywają w cieniu, no tak, mają już za sobą 3 godziny strzyżenia trawy...
W Wielki Piątek odwiedzamy najbliższe miasteczko...
Kościół katolicki...
Kościół katolicki...
Wielkanocna msza o 9 rano :(
Tak rano wstać, przygotować się, dojechać?
Na wszelki wypadek sprawdzam ofertę konkurencji - na przeciwko jest kościół wykorzystywany na zmianę przez Anglikanów i Uniting Church - msza o 10:30.
No nie wiem na co Bóg nam pozwoli.
Tak rano wstać, przygotować się, dojechać?
Na wszelki wypadek sprawdzam ofertę konkurencji - na przeciwko jest kościół wykorzystywany na zmianę przez Anglikanów i Uniting Church - msza o 10:30.
No nie wiem na co Bóg nam pozwoli.
Kilka kroków dalej - Wetlands czyli mokradła.
Teoretycznie - w marcu spadło w tych okolicach 3 mm deszczu, w lutym niewiele więcej.
Wodę trudno wypatrzeć, trzciny jeszcze nie uschły.
Na szczęście wokół mokradeł umieszczono wizerunki miejscowej fauny...
Teoretycznie - w marcu spadło w tych okolicach 3 mm deszczu, w lutym niewiele więcej.
Wodę trudno wypatrzeć, trzciny jeszcze nie uschły.
Na szczęście wokół mokradeł umieszczono wizerunki miejscowej fauny...
Co innego rodzaj ludzki.
W miasteczku ruch - okoliczni farmerzy robią ostatnie zakupy, na szosie ruch - okropnie silne motocykle, samochody z przyczepami wypełnionymi rowerami i innym sprzętem...
W miasteczku ruch - okoliczni farmerzy robią ostatnie zakupy, na szosie ruch - okropnie silne motocykle, samochody z przyczepami wypełnionymi rowerami i innym sprzętem...
Wycofujemy się na cichą i spokojną farmę.
Późnym popołudniem dobiegają nas odgłosy strzałów - sąsiad próbuje pozbyć się królików.
Późnym popołudniem dobiegają nas odgłosy strzałów - sąsiad próbuje pozbyć się królików.
Mam nadzieję, że do niedzieli wszyscy załatwią swoje przyziemne sprawy i zapanuje spokój.
Wszystkim czytelni(cz)kom blogu życzę pogodnej, radosnej Wielkanocy... i PrimaAprilisowego Śmigusa bez oszukaństwa.
Juz mialam napisac ze mieszkacie w sporej odleglosci od corki ale w pore ugryzlam sie w jezyk uprzytomniajac sobie ze ja mam jeszcze wieksze do pokonania - Boston i okolica Fort Lauderdale - gdy chce odwiedzic wlasne dzieci.
ReplyDeleteBardzo sielankowo u Twej corki ale dobra okazja i miejsce do odetchniecia od miejskich atrakcji.
Zycze udanych Swiat.
Córka i jej rodzina mieszkają w 2 miejscach.
DeleteMają dom w Melbourne zaledwie 5 km od nas, tam przebywają gdy tego wymagają obowiązki - praca córki, studia wnuczki. Pozostałe dni (3 w tygodniu) spędzają na farmie wśród koni, owiec i krów.
Dziękuję za życzenia i wzajemnie - radosnych Świąt Wielkanocnych.
A kto się zajmuje zwierzętami, gdy córka z rodziną są w mieście?
DeleteZwierzęta - na farmie są główne owce - chyba 15, chyba 7 koni i 3 krowy (niedojne) - one z łatwością mogą zostać kilka dni bez opieki.
DeleteCórka na ogół jest w Melbourne w poniedziałek i wtorek oraz czwartek i piątek, pozostałe dni tygodnia jest na farmie.
Do pomocy jest jeszcze zięć.
Pieknego, świątecznego czasu na farmie.
ReplyDeleteDziękuję bardzo, rzeczywiście spotkanie rodzinne było bardzo przyjemne. U nas to już czas przeszły.
DeleteŻyczę radosnej Wielkanocy.
Pięknej Wielkanocy !
ReplyDeleteStokrotka życzy
Dziękuję i wzajemnie :)
DeleteChętnie postrzelałabym do tego strzelającego do królików.
ReplyDeleteDlaczego ten kościół katolicki wygląda jak podrzędny warsztat samochodowy?
Spokojnych świąt!
Taki płaski ten kościół? Żadnej wieżyczki nie zbudowali.
ReplyDeleteMiłych Świąt!
Tak, tak - instytucje kościelne w Australii nie miały zbyt wielkiego znaczenia.
DeleteWyjątkiem jest Melbourne, które przez kilkadziesiąt lat było ostoją kopalni złota w pobliskim Ballarat.
Wspominałem w tym blogu, że złoto przyciąga grzech a grzech przyciąga religię, stąd w Melbourne mamy kilka pięknych kościołów.
Ale na wsi?
Tu nie było okazji do grzechu ani pieniędzy na kościoły.
Do tego katolicy (z Irlandii) byli obywatelami drugiej kategorii.
O, faktycznie dyngus łączy się z dniem oszukaństw w tym roku!
ReplyDeleteOby jednak Twój lany poniedziałek był prawdziwie wielkanocny, na farmie , to dopiero gratka!
jotka
Nasz zięć nienawidzi śmigusa więc lanie wody jest raczej ograniczone, ale śmiechu nie brakuje.
DeletePozdrawiam Cię świątecznie ze spamu :-)
ReplyDeletePoranny śmigus za nami więc już nie musisz być ukrywana w spamie.
DeleteNa temat kościołów odpowiedziałem 4 komentarze wyżej.
Króliki?
Sprawdziłem, rzeczywiście, już tylko 200 milionów, ale to nadal trochę za dużo.
U was już poświątecznie? A zatem życzę zdrowia i pogody ducha poświątecznie, albo na zakończenie świątecznego okresu. My na półmetku.
ReplyDeleteCo do Dyngusa solidaryzuję się, z twoim zięciem (przypomina mi o najgorszym dniu w moim życiu, kiedy dodatkowo zostałam oblana wodą wylaną przez kogoś przez okno - i nie był on najgorszy z tego powodu). Dziś mamy słoneczny ładny i ciepły dzień (podobnie, jak wczoraj). Wyjątkowo ładne święta nam się trafiły.
Jeszcze świątecznie - Poniedziałek Wielkanocny - farmę córki odwiedzili kolejni goście.
DeleteŚmigus Dyngus był raczej dyskretny - polałem bardzo delikatnie żonę, córkę i wnuczkę - taki za mnie mizogynista.
Ale jutro - rzeczywistość stuka do drzwi - wizyta u okulisty.