Thursday, June 25, 2020

Co się polepszy, to się popieprzy

... no i od nowa,
Polska Ludowa.

Taki wierszyk recytowaliśmy w czasach zdrowotnej i gospodarczej stabilizacji PRL-u.
Co tu zadeklamować teraz, gdy jeden dzień po wprowadzeniu pewnych rozluźnień pandemicznej dyscypliny rząd zdecydował się z nich wycofać?

Po pierwsze, to od początku uważałem, że żadnej epidemii u nas nie ma i nie było a restrykcje są szkodliwą przesadą.
Fakty:
Od początku zaraziło się 7,521 osób, wyzdrowiało 6,924, zmarło 103.
Na oddziałach intensywnej terapii przebywa obecnie 2 osoby, w szpitalach 16
Źródło - TUTAJ.

Po drugie - dlaczego wycofują się z rozluźnień?
Bo w większości stanów już od dłuższego czasu nie było przypadków zarażeń a u nas, w Wiktorii, były. W poprzednim tygodniu 2-4 dziennie, na początku tego tygodnia - 20 - KLIK.

Po trzecie, ręce mi opadają gdy słyszę/czytam o zjawiskach towarzyszących.
Podniósł się wielki krzyk, że zarażenia pojawiają się częściej w dzielnicach zamieszkałych przez świeżych migrantów i że odpowiada za to zaniedbanie inicjatyw multikulturalnych i nauki języka angielskiego.
Zgadzam się pierwszą częścią - sam jestem najlepszym dowodem. Inna sprawa, to osobiście nie mam okazji do złamania restrykcji.
Natomiast robi mi się słabo, gdy słyszę, że ktoś nie wiedział o restrykcjach z winy rządu, bo nie zadbali aby nauczyć go angielskiego.

Po czwarte, dowiedziałem się, że supermakety musiały przywrócić limity na zakupy strategicznych produktów - KLIK.
Wyznam, że to zasmuciło mnie najbardziej.
Do pewnego stopnia mogłem zrozumieć panikę zakupową w pierwszych dniach pandemii. Ludzie bali się nieznanego.
Ale teraz?
Przecież przerobiliśmy to już raz. Wiemy, że gospodarka potrafi sprostać potrzebom.

Więc co?

2 comments:

  1. Zauwaz ze w kazdym kraju wirus ma sie gorzej albo lepiej wiec metody zwalczania sie roznia.
    U Ciebie w Australii bylo bardzo lekko i nawet dalo Ci poczucie ze nie ma pandemi.
    Osobiscie nawet nie probuje zwalac winy na nikogo oprocz chinczykow ale nie moge pojac ani wybaczyc bardzo wielkiej lekkomyslnosci ludzi u nas - bo "otwarcia" tak podzialay ze z dnia na dzien tylko gorzej a co uzyskalismy zamknieciami zostalo wymazane. Ludzie nadal nie pojeli ze nasza jedyna obrona sa maseczki i dystans, ze otwarcia tego nie wykluczaja. W dodatku z jakiegos glupiego powodu mlodsza generacja uwaza ze nawet jesli zachoruja to wyzdrowieja i beda uodpornieni na przyszlosc a zdrowie reszty spoleczenstwa ich nie obchodzi.
    Ze pandemia istnieje nie mam watpliwosci.
    Australii bardzo sie poszczescilo ale reszcie swiata nie. Oby obecna zdrowa sytuacja nie uspila Was, przywlec skads wirusa jest bardzo latwo.
    Dziwne to tlumaczenie sie niektorych waszych mieszkancow bo przeciez w obecnych mozliwosciach porozumiewania sie tak latwo zdobywac informacje. Glowe dam ze potrafili znalesc wszystkie inne, te potrzebne im do codziennego zycia, pracy czy benefisow a akurat tych nie.
    U mnie wielu meksykanow nie zna angielskiego a nie znalazlabym ani jednego ktory nie wie.....
    Z dobrej strony - otworzyli biblioteki czyli jedno miejsce wiecej do zlapania wirusa. Ale bede korzystac.
    Moj stan dlugo mial sie dobrze, na mapie zachorowan byl bialy, teraz jest rozowy i ino patrzec kiedy stanie sie czerwony :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wirus ma się różnie w różnych krajach, ale nie wiem czy to zależy od metody zwalczania. Odnoszę wrażenie, że w Polsce i Niemczech metody były takie same, tyle że w Niemczech ludzie bardziej przestrzegają przepisów, a wyniki... w Polsce dużo lepsze - 2 razy mniej ludności, a przypadków 6 razy mniej.
      Denerwuje mnie, że ludzie oczekują, że rząd wszystko za nich załatwi a sami nie potrafią powstrzymać się od głupich zakupów.
      To jeden z powodów, dla których uważam rządową interwencje za przesadzoną. Dajcie ludziom spróbować epidemii na jaką zasługują.

      Delete